Logowanie. Utwórz konto. Język. 1) Kto napisał ,,Pana Tadeusza"? a) Henryk Sienkiewicz b) Adam Mickiewicz c) Jan Kochanowski d) Juliusz Słowacki 2) Ile ksiąg ma „Pan Tadeusz”? a) 10 b) 16 c) 12 d) 6 3) Kiedy rozgrywa się akcja? a) 1930 b) 1811 c) 1812 d) 1810 e) 1800 f) 1806 4) Czym się rozpoczyna utwór? a) Przemówieniem b Streszczenie Opracowanie Streszczenie Pana Tadeusza Autorem poematu jest Adam Mickiewicz. Jego pierwsze wydanie ukazało się w Paryżu w 1834 r. Składa się z dwunastu ksiąg pisanych wierszem, trzynastozgłoskowym aleksandrynem polskim. Utwór rozpoczyna się słynną inwokacją: Litwo! Ojczyzno moja! ty jesteś jak cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobieWidzę i opisuję, bo tęsknię po tobie. Akcja utworu rozgrywa się w Soplicowie, niewielkiej miejscowości położonej nad Niemnem. Dwudziestoletni Tadeusz Soplica wraca z Wilna, gdzie pobierał nauki. Na widok starego dworku wzrusza się; obchodzi pomieszczenia, w których dorastał i myślami wraca do beztroskiego dzieciństwa. Beztroskiego, choć spędzonego bez rodziców. Matka wcześnie osierociła Tadeusza. Ojciec – Jacek Soplica – uciekł zaś za granicę i już nigdy nie powrócił. Wszyscy byli pewni, że nie żyje. Przed wyjazdem powierzył wychowanie dziecka, swojemu młodszemu bratu – Sędziemu. Tadeusz przechadzając się po dworku, zauważa przez okno piękną, nieznaną mu dziewczynę. Zosia wchodząc do pokoju przelękła się Tadeusza i czmychnęła. Tadeusz wita się z Wojskim Hreczechą – przyjacielem domu, pełniącym obowiązki gospodarza, podczas nieobecności Sędziego. Następnie wychodzą na przywitanie Sędziego – stryja Tadeusza. Wieczorem wszyscy spotykają się na uczcie. Tam Tadeusz poznaje Telimenę i mylnie uznaje, że to ją widział wcześniej we dworze. Zaczyna z nią flirtować. Ważne jest to, że uczta odbywała się w zamku należącym niegdyś do rodu Horeszków. Obecnie rodzina Sopliców toczy spór o jego własność ze spadkobiercą rodu Horeszków – Hrabią. W trakcie uczty jesteśmy świadkami sporu pomiędzy Asesorem a Rejentem o to czyj chart upolował zająca. Pies Asesora to Sokół. Pies Rejenta to Kusy. Spór załagadza Podkomorzy i oznajmia, że nazajutrz odbędzie się kolejne polowanie, które ostatecznie rozstrzygnie czyj chart jest lepszy. Następnego ranka rozpoczyna się polowanie. Tymczasem do zamku, o który toczy się spór między rodami Sopliców i Horeszków przyjeżdża Hrabia. Tam przyjmuje go Gerwazy, stary klucznik Horeszków. Hrabia oznajmia, że nosi się z zamiarem sprzedania zamku Soplicom, gdyż męczy go przedłużający się proces. Zszokowany Gerwazy postanawia oprowadzić Hrabiego po zamku i opowiedzieć mu jego historię. Niegdyś mieszkał w nim Stolnik Horeszko z rodziną. Wiernym sługą był Gerwazy. Pan domu, Stolnik, przyjaźnił się wówczas z Jackiem Soplicą, młodym hulaką i zawadiaką, z przekory nazywanym „wojewodą”. Jacek Soplica zakochał się w córce Stolnika – Ewie. Nie spotkało się to jednak ze zrozumieniem Stolnika, który nie chciał Jacka za zięcia. Gerwazy tak opowiadał Hrabiemu: „Do zamku nie proszony coraz częściej jeździł, W końcu u nas jak w swoim domu się zagnieździłI już miał się oświadczać, lecz pomiarkowanoI czarną mu polewkę do stołu podano.” Trzeba jednak podkreślić, że tak naprawdę Jackowi nie podano czarnej polewki. Słowa Gerwazego trzeba „brać przez palce”, gdyż nienawidzi on Sopliców. Jak faktycznie było z tą czarną polewką dowiecie się z filmiku z opracowaniem lektury. Faktem jest, że Stolnik Horeszko nie był przychylny Jackowi i nie zgodził by się na ślub z Ewą. Jacek był tak wściekły na Stolnika, że w dniu w którym Moskale najechali na zamek Horeszki, Soplica chwycił za broń i wystrzelił, zabijając swojego niedoszłego teścia. Gerwazy, na którego rękach skonał Stolnik, wystrzelił w kierunku napastnika, lecz dwukrotnie spudłował. Gerwazy opowiada, że w tumanach kurzu rozpoznał twarz Jacek Soplicy. Po tych wydarzeniach Jacek udał się na wygnanie i słuch o nim zaginął. Gerwazy poprzysiągł sobie walkę z Soplicami. Hrabia, usłyszawszy historię swoich przodków postanowił nie oddawać zamku Soplicom. Był on łatwo podatny na romantyczne uniesienia. Usłyszawszy odgłosy polowania postanowił się do nich przyłączyć. W drodze do lasu napotyka przepiękną dziewczynę , Zosię. Ma wrażenie, że widzi boginię. Próbę nawiązania rozmowy przerywa jednak ksiądz Robak. Łowy ponownie nie pozwoliły zawyrokować, który z chartów, Kusy czy Sokół, jest lepszy. Polujący udali się więc na śniadanie. Telimena, znudzona ciągłymi kłótniami Asesora z Rejentem, zaproponowała grzybobranie. Hrabia podążający do dworku ponownie spotyka Zosię, która pilnowała dzieci i karmiła kury. Wywiązuje się krótka rozmowa. Hrabia już nie jest tak zachwycony dziewczyną. Jej przyziemne zajęcia nie były godne dla bogini, za którą wcześniej ją uważał. Potomek Horeszków udał się na śniadanie w stronę dworku Sopliców. Zauważył jednak, że wszyscy są na grzybobraniu i postanowił dołączyć do grupy. Tymczasem Telimena, znudzona grzybobraniem, udaje się do miejsca zwanego świątynią dumania. Tam dopada do niej Sędzia, gdyż pragnął przedyskutować z nią pomysł ożenienia Tadeusza z Zosią. Telimena, była bowiem krewną i opiekunką Zosi. Matką Zosi była zaś, Ewa Horeszko, ta o którą w zamierzchłych czasach zabiegał Jacek Soplica. Telimena słysząc plany Sędziego, oburzyła się, gdyż sama chciała związać się z Tadeuszem, który bardzo jej się podobał. Gdy ochłonęła zgodziła się z Sędzią, lecz zastrzegła, że młodych nie wolno natrętnie swatać. Po skończonej rozmowie Sędzia odchodzi, a zastępuje go Tadeusz. Z oddali przygląda się im Hrabia i zaczyna szkicować w kajecie. Następnie podchodzi do Telimeny i zaczynają rozprawiać o sztuce i różnicach w przyrodzie litewskiej i włoskiej. Telimena ukradkiem wręcza Tadeuszowi liścik i klucz do jej sypialni. Dźwięk dzwonów daje wszystkim sygnał do powrotu na obiad. W trakcie posiłku przybiega gajowy i informuje o grasującym w okolicy niedźwiedziu. Wszyscy jednogłośnie postanawiają zorganizować nazajutrz polowanie. Następnego ranka wszyscy zbierają się przed dworem Sopliców i wyruszają na niedźwiedzia. Nikt nie obudził jednak śpiącego jeszcze Pana Tadeusza. Zrobiła to dopiero tajemnicza niewiasta. Tadeusz szybko wstał i udał się na zebranie do karczmy Żyda Jankiela. Tam toczy się dysputa na tematy polityczne. Ksiądz Robak przygotowuje szlachtę na przyjście Napoleona. Oznajmia, że na wielkiego wodza nie wolno biernie czekać tylko należy się zbroić i organizować powstanie przeciw Moskalom. Wtem ksiądz Robak dostrzega przez okno Tadeusza i postanawia iść za nim. W lesie trwają łowy na niedźwiedzia. Rozjuszone zwierzę atakuje nagle Tadeusza i Hrabiego. Zaatakowani strzelają, lecz niecelnie. Natychmiast z pomocą ruszają pozostali. Strzelają Asesor, Rejent i Gerwazy. Niedźwiedź pada trafiony w głowę. Asesor i Rejent natychmiast rozpoczynają kłótnię o to kto ustrzelił zwierza. Spór szybko rozsądza Gerwazy – wyjmuje kulę z głowy niedźwiedzia i oznajmia, iż pochodzi ona z jego broni lecz nie on strzelał. Gerwazy bojąc się zranić Hrabiego zawahał się i w tym momencie ksiądz Robak wyrwał mu broń i ustrzelił zwierzę. Wszyscy wznoszą toast na cześć bernardyna, lecz tego już nie było. Ulotnił się tak szybko jak przybył. Tymczasem Telimena rozważa w myślach swą przyszłość u boku Hrabiego lub Tadeusza. Ostatecznie postanawia związać się z Tadeuszem, a Hrabiemu podsunąć Zosię, swą wychowankę. Zaprasza dziewczynę i pokazuje jej suknię, w której zostanie przedstawiona światu. Odtąd młoda dziewczyna również będzie mogła brać udział w ucztach i balach. Po powrocie z polowania odbywa się uczta. Telimena przedstawia na niej swą wychowankę. Tadeusz dostrzega, że mylił się – myślał, że to Telimena była ową tajemniczą niewiastą z ogrodu, a to była Zosia. Odtąd staje się dla Telimeny oschły. Kobieta wypytuje go o powody jego zachowania, lecz sama wie, że to Zosia zrobiła na nim takie wrażenie. Strofowany przez Telimenę Tadeusz postanawia się przewietrzyć i trafia do świątyni dumania. Tam dostrzega załamaną Telimenę. Kobieta nagle zaczyna biec i miotać się. Tadeusz rusza jej na ratunek. Okazuje się bowiem, że kobietę obeszły mrówki i zaczęły ją kąsać. Wspólne łapanie mrówek zbliżyły kochanków do siebie i na nowo nastała między nimi zgoda. Intymny nastrój przerywa dzwonek wzywający na wieczerzę, która odbywa się w zamku Horeszków. Nagle przybywa Gerwazy i zaczyna hałasować nakręcając stare zegary. Rozpoczyna się kłótnia o prawa do zamku, podczas której Hrabia obraża Sędziego Soplicę. Dochodzi do bitwy, po której Klucznik Gerwazy odbywa naradę z Hrabią i proponuje zorganizowanie zajazdu. O tym czym był zajazd dowiesz się z filmiku z opracowaniem lektury. Następnego dnia ksiądz Robak przychodzi do dworku i przekonuje Sędziego, że należy zaprzestać sporu, gdyż ważniejsza jest sprawa narodowa. Sędzia zgadza się pod warunkiem, że Hrabia go przeprosi jako pierwszy. Ponadto bernardyn skarży się na zachowanie Telimeny, która powinna stanowić wzór dla Zosi, a jest zwykłą kokietką. Robak przypomina Sędziemu wolę jego starszego brata, Jacka Soplicy, aby Tadeusz poślubił Zosię i przez to pogodził dwa zwaśnione rody. Zosia bowiem pochodziła z rodu Horeszków. Spokój jest potrzebny, gdyż zbliża się powstanie. Następnie obaj mężczyźni snują plany o organizacji powstania pod wodzą Sopliców. Ksiądz Robak rusza do zamku, lecz tam nie zastaje Hrabiego, który wyjechał do Dobrzyna. W zaścianku Dobrzyńskich odbywa się dysputa. Horeszkowie rozmawiają z najbardziej doświadczonym i cieszącym się powszechnym zaufaniem, Maćkiem. Pod dom Maćka ściągnęła prawie cała okoliczna szlachta. Debata trwa w najlepsze, każdy ma inne zdanie. Nagle pojawia się Gerwazy i tłumaczy po co zebrał wszystkich w Dobrzyniu. W barwnej przemowie namawia szlachtę do wzięcia udziału w zajeździe na Sędziego. Powołuje się na słowa księdza Robaka, który mawiał, że przed przybyciem Napoleona trzeba oczyścić dom ze śmieci. Opacznie go rozumiejąc Gerwazy uważa że tym śmieciem jest Sędzia. Obrony sędziego podejmuje się jedynie Bartek Prusak i Żyd Jankiel, jednak nie udaje im się to, gdyż Gerwazy przekonuje szlachtę do zajazdu. Stary Maciej nazywa ich głupcami studząc nieco ich zapał. Przyjeżdża jednak Hrabia i wszyscy ruszają na Soplicowo. Tymczasem w Soplicowie Tadeusz pragnie pomówić ze stryjem. Słyszy jednak, że ktoś jest w pokoju, więc zagląda przez dziurkę od klucza i widzi jak ksiądz Robak i Sędzia płaczą i ściskają się. Tadeusz nie rozumie co się stało. W tej bowiem chwili ksiądz Robak wyznał Sędziemu, że jest jego starszym bratem i w rzeczywistości nazywa się Jacek Soplica. Tadeusz zaś jest jego synem. Opat klasztorny pozwolił Robakowi się ujawnić, gdyż jego misja w każdej chwili może skończyć się śmiercią. Robak wyskakuje przez okno i udaje się do Dobrzyna. Do pokoju wchodzi Tadeusz, który planuje wyjechać za granicę i wstąpić do wojsk Napoleona, gdyż taka była wola jego ojca. Poza tym uważa, że Telimena nie pozwoli mu na ślub z Zosią. Sędzia uspokaja młodzieńca i oznajmia, że ożeni się on z Zosią. Tadeusz wychodzi z komnaty i spotyka Telimenę, która zaczyna mu robić wyrzuty. Żąda dowodu miłości. Dochodzi do kłótni. Tadeusz nie kocha Telimeny, ale czuje, że ją skrzywdził. Jednocześnie myśli, że stracił swą szansę u Zosi. Jest zrozpaczony i myśli o samobójstwie. Wtem rozpoczyna się zajazd na czele którego stoi Hrabia. Wszyscy domownicy zostają zamknięci w pokojach. Tymczasem szlachta dobrzyńska plądruje dwór. Zabijają zwierzęta i ucztują. Z soplicowej piwnicy wynoszą alkohol i się upijają po czym zapadają w sen. Nocą napadają Rosjanie, którzy aresztują Dobrzyńskich. Na czele Rosjan stoją oficer rotny Nikita Rykow i Major Płut, który karze buntowników zakuć w dyby. Sędzia próbuje wpłynąć na Rosjan, aby ugodowo załatwić sprawę, bez sądu i władz. Pomaga mu w tym podstęp księdza Robaka, który organizuje ucztę, w trakcie której Rosjanie upijają się i chcą tańczyć. Natarczywy major Płut poszukuje tancerki i bez pozwolenia całuje Telimenę w rękę i zostaje spoliczkowany przez Tadeusza. Rozpoczyna się bijatyka. Robak daje Tadeuszowi broń i karze strzelać lecz ten pudłuje. Tymczasem stary Maciej i Bartek Prusak uwalniają szlachtę dobrzańską. Rozpoczyna się regularna bitwa między zjednoczoną szlachtą a Rosjanami, którzy mieli przewagę, gdyż dysponowali większą ilością broni palnej. W trakcie walk Hrabia znalazł się w niebezpieczeństwie. Na ratunek biegł mu Klucznik Gerwazy, lecz ubiegł go ksiądz Robak, który przyjął na siebie kulę przeznaczoną dla ostatniego przedstawiciela rodu Horeszków. Rykow sugeruje majorowi, aby spór zakończyć pojedynkiem Płuta z Tadeuszem. Wszyscy się zgadzają, jednak ostatecznie do pojedynku staje Hrabia i Rykow. W trakcie walki major Płut nakazuje jednemu ze swoich żołnierzy zastrzelić Tadeusza. Gdy ten pudłuje na nowo rozpoczyna się regularna walka. Ksiądz Robak przewraca Gerwazego, który dzięki temu uniknął strzałów Rosjan. Przewrócenie wierzy do wyrabiania serów ostatecznie przechyla szalę zwycięstwa i szlachta wygrywa. Nad Soplicowo nadciągają burzowe chmury. Biorący udział w walkach z Rosjanami szykują się na emigrację do Księstwa Warszawskiego. Sędzia informuje Tadeusza, że Telimena zgodziła się wydać za niego Zosię. Tadeusz poślubi ją po powrocie z emigracji. Przy pożegnaniu Zosia wręcza Tadeuszowi obrazek św. Genowefy z relikwią w postaci fragmentu płaszcza św. Józefa, patrona zaręczonych. Ksiądz Robak powoli umiera, gdyż do rany wdała się gangrena. Na łożu śmierci wyjawia klucznikowi Gerwazemu, że nazywa się Jacek Soplica i to on zamordował niegdyś Stolnika. Opowiada historię swojego życia. Miłość do Ewy, emigrację, pracę na rzecz ojczyzny i chęć odkupienia win. Gerwazy wybacza konającemu. Robak umiera. Kolejna księga rozpoczyna się wiosną 1812 r. kiedy wojska Napoleona wkroczyły na Litwę. Generał Dąbrowski i legioniści gościnnie zatrzymują się w Soplicowie. Wszyscy uczestniczą w zaręczynach trzech par: Tadeusza z Zosią, Rejenta z Telimeną oraz Asesora z Teklą Hreczeszanką. Jacek Soplica zostaje publicznie zrehabilitowany i odznaczony pośmiertnie orderem kawalera Legii Honorowej. Sędzia zaprasza zebranych na ucztę. Dawni wrogowie, Gerwazy i Protazy popijają miód i rozmawiają o tym jak niespodziewanie zakończył się spór o zamek. Tymczasem pojawia się nowa okazja do rozstrzygnięcia sporu o to czyj chart jest lepszy. Wojski, dostrzegł bowiem zająca. Kusy i Sokół puszczają się w pościg za zwierzęciem. Zwycięstwo odnoszą obydwa charty, co dodatkowo umila dzień i kończy spór między Asesorem a Rejentem. W sali pojawia się piękna Zosia, ubrana w tradycyjny strój litewski. Na zamku trwa uczta zaręczynowa, gdzie gospodarzami są Tadeusz i Zosia. Tadeusz ogłasza uwłaszczenie chłopów – daje im wolność i dzieli między nimi ziemię. Jankiel na prośbę Zosi zaczyna uroczyście grać poloneza na cymbałach. Zebrani stają do tańca. Zaczyna się huczna zabawa. Opracowanie Pana Tadeusza 1. Geneza W 1830 r. w Polsce pod zaborami wybucha powstanie listopadowe. Już rok później przychodzi klęska i powstańcy masowo opuszczają kraj, w obawie przed represjami. Rozpoczyna się tzw. Wielka Emigracja, czyli masowy wyjazd Polaków po upadku powstania listopadowego. Głównymi kierunkami emigracji były Anglia, Stany Zjednoczone, a także Paryż, do którego w 1832 r. zawitał Adam Mickiewicz. To właśnie tam już wkrótce miał napisać naszą epopeję narodową. Lecz dlaczego w ogóle zaczął ją pisać? Środowisko emigrantów dobitnie odczuło zniewolenie kraju. Upadek powstania znacznie wpłynął na spadek morale Polaków. Mickiewicz słuchał ciągłych kłótni i oskarżeń. Można powiedzieć, że następował powolny rozkład środowiska Polaków. A to właśnie w trudnych chwilach powinni oni jednoczyć się i wspierać. Mickiewicz postanowił więc stworzyć dzieło, które miało przypomnieć emigrantom „kraj lat dziecinnych”. Sielankowy nastrój utworu miał dać rodakom chwilę zapomnienia o troskach. Ponadto trzeba mieć na uwadze, że Adam Mickiewicz miał wyrzuty sumienia, że nie wziął udziału w powstaniu listopadowym, co często było mu wytykane. 2. Tytuł Pan Tadeusz nie jest pełnym tytułem utworu. Jest to bowiem powszechnie przyjęty skrót od pełnego tytułu jakim opatrzył Mickiewicz swój poemat. A brzmi on: „Pan Tadeusz, czyli Ostatni zajazd na Litwie. Historia szlachecka z roku 1811 i 1812 we dwunastu księgach wierszem.” Należy pamiętać, że tytułowy Pan Tadeusz, czyli Tadeusz Soplica nie jest głównym bohaterem utworu. Jest nim bowiem Jacek Soplica. Umieszczenie młodego Tadeusza w tytule mogło być spowodowane chęcią Mickiewicza do zasygnalizowania pewnej zmiany pokoleniowej i mentalnościowej. Koniec epoki samowoli szlacheckiej. Aby zrozumieć tytuł trzeba wiedzieć czym był zajazd. Na szczęście z pomocą przychodzi nam sam autor, który w objaśnieniach do utworu pisze: „Za czasów Rzeczypospolitej Polskiej egzekwowanie wyroków sądowych było bardzo trudne w kraju, gdzie władza wykonawcza nie miała prawie żadnej policji pod swemi rozkazami, a obywatele możni trzymali nadworne półki, niektórzy nawet, jak książęta Radziwiłłowie, kilkunastotysięczne wojska. Żałujący więc, uzyskawszy dekret, musiał po egzekucją udawać się do stanu rycerskiego, to jest do szlachty, przy której była także władza wykonawcza. Zbrojni krewni, przyjaciele i powietnicy ciągnęli z dekretem w ręku i w towarzystwie woźnego zdobywali, często nie bez rozlewu krwi, dobra przysądzone żałującemu, które woźny legalnie tradował lub w posesję oddawał. Taka egzekucja zbrojna dekretu nazywała się zajazdem. W dawnych czasach, póki szanowano prawa, najmożniejsi panowie nie śmieli się opierać wyrokom, rzadko zdarzały się zbrojne napaści, a gwałt prawie nigdy nie uszedł bezkarnie. Wiadomy z dziejów smutny koniec księcia Wasila Sanguszki i Stadnickiego, zwanego Diabłem. Zepsucie publicznych obyczajów Rzeczypospolitej namnożyło zajazdów, które ciągle mieszały spokojność Litwy.” W Panu Tadeuszu takiego zajazdu (za namową Gerwazego) dokonuje Hrabia, gdyż między nim a Sędzią toczy się spór o zamek Horeszków. Trzeba jednak podkreślić, że zajazd ten odbył się bez wyroku sądowego, co oznacza, że atak szlachty na Soplicowo był bezprawny. 3. Epopeja narodowa Pan Tadeusz jest eposem lub inaczej epopeją. Epopeja to utwór, najczęściej poetycki, a rzadziej pisany prozą, ukazujący dzieje bohaterów na tle przełomowych wydarzeń dla danego narodu. Tradycja eposu sięga już antyku. Słynna Iliada i Odyseja napisane przez Homera były właśnie eposami. Gatunek ten jednak ewoluował i wieki później, sięgnął po niego Adam Mickiewicz. Pan Tadeusz spełnia cechy eposu, a zwany jest nawet epopeją narodową, gdyż ukazuje przełomowe wydarzenia w historii Polski i Litwy. Ukazuje też i charakteryzuje poszczególne warstwy społeczne. Stolnik Horeszko i Hrabia są przykładem arystokracji (magnaterii). Sędzia i Podkomorzy to zamożna szlachta. Dobrzyńscy to uboga szlachta zaściankowa. Utwór opisuje panujące obyczaje, życie towarzyskie, uczty i obrzędy, poszanowanie tradycji i patriotyzm. Utwór ukazuje dzieje bohatera jednostkowego (Księdza Robaka – Jacka Soplicę) na tle ważnych wydarzeń historycznych. Ponadto dzieło cechuje podniosły, patetyczny styl (z wyjątkiem części gawędziarskich i humorystycznych). Utwór bogaty jest w drobiazgowe opisy przyrody. Pełen jest porównań homeryckich. Napisany został heksametrem czyli trzynastozgłoskowcem, co oznacza że każdy wers składa się z 13 sylab. Utwór podzielony został na XII ksiąg, w których podmiot liryczny (czyli odpowiednik narratora) jest wszechobecny i obiektywny. Uczestniczy we wszystkich wydarzeniach i je relacjonuje. 4. Inwokacja Pan Tadeusz jak na epos przystało rozpoczyna się inwokacją, co z łaciny oznacza wezwanie. Inwokacja to taka rozbudowana apostrowa czyli bezpośrednie zwrócenie się do muzy, osoby, bóstwa, idei, wydarzenia, pojęcia lub przedmiotu. Eposy rozpoczynają się właśnie inwokacją, w której często zawarta jest prośba o natchenienie (jak w np. w Odyseji). W Panu Tadeuszu Mickiewicz wprowadza pewną zmianę i zwraca się nie do Muzy, lecz do Litwy, Ojczyzny, a następnie zwraca się do Matki Boskiej. Relacjonuje też swoje cudowne ozdrowienie, które jak uważa zawdzięcza opiece Matki Bożej. Ma to potwierdzenie w życiorysie Mickiewicza, który jako dziecko wypadł z okna i ledwo uszedł z życiem. 5. Czas i miejsce akcji Akcja utworu obejmuje kilka letnich dni 1811 r. oraz jeden wiosenny dzień 1812 r. i rozgrywa się na Litwie w miejscowości Soplicowo oraz położonym nieopodal zaścianku Dobrzyn. W utworze mamy też do czynienia z retrospekcjami – bohaterowie wracają pamięcią do ostatniego ćwierćwiecza XVIII wieku. 6. Tło historyczne Pan Tadeusz jest eposem, więc z natury rzeczy ogromną rolę odgrywa w nim tło historyczne. Już w pierwszej księdze wspominany jest trzeci rozbiór Polski z 1795 r. W księdze XII, gdy Jankiel zaczyna grać na cymbałach, mamy wspomnienie Konstytucji 3 Maja z 1791 r. „Brzmi Polonez Trzeciego Maja! – Skoczne dźwiękiRadością oddychają, radością słuch poją,Dziewki chcą tańczyć, chłopcy w miejscu nie dostoją –Lecz starców myśli z dźwiękiem w przeszłość się uniosły,W owe lata szczęśliwe, gdy senat i posłyPo dniu Trzeciego Maja w ratuszowej saliZgodzonego z narodem króla fetowali;Gdy przy tańcu śpiewano: „Wiwat Król kochany!Wiwat Sejm, wiwat Naród, wiwat wszystkie Stany!” Ponadto w utworze żywa jest pamięć o powstaniu Tadeusza Kościuszki z 1794 r. W soplicowskim dworze wisi też obraz Kościuszki, a także Rejtana (jednego z posłów Sejmu Czteroletniego), generała Jakuba Jasińskiego oraz Samuela Korsaka. Dworek Soplicowski był przepełniony patriotyzmem. Nawet kurantowy zegar odgrywał „Mazurka Dąbrowskiego”. Ale to wszystko to relikty niedawnej przeszłości. Ważne co dzieje się teraz, czyli w 1811 i 1812 r. Rzeczpospolita Obojga Narodów składająca się z Korony (czyli Polski) i Litwy nie istnieje. Nadzieję na odzyskanie niepodległości daje Napoleon, którego szczyt potęgi datowany jest na lata 1809 – 1813. Już wtedy istniała, dzięki niemu, namiastka państwa polskiego w postaci Księstwa Warszawskiego. Rozbudzone nadzieje Polaków na odzyskanie pełnej niepodległości nie były pozbawione racjonalnych przesłanek. Napoleon bowiem szykował inwazję na Rosję, która ropoczęła się 24 czerwca 1812 i została przez niego nazwana Drugą Wojną Polską. W ogromnej armii Napoleona było bardzo wielu Polaków. 24 czerwca 1812 r. wielka armia przekroczyła Niemen, a to właśnie tam umiejscowiona została akcja Pana Tadeusza. W XI księdze Mickiewicz opisuje przemarsz legionów. Właśnie dlatego generał Dąbrowski i Kniaziewicz pojawiają się w Soplicowie. 7. Główne wątki W utworze można wyróżnić trzy główne wątki: wątek miłosny opisujący miłosne perypetie Tadeusza, Telimeny i Zosi. Wątek narodowo-wyzwoleńczy (patriotyczny), w którym największą rolę odgrywa ksiądz Robak przygotowujący powstanie na Litwie. Wątek sporu o zamek, w którym Hrabia walczy z Sędzią o prawa do zamku po Horeszkach. Wyróżniamy też wątki poboczne takie jak spór Asesora z Rejentem o Sokoła i Kusego. 8. Główny bohater Wbrew pozorom to nie Tadeusz Soplica jest głównym bohaterem powieści. Jest nim bowiem ksiądz Robak czyli Jacek Soplica, który jest przykładem bohatera romantycznego, lecz nieco innego typu. Dlaczego? Większość bohaterów romantycznych wpisuje się w pewien schemat: są zwykle młodzi, nieszczęśliwie zakochani, wyobcowani; dla dobra narodu poświęcają osobiste szczęście. Buntują się wobec utartym w społeczeństwie konwenansom, są z natury niepokorni. Zawsze wyróżniają się z tłumu i chcą mu przewodzić. Najczęściej są zamkniętymi w sobie samotnikami. Do tego schematu nie dokońca pasuje Jacek Soplica. Owszem, jako młody szlachcic wyróżniał się z tłumu przez swój nieskrępowany temperament. Kochał na zabój, lecz również była to nieszczęśliwa miłość. Popełnia zbrodnię, która ciąży na jego sumieniu do końca życia. Chcąc odkupić winy poświęca się pracy na rzecz Ojczyzny i organizuje powstanie przeciw zaborcy. Tutaj właśnie ujawnia się jego wyjątkowa cecha – Jacek Soplica działa wśród społeczeństwa i wierzy w sens wspólnego wysiłku. Nie ukrywa się w klasztorze, lecz aktywnie działa wśród ludzi. Cieszy się wielkim autorytetem wśród szlachty, a z jego wypowiedzi bije mądrość i rozwaga. Ponadto Jacka Soplicę wyróżnia to, że osiągnął sukces. Swoim życiem odkupił swe winy, uzyskał wybaczenie Gerwazego, udało mu się połączyć zwaśnione rody Horeszków i Sopliców poprzez ślub jego syna Tadeusza z Zosią. Dzięki temu wśród szlachty nastała zgoda, a była ona bardzo potrzebna, żeby wszyscy mogli skupić się na sprawie narodowej. Zorganizowanie powstania co prawda zostało przerwane przez niespodziewany zajazd szlachty dobrzyńskiej, ale na to, Jacek nie mógł mieć już wpływu. Pośmiertnie został zrehabilitowany i odznaczony. W pamięci swych potomnymch i szlachty będzie żył jako bohater narodowy. 9. Czarna polewka Czarna polewka, zwana też „czerniną” jest zupą z dodatkiem krwi gęsi lub kaczki. Zwykle jest to rosół zabarwiony krwią z dodatkiem octu, żeby nie krzepła. W mowie codziennej przyjęło się stwierdzenie: „podać komuś czarną polewkę”. Oznacza to po prostu odmowę, odrzucenie, brak zgody. W przeszłości wiele ślubów było aranżowanych, czyli to rodzice decydowali o tym kogo poślubi ich dziecko. Nie inaczej było w „Panu Tadeuszu”. Jacek Soplica kochał Ewę Horeszkównę, lecz jej ojciec – Stolnik – uznał, że Jacek nie jest odpowiednim kandydatem na męża dla córki. Trzeba podkreślić, że Ewa kochała Jacka i gdy wychodziła za innego (wbrew swojej woli) mdlała i płakała. Na znak odrzucenia Jacek Soplica miał dostać od Stolnika czarną polewkę. Oto słowa Gerwazego (czyli sługi Horeszków): „Do zamku nie proszony coraz częściej jeździł,W końcu u nas jak w swoim domu się zagnieździłI już miał się oświadczać, lecz pomiarkowanoI czarną mu polewkę do stołu podano.” Te oto słowa sprawiły, że do dziś wielu Polaków myśli, iż Jackowi Soplicy podano czarną polewkę. Niestety jest to spowodowane też tym, że wielu nauczycieli powtarza te głupoty. A rzekomo tak bardzo wymaga się czytania ze zrozumieniem. Rzecz w tym, że z bohaterami książek jest jak z normalnymi ludźmi – często kłamią. Nie inaczej jest z Gerwazym. Przecież on nienawidzi całego rodu Sopliców. I nie można mu się dziwić, skoro Jacek zastrzelił jego pana, Stolnika. Kierowany tą nienawiścią, kłamał opowiadając Hrabiemu historię zamku i mówiąc o Jacku, iż podano mu czarną polewkę. Chciał go przez to ośmieszyć. W rzeczywistości bowiem, Jacek Soplica domyślał się, że Stolnik nie pozwoli mu ożenić się z Ewą. Właściwie był tego pewien i dlatego nigdy nie poprosił o jej rękę! Jacek był człowiekiem dumnym i nie chciał dać Stolnikowi okazji do ośmieszenia go. Nie prosząc o rękę dziewczyny nie mógł dostać czarnej polewki na znak odmowy, gdyż czernicę podawano po oświadczynach. A więc czy Gerwazy mógł kłamać? Oczywiście, że tak. Ale czy kłamał? Odpowiedź na to znajdziemy w księdze X, gdy Jacek Soplica leży na łożu śmierci i opowiada Gerwazem o swojej przeszłości. W jego słowach nie ma mowy o czarnej polewce. Opowiada jedynie o tym, jak Stolnik stanął mu oraz Ewie na drodze do szczęścia. Jak łatwo może człowiek popsuć szczęście drugimW jednej chwili, a życiem nie naprawi długiém!Jedno słowo Stolnika, jakżebyśmy byliSzczęśliwi! Kto wie, może dotąd byśmy żyli,Może i on przy swojem kochanem dziecięciu,Przy swojej pięknej Ewie, przy swym wdzięcznym zięciuZestarzałby spokojny! może wnuki swojeKołysałby! Teraz co? nas zgubił oboje,I sam… i to zabójstwo… i wszystkie następstwaTej zbrodni, wszystkie moje biedy i przestępstwa!…Ja skarżyć nie mam prawa, ja jego morderca,Ja skarżyć nie mam prawa, przebaczam mu z serca… W dalszej części Jacek mówi, dlaczego nie odważył się poprosić Stolnika o rękę córki. Ileż to razy chciałem serce me otworzyćI już się nawet przed nim do prośb upokorzyć,Lecz spójrzawszy mu w oczy, spotkawszy wejrzeniaZimne jak lód, wstyd mi było mojego wzruszenia;Spieszyłem znowu jak najzimniej dyskurowaćO sprawach, o sejmikach, a nawet to, prawda, z pychy, żeby nie ubliżyćImieniowi Sopliców, żeby się nie zniżyćPrzed panem prośbą próżną, nie dostać odmowy,Bo jakież by to były między szlachtą mowy,Gdyby wiedziano, że ja, Jacek…Soplicy Horeszkowie odmówili dziewkę!Że mnie, Jackowi, czarną podano polewkę! Jacek więc nie dostał czarnej polewki! W ogóle nie poprosił o rękę Ewy – ze strachu i z dumy. Nie poprosił, bo wiedział, że Stolnik mu odmówi (podając czernicę) i tylko ośmieszyłby Jacka. Warto więc czytać książki ze zrozumieniem. Dzięki temu dużo dowiadujemy się o bohaterach. W tym przypadku o tym, że Gerwazy był kłamczuchem, a Jacek był dumny i bał się ośmieszenia w oczach szlachty. W wielu innych książak spotykamy się z sytuacjami kiedy słowa jednych bohaterów trzeba konfrontować ze słowami innych i należy się poważnie zastanowić, kto mówił prawdę. Czyli tak jak w życiu. 10. Tadeusz Soplica Tadeusz Soplica nie jest głównym bohaterem powieści, gdyż jest raczej statyczną postacią, wiedzioną przez wir wydarzeń, na które miał niewielki wpływ. W rzeczywistości to jego ojciec miał znaczny wpływ na jego losy. W wieku dwudziestu lat powrócił z Wilna, gdzie pobierał nauki. W Soplicowie miał zamiar nabrać sił przed wstąpieniem do wojska. Wychowywany był przez swojego stryja w duchu patriotyzmu. Jest przywiązany do ojczyzny i tradycji; zna bohaterów narodowych i historię swojego kraju. W kontaktach z kobietami jest jeszcze niedoświadczony. Nie jest bawidamkiem – romans z Telimeną wyniknął bardziej z jej kokieterii oraz pomyłki. Tadeusz wierzył w prawdziwą miłość i właśnie takiej poszukiwał. Był romantyczny i zakochał się w tajemniczej nieznajomej dziewczynie, którą widział w ogrodzie. Pomyłkowo uznał, że była nią Telimena i stąd wziął się ten romans. Gdy zobaczył Zosię, zrozumiał swój błąd i miał wyrzuty sumienia z powodu Telimeny. Jest stały w uczuciach, gdyż od samego początku tak naprawdę kochał Zosię. Tadeusz był odważy i honorowy o czym świadczy scena, w której stanął w obronie Sędziego podczas kłótni z Hrabią. Gdy major Płut staje się natarczywy wobec Telimeny, Tadeusz staje w jej obronie. Tadeusz wyjeżdża za granicę i wstępuje do armii. Po powrocie zaręcza się z Zosią. Jest postępowym gospodarzem. Na zaręczynach ogłasza uwłaszczenie chłopów, a więc zwalnia ich z poddaństwa i nadaje ziemię. Podsumowując jest postacią pozytywną, lecz raczej prostolinijną. Jego losy są uwypuklone w początkowej części poematu, gdy kształtuje się wątek miłosny. W dalszych częściach jego losy schodzą na drugi plan ustępując wątkowi narodowo-wyzwoleńczemu i działalności księdza Robaka. 11. Zosia Zosia jest córką Ewy Horeszkówny, a jej wychowaniem zajmuje się Telimena. Jest piękna i młoda. Ma typowo słowiańską urodę. Wcześniej mieszkała z ciotką Telimeną w Petersburgu. Zosia jest dziewczyną dobrą, uśmiechniętą, lubianą w Soplicowie. Jest pobożna i szczera, bezpośrednia i naturalna. Nie ma w sobie nic ze sztuczności Telimeny. Zosia zakochuje się w Tadeuszu i zamierza być wzorową żoną. Na uroczystościach zaręczynowych, swoją urodą i wdziękiem budzi podziw u wszystkich zgromadzonych. 12. Telimena Telimena jest kobietą około 30-letnią. Jest typową kokietką i światową damą. Zawsze dba o dobry wygląd – czasem aż zbyt przesadnie, biorąc pod uwagę, że przebywa w niewielkim Soplicowie, a nie Petersburgu, gdzie wcześniej mieszkała. Chełpi się zresztą znajomością Rosji i wielkopańskich stosunków. Zna się na malarstwie, literaturze i sztuce o czym chętnie dyskutuje z Hrabią. Jest kochliwa i łatwo zmienia obiekt swych westchnień. Potrafi uwodzić mężczyzn i jest w tym bardzo dobra i bezwzględna. Uwodzi jednocześnie Hrabiego, Tadeusza, Asesora i Rejenta. Na chłodno analizuje, z kim związać się na stałe. Wybiera Tadeusza, a Zosię próbuje zeswatać z Hrabią. Jest nieszczera i nie przebiera w środkach. W wyborze męża kieruje się zimną kalkulacją. Ostatecznie nie udaje jej się związać z Tadeuszem, gdyż ten kocha Zosię. Telimena przełyka gorycz porażki i godzi się na związek Tadeusza i Zosi. Sama pewnie wyszłaby za Hrabiego, lecz gdy ten wstąpił do wojska (jak Tadeusz), Telimena szybko o nim zapomniała i zaręczyła się z Rejentem. Mimo licznych wad, Telimena nie jest postacią negatywną. Jest bardziej opisywana z groteską niż z krytyką. Trzeba przyznać, że jest kobietą z krwi i kości. Ma silny charakter i dobre serce – kocha swą wychowankę Zosię i chce, aby była ona szczęśliwa u boku Tadeusza. 13. Obraz szlachty W Panu Tadeuszu mamy do czynienia z wielkim bohaterem zbiorowym, którym była szlachta. W końcu już w tutule epopei pada „historia szlachecka”. Autor skupia się na charakterystyce średniozamożnej szlachty ziemiańskiej, do której można zaliczyć Sędziego Soplicę, Tadeusza oraz Podkomorzego. Gerwazy, Protazy i Wojski to zaś przedstawiciele tzw. „gołoty” czyli zubożałej szlachty. Dobrym przedstawicielem całej grupy jest Wojski Hreczecha, daleki krewny Sędziego i przyjaciel domu. Wojski to nazwa dawnego urzędu ziemksiego. Jego zadaniem było pilnowanie porządku w powiecie podczas wyprawy wojennej. W późniejszym okresie był zwalniany ze służby wojskowej, by opiekować się żonami i dziećmi szlachty będącej na wojnie. Jednak w Panu Tadeuszu Wojski Hreczecha nie sprawuje takiej funkcji – jest jedynie tak tytułowany. Miał on niezliczoną ilość talentów. Umiejętnie prowadził polowania, świetnie grał na rogu, celnie rzucał nożem i znał ludową astrologię. W czasie bitwy z Moskalami to on wpadł na pomysł przewrócenia wieży, dzięki czemu szlachta zwyciężyła. Dowodzi to jego sprytowi. Potrafił też załagodzić spór jak w sytuacji Rejenta i Asesora. To przecież Wojski sam wyhodował zająca, który był tak wolny, że dał się złapać chartom i przez to zakończył waśń między ich właścicielami. Oczywiście Asesor i Rejent myśleli, że zając był dziki. W XI księdze Wojski okazuje się być świetnym kuchmistrzem. W XII pokazuje swój talent jako marszałek dworu, odpowiedzialny za odpowiednie, zgodne z tradycją usadzenie gości przy stole. W całym utworze jesteśmy też świadkami jego licznych, barwnych opowieści, które wpisują się w tradycję tzw. gawędy szlacheckiej. Szlachta w Panu Tadeuszu została ukazana jako ostoja tradycji i patriotyzmu. Nie jest jednak idealna, gdyż członkowie tej grupy skorzy są do gniewu i kłótni. Mickiewicz ukazuje również tę mniej zamożną szlachtę zaściankową, które przedstawicielami są Dobrzyńscy – Bartek Prusak (który nienawidził Prusaków), stary Maciej Dobrzyński (przywódca), Maciej Kropiciel czy Bartek Brzytewka. Byli to ludzie porywczy, skorzy do bójek ale też odważni i patriotyczni. Byli w gorącej wodzie kompani – wykorzystał to Gerwazy i namówił ich do zorganizowania zajazdu na Soplicowo, mimo iż nie mieli do tego prawa. Nie są grupą jednolitą, gdyż stary Maciej był bardzo rozważny i mądry. Niestety pozostali go nie usłuchali. Sielankowość utworu Mickiewicza, sprawiła, że te negatywne cechy traktowane były nieco z przymrużeniem oka. Nade wszystko podkreśle były cechy pozytywne takie jak ich żywotność i skora do działania.
rozpoczyna się inwokacją - rozbudowaną apostrofą z prośbą do Matki Bożej (w eposach do muzy) o natchnienie. wątek historyczny (narodowo-wyzwoleńczy) - dzieje Jacka Soplicy, wątek romansowy – Tadeusz, Zosia, Telimena, wątek sporu o zamek – Soplicowie - Horeszkowie, wątek humorystyczny – spór Rejenta z Asesorem o Kusego i Sokoła.
3Historia zamku Horeszków"Tyle scen dramatycznych i tyle powieści"Temat:214Autor: Agnieszka ŁazarekWPROWADZENIEZamek Horeszków to budowla, która leży tuż przy majątku odbywały się tam uczty, zabawy, polowania, było to również centrum życia zamkuGerwazy RębajłoWstępną charakterystykę Klucznika możemy odnaleźć już w II księdze, kiedy to widzimy go przy codziennym zajęciu, czyli zabawie otwieraniem i zamykaniem drzwi, które sam w tym celu Rębajło, Scyzoryk, Szczerbiec, Mopanku, postaci:Nosił tytuł Klucznika, nadany mu jeszcze przez Stolnika Horeszkę – pana, któremu pozostał wiernym do końca życia. Gerwazy był przez długie lata ostatnim dowodem na istnienie rodu Horeszków, ponieważ tylko on pielęgnował pamięć o tym wymarłym niemalże rodzie, opiekował się także ich posiadłością i ukrytymi w niej skarbami charakteru:Gerwazy jest przede wszystkim mścicielem – zataiwszy przebaczający gest Stolnika, swoim Scyzorykiem ścina głowy Sopliców. Wyraża on twarde prawo zemsty, czego ostatecznym rezultatem będzie namówienie Hrabiego do zajazdu. Wykazuje się przy tym ogromną zaciętością – nie dopuszcza myśli o zgodzie ze znienawidzonym rodem. W sporze o zamek to on odgrywa pierwsze skrzypce, gdyż z jego inicjatywy nie dochodzi do pełni ważną rolę w utworze, ponieważ umyślnie krzyżuje powstańcze plany Księdza Robaka i namawia szlachtę do zajazdu na Soplicowo. Chociaż uważał, że postępuje słusznie, w głębi serca zdawał sobie sprawę, iż powinien zaniechać zemsty na Soplicach, gdyż jego pan na łożu śmierci wielkodusznie przebaczył swojemu zabójcy. Klucznik był jednak człowiekiem ogarniętym chęcią krwawego rewanżu i rozprawienia się z sąsiadami raz na Mickiewicz opisuje jego wygląd:Zawsze nosił Horeszków liberyją dawną,Kurtę z połami żółtą, galonem oprawną,Który dziś żółty, dawniej zapewne był szyte jedwabiem herbowne klejnoty,Półkozice, i stąd też cała okolicaPółkozicem przezwała starego szczęście Klucznik zdołał się w porę opamiętać i odmienić. Stanął w obronie Soplicowa w walce z Moskalami, własnoręcznie zabił Płuta, a ostatecznie przebaczył nawet Jackowi Soplicy. Co także warto odnotować, Klucznik pogodził się na koniec ze swoim zaciekłym wrogiem – konfliktuGerwazy RębajłoSędzia Soplicabyły sługa Stolnika Horeszki, klucznik jego zamku, w którego ruinach mieszkał; poprzysiągł zemstę na rodzie Sopliców; zachęcał hrabiego do odzyskania zamku; skłócił Sędziego i Hrabiegosędzia powiatowy, właściciel Soplicowa, stary kawaler, wzorowy ziemianin i piewca tradycji; gościnny gospodarz, człowiek opanowany i sprawiedliwy;VSKoniec sporuo zamekZamek w posiadaniu rodu Sopliców i późniejsze procesy sądoweHistoria sporu o zamek HoreszkówLosy zamku po śmierci Stolnika HoreszkiGerwazy i jego pragnienie zemstyPoczątek historiiOpowieść GerwazegoLorem ipsum dolor sit amet, consectetuer adipiscing elit, sed diam nonummy nibh euismod tincidunt ut laoreet dolore magna aliquam erat ipsum dolor sit amet, consectetuer adipiscing elit, sed diam nonummy nibh euismod tincidunt ut laoreet dolore magna aliquam erat ipsum dolor sit amet, consectetuer adipiscing elit, sed diam nonummy nibh euismod tincidunt ut laoreet dolore magna aliquam erat ipsum dolor sit amet, consectetuer adipiscing elit, sed diam nonummy nibh euismod tincidunt ut laoreet dolore magna aliquam erat ipsum dolor sit amet, consectetuer adipiscing elit, sed diam nonummy nibh euismod tincidunt ut laoreet dolore magna aliquam erat zginął Stolnik Horeszko, jego dobra zostały zniszczone lub zabrane przez skarb państwa, ponieważ nikt się nimi nie opiekował. Część majątku odziedziczyli dalecy krewni, a część zabrali wierzyciele. Z powodu dużych kosztów utrzymania zamku nikt nie przejawiał chęci przejęcia go, aż do chwili pojawienia się dalekiego krewnego Stolnika, Hrabiego. Gdy ten romantyk i artysta osiągnął pełnoletniość, zainteresował się zamkiem, który urzekł go gotycką architekturą i malowniczymi kończą zaręczyny potomków zwaśnionych rodów - Zosi i Tadeusza. Wcześniej jednak okazja do zjednoczenia się pojawia się w momencie konieczności wspólnej obrony przed Moskalami. Odwaga Hrabiego oraz wspaniałomyślność Sędziego, który nie żąda osądzenia uczestników zajazdu budzą wzajemną sympatię w niedawnych wrogach. Gdy Hrabia wraca z emigracji jest niezwykle ciepło i serdecznie witany przez Sędziego. Trudno się temu dziwić – wszak spór został rozstrzygnięty w sposób satysfakcjonujący obie strony. Swój gniew i niechęć przełamuje nawet Gerwazy, który z wielką radością wita członka rodu Sopliców, jako nowego pana pełnoprawnym przejęciu spadku przeszkodził mu Sędzia Soplica, który otrzymał go wraz z innymi dobrami przez Targowicę (co w końcowych partiach poematu potwierdzi Ks. Robak), a więc w niezbyt honorowych w którym na stałe mieszkał tylko żyjący nadzieją pomszczenia śmierci pana klucznik Gerwazy stał się kością niezgody w relacjach bohaterów. Procesowali się o niego w ziemstwie (sądzie podkomorskim), w głównym sądzie (sądzie apelacyjnym dla sądów ziemskich), w tzw. guberskim (czyli gubernialnym) rządzie,w senacie, a nawet w rosyjskim sądzie apelacyjnym w Petersburgu, nie mogąc dojść do porozumienia i nie godząc się z podżegaczem sporu jest stary Klucznik. W Księdze II opowiada on historię zamku i rodu Horeszków, podkreślając krzywdy, jakich dopuścili się na jego panach Soplice, zwłaszcza zaś morderca Stolnika – Jacek pełna dawnych żalów i wyrzutów opowieść sługi oddziałuje na sentymentalno-romantyczną naturę Hrabiego, tak iż zmienia on swe postanowienia co do sprzedaży kulminacyjnym w sporze jest scena kłótni, mającej miejsce po polowaniu. Tam do głosu dochodzi urażona duma i ambicja Hrabiego, nieustannie podsycana przez Klucznika. Odżywa w nim wpajana intensywnie przez Gerwazego niechęć do Sopliców, ożywają urazy rodowe. Te wydarzenia zaważą na dalszym rozwoju fabuły, bowiem to właśnie wtedy powzięta zostanie decyzja zorganizowania zbrojnego najazdu na Sędziego, w celu wyegzekwowania praw do opis odnajdujemy już w księdze I"O dwa tysiące kroków zamek stał za domem,Okazały budową, poważny ogromem,Dziedzictwo starożytnej rodziny Horeszków;Dziedzic zginął był w czasie krajowych zamieszków. "Czas na krótkie ćwiczenia1. Napisz zaproszenie skierowane do Twoich rówieśnikówna wystawę poświęconą historii zamku Horeszków. Uwzględnijw tekście dwa argumenty zachęcające do obejrzenia wykonaj w literackaPODSUMOWANIEOBEJRZYJ FILM, DZIĘKI KTÓREMU UPORZĄDKUJESZ POZNANE WIADOMOŚCI3214Agnieszka ŁazarekDziękuję!
W Panu Tadeuszu takiego zajazdu (za namową Gerwazego) dokonuje Hrabia, gdyż między nim a Sędzią toczy się spór o zamek Horeszków. Trzeba jednak podkreślić, że zajazd ten odbył się bez wyroku sądowego, co oznacza, że atak szlachty na Soplicowo był bezprawny. 3. Epopeja narodowa. Pan Tadeusz jest eposem lub inaczej epopeją
Pan Tadeusz Adama Mickiewicza stanowi spisaną trzynastozgłoskowcem (a więc stylem podniosłym), zawartą w dwunastu księgach epicką opowieść o szlachcie polskiej początku XIX wieku. Jako epopeja narodowa, która miała „trafić pod strzechy”, czyli do wszystkich Polaków, również tych niezaliczających się do elit majątkowych, urzędniczych czy umysłowych — jest prawdopodobnie najsłynniejszym dziełem czołowego polskiego poety najważniejszych wątków fabularnych Pana Tadeusza wymienić należy: spór o zamek Horeszków, historię waśni Stolnika i Jacka Soplicy, wątek przemiany tego ostatniego z awanturnika w patriotę, uwieńczoną zaręczynami miłość Tadeusza i Zosi, romans młodzieńca z Telimeną, kobietą dojrzałą, spór Asesora z Rejentem o psy myśliwskie (Kusego i Sokoła), a przede wszystkim wątek niepodległościowy, związany z wojnami napoleońskimi i walką Polaków pod sztandarami Księstwa Warszawskiego z Rosją. W związku z tym wątkiem pojawiają się na kartach Pana Tadeusza postacie historyczne: generał Henryk Dąbrowski oraz generał pisał Pana Tadeusza w Paryżu, począwszy od 1832 roku; dzieło zostało opublikowane w 1834 roku i od razu zyskało niemałą popularność. Określenia „epopeja narodowa” po raz pierwszy użyto w odniesieniu do Pana Tadeusza w 1863 roku, po dwóch nieudanych zrywach niepodległościowych, i wiązało się to raczej z politycznym zapotrzebowaniem na utwór pełniący wobec Polaków funkcje analogiczne do eposu homeryckiego: opisujący zbiorowość wraz z jej wierzeniami i zwyczajami w decydującej chwili dziejowej. Gatunkowa przynależność dzieła jest jednak bardziej skomplikowana ze względu na wielość elementów odwołujących się do różnych wzorców, np. poematu heroicznego, sielanki, gawędy, satyry, powieści walterskotowskiej, gawędy szlacheckiej. Wśród inspiracji do powstania epopei o pełnym tytule: Pan Tadeusz, czyli ostatni zajazd na Litwie wymienić należy opowieści hrabiego Henryka Rzewuskiego, przyszłego autora Pamiątek Soplicy, do których spisania, dokładnie takim stylem, jakim operował, gdy je ze swadą opowiadał, budząc ducha dawnej Rzeczpospolitej Obojga Narodów — nakłonił Rzewuskiego Mickiewicz, który miał okazję słuchać magnata na jesieni 1830 roku w Rzymie, zanim jak grom spadła nań wieść o wybuchu Tadeusz, jako utwór jednego z romantycznych wieszczów — jak w duchu epoki zwano wybitnych poetów, którym z racji działania w stanie natchnienia przypisywano zdolność przenikania tajemnic losów własnej zbiorowości, a nawet świata — niewątpliwie miał za zadanie podnieść na duchu Polaków po upadku powstania listopadowego i wyznaczyć im kierunek działania: zgodę narodową. Nawet w scenach pełnych przemocy czy dramatycznych Mickiewiczowska epopeja tchnie duchem harmonii i pogodą ducha. Fenomen ten przypisać należy zapewne zdolnościom twórczym Adama Mickiewicza, ale może również okolicznościom powstania utworu. Zaczyn dzieła powstał w 1831 roku, w zaciszu szlacheckiego dworku w Wielkopolsce, gdzie poeta znalazł gościnę, serdeczność, uznanie dla swego talentu i miłość Konstancji Łubieńskiej: wszystkie te ingrediencje składają się na sielankowy opis Soplicowa. Mickiewicz jechał wówczas do powstania, o którym wieść zaskoczyła go w trakcie europejskich wojaży; rwał się do boju, choć nie wierzył w możliwość powodzenia zrywu. Zatrzymał się, zachwycił polską atmosferą — i do powstania nie dołączył. Zapewne dobrze się stało, jeśli na rzecz patrzeć pod kątem dorobku kultury też w Wikipedii:

oboga krewna Sędziego, mieszkająca w Soplicowie, wychowująca Zosię; typowa kosmopolitka, dama modna zakochana w Petersburgu, w którym mieszkała kilka lat i o którym często opowiada w towarzystwie; obawia się staropanieństwa, chce wydać się za mąż, ale jest zmienna w uczuciach, niezdolna do prawdziwej miłości

Spór dwóch rodów szlacheckich – Sopliców i Horeszków – o prawo własności do zamku należącego niegdyś do nieżyjącego od dawna Stolnika, to jeden z głównych wątków Pana Tadeusza, wokół których zawiązana jest cała fabuła poematu. Jednak w natłoku wielu innych wątków, wartkiej akcji oraz przebogatych opisów przyrody i szlacheckich obyczajów z XIX wieku, łatwo jest zapomnieć, jak dokładnie, krok po kroku, przebiegał ów spór. Spór Sopliców i Horeszków o zamekWątek zamku zaczyna się w momencie, kiedy jego prawowitym właścicielem i gospodarzem jest Stolnik Horeszko – miejscowy arystokrata, w którego córce, Ewie, zakochuje się Jacek Soplica. Stolnik odmawia jednak ręki córki młodemu szlachcicowi, co doprowadza tego drugiego do rozpaczy i afektu, w którym morduje on swojego – do niedawna – przyjaciela. Zamek traci swojego pana i kończą się dni jego świetności. Przez wiele kolejnych lat, jedynym mieszkańcem pustej budowli jest Gerwazy Rębajło – stary sługa Stolnika, który poprzysiągł pomścić jego śmierć zabijając wszystkich Sopliców po kolei. Jest on przez okoliczną ludność nazywany Klucznikiem, ponieważ każdego dnia uporczywie otwiera i zamyka bramy wrota zamku. Z biegiem lat, wiele dóbr Stolnika przechodzi w ręce rodziny Sopliców. Sędzia Soplica – brat Jacka i głowa rodu – planuje przejąć również zamek. Rozpoczyna się wieloletni proces, w którym oprócz Sędziego uczestniczy również Hrabia – daleki krewny Horeszków – arystokrata, który pragnie posiąść zamek na własność ze względu na jego gotycki, tajemniczy i romantyczny charakter. Proces trwa parę lat. Znudzony Hrabia postanawia oddać zamek Soplicom. Gerwazy jednak odwodzi go od tego zamiaru, opowiadając mu historię śmierci Stolnika. Później ma miejsce uczta zorganizowana na zamku przez Protazego, w czasie której Soplicowie ucztują razem z Hrabią. Ucztę przerywa nachalne zachowanie Gerwazego, który zaczyna nakręcać zegary. Jego bezczelność staje się pretekstem do bójki, która ostatecznie polaryzuje nastroje w sprawie sporu o zamek. Gerwazy następnego dnia zwołuje w dobrzyńskim zaścianku sejmik szlachecki, na którym udaje mu się przekonać okolicznych sarmatów do zajazdu na Soplicowo w imię wymierzenia sprawiedliwości Sędziemu i odzyskania dziedzictwa Horeszków. Napaść kończy się sukcesem, a triumfatorzy ucztują tak hucznie, że wszystkich w końcu morzy się związani i uwięzieni przez Moskali, którzy zaalarmowani rozbojem, nocą wkraczają do wsi. Po chwilowej stagnacji, dochodzi do konfliktu pomiędzy majorem Płutem a Tadeuszem Soplicą, który to konflikt staje się zarzewiem starcia militarnego, w którym po jednej stronie staje carskie wojsko, a po drugiej zjednoczona szlachta. Ostatecznie druga strona odnosi zwycięstwo. W kwestii zamku dochodzi w końcu do porozumienia pomiędzy stronami, kiedy Tadeusz Soplica żeni się z Zosią z rodu Horeszków, co w symboliczny sposób godzi dwie zwaśnione od lat rodziny i zaprowadza pokój w okolicy. Zamek staje się dziedzictwem zarówno Sopliców, jak i Horeszków. PAN TADEUSZ:Spór o zamek – Sędzia Soplica wraz z majątkiem danym mu przez Targowicę, otrzymuje również zamek, o który toczy się spór między Horeszkami a Soplicami, gdyż Hrabia rości sobie do niego prawo. Kiedy już znudzony procesem Horeszko chce zaprzestać… Czytaj dalej →
KSIĘGA DRUGA. ZAMEK. TREŚĆ. Polowanie z chartami na upatrzonego. — Gość w zamku. — Ostatni z dworzan opowiada historią ostatniego z Horeszków. — Rzut oka w sad. — Dziewczyna w ogórkach. — Śniadanie. — Pani Telimeny anegdota petersburska. — Nowy wybuch sporów o Kusego i Sokoła. — Interwencja[1] Robaka. — Rzecz Wojskiego. — Zakład. — Dalej w grzyby! Kto z nas tych lat nie pomni, gdy młode pacholę Ze strzelbą na ramieniu świszcząc szedł na pole, Gdzie żaden wał, płot żaden nogi nie utrudza, Gdzie, przestępując miedzę, nie poznasz, że cudza! 5 Bo na Litwie myśliwiec, jak okręt na morzu, Gdzie chcesz, jaką chcesz drogą buja po przestworzu: Czyli jak prorok patrzy w niebo, gdzie w obłoku Wiele jest znaków, widnych strzeleckiemu oku; Czy jak czarownik gada z ziemią, która głucha 10 Dla mieszczan mnóstwem głosów szepce mu do ucha. Tam derkacz[2] wrzasnął z łąki, szukać go daremnie, Bo on szybuje w trawie, jako szczupak w Niemnie; Tam ozwał się nad głową ranny wiosny dzwonek, Również głęboko w niebie schowany skowronek; 15 Ówdzie orzeł szerokiem skrzydłem przez obszary Zaszumiał, strasząc wróble, jak kometa cary; Zaś jastrząb’, pod jasnemi wiszący błękity, Trzepie skrzydłem, jak motyl na szpilce przybity, Aż ujrzawszy wśród łąki ptaka lub zająca, 20 Runie nań z góry, jako gwiazda spadająca. Kiedyż nam Pan Bóg wrócić z wędrówki dozwoli[3] I znowu dom zamieszkać na ojczystej roli, I służyć w jeździe, która wojuje szaraki, Albo w piechocie, która nosi broń na ptaki, 25 Nie znać innych prócz kosy i sierpa rynsztunków,[4] I innych gazet oprócz domowych rachunków! Nad Soplicowem[5] słońce weszło i już padło Na strzechy i przez szpary w stodołę się wkradło; I po ciemnozielonem, świeżem, wonnem sianie, 30 Z którego młodzież sobie zrobiła posłanie, Rozpływały się złote, migające pręgi Z otworu czarnej strzechy, jak z warkocza wstęgi; I słońce usta sennych promykiem poranka Draźni, jak dziewczę, kłosem budzące kochanka. 35 Już wróble skacząc świerkać zaczęły pod strzechą, Już trzykroć gęgnął gęsior, a za nim, jak echo, Odezwały się chórem kaczki i indyki, I słychać bydła w pole idącego ryki. Wstała młodzież. Tadeusz jeszcze senny leży, 40 Bo też najpóźniej zasnął; z wczorajszej wieczerzy Wrócił tak niespokojny, że o kurów pianiu Jeszcze oczu nie zmrużył, a na swem posłaniu Tak kręcił się, że w siano jak w wodę utonął, I spadł twardo, — aż zimny wiatr w oczy mu wionął, 45 Gdy skrzypiące stodoły drzwi otwarto z trzaskiem, I bernardyn, ksiądz Robak, wszedł z węzlastym paskiem, „Surge puer“[6] wołając i ponad barkami Rubasznie[7] wywijając pasek z ogórkami.[8] Już na dziedzińcu słychać myśliwskie okrzyki; 50 Wyprowadzają konie, zajeżdżają bryki, Ledwie dziedziniec taką gromadę ogarnie. Odezwały się trąby, otworzono psiarnie, Zgraja chartów wypadłszy wesoło skowycze; Widząc rumaki szczwaczów, dojeżdżaczów smycze,[9] 55 Psy jak szalone cwałem śmigają[10] po dworze, Potem biegą i kładą szyje na obroże: Wszystko to bardzo dobre polowanie wróży. Nareszcie Podkomorzy dał rozkaz podróży. Ruszyli szczwacze zwolna, jeden tuż za drugim; 60 Ale za bramą rzędem rozbiegli się długim. W środku jechali obok Asesor z Rejentem; A choć na siebie czasem patrzyli ze wstrętem, Rozmawiali przyjaźnie, jak ludzie honoru, Idąc na rozstrzygnienie śmiertelnego sporu; 65 Nikt ze słów zawziętości ich poznać nie zdoła. Pan Rejent wiódł Kusego, Asesor Sokoła. Ztyłu damy w pojazdach; młodzieńcy, stronami Czwałując tuż przy kołach, gadali z damami. Ksiądz Robak po dziedzińcu wolnym chodził krokiem, 70 Kończąc ranne pacierze: ale rzucał okiem Na pana Tadeusza, marszczył się, uśmiechał, Wreszcie kiwnął nań palcem. Tadeusz podjechał, Robak palcem po nosie dawał mu znak groźby; Lecz mimo Tadeusza pytania i prośby, 75 Ażeby mu wyraźnie, co chce, wytłumaczył, Bernardyn odpowiedzieć ni spojrzeć nie raczył, Kaptur tylko nasunął i pacierz swój kończył;[11] Więc Tadeusz odjechał i z gośćmi się złączył. Właśnie w ten czas myśliwi smycze zatrzymali 80 I wszyscy nieruchomi w miejscach swoich stali; Jeden drugiemu ręką dawał znak milczenia, A wszyscy obrócili oczy do kamienia, Nad którym stał pan Sędzia. On zwierza obaczył I rąk skinieniem swoje rozkazy tłumaczył. 85 Pojęli wszyscy: stoją, a środkiem po roli Asesor i pan Rejent kłusują powoli. Tadeusz, będąc bliższy, obudwu wyprzedził, Stanął obok Sędziego i oczyma śledził. Dawno już nie był w polu; na szarej przestrzeni 90 Trudno dojrzeć szaraka, zwłaszcza wśród kamieni. Pokazał mu pan Sędzia. Siedział biedny zając, Płaszcząc się pod kamieniem, uszy nadstawiając, Okiem czerwonem spotkał myśliwców wejrzenie, I jakby urzeczony, czując przeznaczenie, 95 Ze strachu od ich oczu nie mógł zwrócić oka, I pod opoką siedział martwy, jak opoka. Tymczasem kurz na roli rośnie coraz bliżéj; Pędzi na smyczy Kusy, za nim Sokół chyży, Tuż Asesor z Rejentem razem wrzaśli ztyłu: 100 „Wyczha! wyczha!“ i z psami znikli w kłębach pyłu. Kiedy tak za szarakiem goniono, tymczasem Ukazał się pan Hrabia pod zamkowym lasem. Wiedziano w okolicy, że ten pan nie może Nigdy nigdzie stawić się w naznaczonej porze. 105 I dziś zaspał poranek; więc na sługi zrzędził, Widząc myśliwców w polu, czwałem do nich pędził. Surdut swój angielskiego kroju, biały, długi, Połami na wiatr puścił; ztyłu konno sługi W kapeluszach, jak grzybki, czarnych, lśniących, małych, 110 W kurtkach, w butach stryflastych,[12] w pantalonach białych. Sługi, które pan Hrabia tym kształtem odzieje, Nazywają się w jego pałacu dżokeje. Czwałująca czereda zleciała na błonia, Gdy Hrabia ujrzał zamek i zatrzymał konia. 115 Pierwszy raz widział zamek zrana i nie wierzył, Że to były też same mury, tak odświeżył I upięknił poranek zarysy budowy; Zadziwił się pan Hrabia na widok tak nowy. Wieża zdała się dwakroć wyższa, bo stercząca 120 Nad mgłą ranną; dach z blachy złocił się od słońca, Pod nim błyszczała w kratach reszta szyb wybitych, Łamiąc promienie wschodu w tęczach rozmaitych; Niższe piętra oblała tumanu powłoka, Rozpadliny i szczerby zakryła od oka. 125 Krzyk dalekich myśliwców wiatrami przygnany Odbijał się kilkakroć o zamkowe ściany: Przysiągłbyś, że krzyk z zamku, że pod mgły zasłoną Mury odbudowano i znów zaludniono. Hrabia lubił widoki niezwykłe i nowe, 130 Zwał je romansowemi;[13] mawiał, że ma głowę Romansową; w istocie był wielkim dziwakiem; Nieraz, pędzac za lisem albo za szarakiem, Nagle stawał i w niebo poglądał żałośnie, Jak kot, gdy ujrzy wróble na wysokiej sośnie; 135 Często bez psa, bez strzelby błąkał się po gaju, Jak rekrut zbiegły;[14] często siadał przy ruczaju Nieruchomy, schyliwszy głowę nad potokiem. Jak czapla wszystkie ryby chcąca pozrzeć okiem. Takie były Hrabiego dziwne obyczaje; 140 Wszyscy mówili, że mu czegoś nie dostaje. Szanowano go przecież, bo pan z prapradziadów, Bogacz, dobry dla chłopów, ludzki dla sąsiadów, Nawet dla Żydów. Hrabski koń, zwrócony z drogi, Prosto kłusował polem aż pod zamku progi. 145 Hrabia samotny wzdychał, poglądał na mury, Wyjął papier, ołówek i kreślił figury. Wtem, spojrzawszy wbok, ujrzał o dwadzieścia kroków Człowieka, który równie miłośnik widoków, Z głową zadartą, ręce włożywszy w kieszenie, 150 Zdawało się, że liczył oczyma kamienie. Poznał go zaraz, ale musiał kilka razy Krzyknąć, nim głos Hrabiego usłyszał Gerwazy. Szlachcic to był, służący dawnych zamku panów, Pozostały ostatni z Horeszki dworzanów; 155 Starzec wysoki, siwy, twarz miał czerstwą, zdrową, Marszczkami pooraną, posępną, surową. Dawniej pomiędzy szlachtą z wesołości słynął; Ale od bitwy, w której dziedzic zamku zginął, Gerwazy się odmienił, i już od lat wielu 160 Ani był na kiermaszu,[15] ani na weselu; Odtąd jego dowcipnych żartów nie słyszano, I uśmiechu na jego twarzy nie widziano. Zawsze nosił Horeszków liberyją dawną:[16] Kurtę z połami żółtą, galonem oprawną,[17] 165 Który dziś żółty, dawniej zapewne był złoty. Wkoło szyte jedwabiem herbowne klejnoty, Półkozice, i stąd też cała okolica Półkozicem przezwała starego szlachcica. Czasem też od przysłowia, które bezustanku 170 Powtarzał, nazywano go także Mopanku; Czasem Szczerbcem, że całą łysinę miał w szczerbach; Lecz on zwał się Rębajło, a o jego herbach Niewiadomo. Klucznikiem siebie tytułował, Iż ten urząd na zamku przed laty piastował. 175 I dotąd nosił wielki pęk kluczów za pasem, Uwiązany na taśmie ze srebrnym kutasem. Choć nie miał co otwierać, bo zamku podwoje Stały otworem, przecież wynalazł drzwi dwoje, Sam je własnym nakładem naprawił i wstawił, 180 I drzwi tych odmykaniem codziennie się bawił. W jednej z izb pustych obrał mieszkanie dla siebie; Mogąc żyć u Hrabiego na łaskawym chlebie, Nie chciał, bo wszędzie tęsknił i czuł się niezdrowym, Jeżeli nie oddychał powietrzem zamkowém. 185 Skoro ujrzał Hrabiego, czapkę z głowy schwycił, I krewnego swych panów ukłonem zaszczycił, Chyląc łysinę wielką, świecącą zdaleka, I naciętą od licznych kordów jak nasieka;[18] Gładził ją ręką, podszedł, i jeszcze raz nisko 190 Skłoniwszy się, rzekł smutnie: „Mopanku, Panisko, Daruj mnie, że tak mówię, Jaśnie Grafie Panie, To jest mój zwyczaj, nie zaś nieuszanowanie: „Mopanku“ powiadali wszyscy Horeszkowie, Ostatni Stolnik,[19] pan mój, miał takie przysłowie. 195 Czyż to prawda, Mopanku, że Pan grosza skąpisz Na proces, i ten zamek Soplicom ustąpisz? Nie wierzyłem, lecz w całym powiecie tak słychać“. Tu poglądając w zamek, nie przestawał wzdychać. „Cóż dziwnego? — rzekł Hrabia — koszt wielki, a nuda 200 Jeszcze większa; chcę skończyć, lecz szlachcic maruda[20] Upiera się; przewidział, że mię znudzić może: Dłużej też nie wytrzymam i dzisiaj broń złożę, Przyjmę warunki zgody, jakie mi sąd poda“. „Zgody? — krzyknął Gerwazy — z Soplicami zgoda? 205 Z Soplicami, Mopanku?“ — To mówiąc wykrzywił Usta, jakby nad własną mową się zadziwił. — „Zgoda i Soplicowie! Mopanku, Panisko, Pan żartuje, co? Zamek, Horeszków siedlisko, Ma pójść w ręce Sopliców? Niech Pan tylko raczy 210 Zsiąść z konia. Pójdźmy w zamek. Niechno Pan obaczy. Pan sam nie wie, co robi. Niech się Pan nie wzbrania, Zsiadaj Pan“. — I przytrzymał strzemię do zsiadania. Weszli w zamek; Gerwazy stanął w progu sieni: „Tu — rzekł — dawni panowie, dworem otoczeni, 215 Często siadali w krzesłach w poobiedniej porze. Pan godził spory włościan, lub w dobrym humorze Gościom różne ciekawe historyje prawił, Albo ich powieściami i żarty się bawił, A młodzież na dziedzińcu biła się w palcaty,[21] 220 Lub ujeżdżała pańskie tureckie bachmaty“.[22] Weszli w sień. — Rzekł Gerwazy: „W tej ogromnej sieni Brukowanej nie znajdziesz Pan tyle kamieni, Ile tu pękło beczek wina w dobrych czasach; Szlachta ciągnęła kufy[23] z piwnicy na pasach, 225 Sproszona na sejm albo sejmik powiatowy, Albo na imieniny pańskie, lub na łowy. Podczas uczty na chórze tym kapela stała I w organ[24] i w rozliczne instrumenty grała; A gdy wnoszono zdrowie, trąby jak w dniu sądnym 230 Grzmiały z chóru; wiwaty szły ciągiem porządnym: Pierwszy wiwat za zdrowie króla Jegomości, Potem prymasa,[25] potem królowej Jejmości, Potem szlachty i całej Rzeczypospolitej, A nakoniec po piątej szklanicy wypitej, 235 Wnoszono: Kochajmy się! Wiwat bezprzestanku, Który dniem okrzykniony brzmiał aż do poranku: A już gotowe stały cugi i podwody,[26] Aby każdego odwieźć do jego gospody“. Przeszli już kilka komnat; Gerwazy w milczeniu, 240 Tu wzrok na ścianie wstrzymał, ówdzie na sklepieniu, Przywołując pamiątkę tu smutną, tam miłą; Czasem, jakby chciał mówić: „wszystko się skończyło“, Kiwnął żałośnie głową; czasem machnął ręką. Widać, że mu wspomnienie samo było męką, 245 I że je chciał odpędzić. Aż się zatrzymali Na górze, w wielkiej, niegdyś zwierciadlanej sali; Dziś wydartych zwierciadeł stały puste ramy, Okna bez szyb, z krużgankiem wprost naprzeciw bramy. Tu wszedłszy, starzec głowę zadumaną skłonił 250 I twarz zakrył rękami; a gdy ją odsłonił, Miała wyraz żałości wielkiej i rozpaczy. Hrabia, chociaż nie wiedział, co to wszystko znaczy, Poglądając w twarz starca, czuł jakieś wzruszenie, Rękę mu ścisnął. Chwilę trwało to milczenie; 255 Przerwał je starzec, trzęsąc wzniesioną prawicą: „Niemasz zgody, Mopanku, pomiędzy Soplicą I krwią Horeszków; w Panu krew Horeszków płynie, Jesteś krewnym Stolnika po matce Łowczynie,[27] Która się rodzi z drugiej córki Kasztelana,[28] 260 Który był, jak wiadomo, wujem mego pana. Słuchaj Pan historyi swej własnej rodzinnej, Która się stała właśnie w tej izbie, nie innej. „Nieboszczyk pan mój, Stolnik, pierwszy pan w powiecie, Bogacz i familijant,[29] miał jedyne dziecie, 265 Córkę piękną jak anioł; więc się zalecało Stolnikównie i szlachty i paniąt niemało. Między szlachtą był jeden wielki paliwoda,[30] Kłótnik, Jacek Soplica,[31] zwany Wojewoda Przez żart; w istocie wiele znaczył w województwie, 270 Bo rodzinę Sopliców miał jakby w dowództwie, I trzystu ich kreskami[32] rządził wedle woli, Choć sam nic nie posiadał prócz kawałka roli, Szabli i wielkich wąsów od ucha do ucha. Owóż pan Stolnik nieraz wzywał tego zucha 275 I ugaszczał w pałacu, zwłaszcza w czas sejmików, Popularny[33] dla jego krewnych i stronników. Wąsal tak wzbił się w dumę łaskawem przyjęciem, Że mu się uroiło zostać pańskim zięciem. Do zamku nieproszony coraz częściej jeździł, 280 Wkońcu u nas jak w swoim domu się zagnieździł, I już miał się oświadczać: lecz pomiarkowano, I czarną mu polewkę do stołu podano.[34] Podobno Stolnikównie wpadł Soplica w oko, Ale przed rodzicami taiła głęboko. 285 „Było to za Kościuszki czasów; Pan popierał Prawo trzeciego maja[35] i już szlachtę zbierał, Aby konfederatom[36] ciągnąć ku pomocy, Gdy nagle Moskwa zamek opasała w nocy. Ledwie był czas z moździerza na trwogę wypalić, 290 Podwoje[37] dolne zamknąć i ryglem zawalić. W zamku całym był tylko: pan Stolnik, ja, Pani, Kuchmistrz i dwóch kuchcików, wszyscy trzej pijani, Proboszcz, lokaj, hajducy[38] czterej, ludzie śmiali. Więc za strzelby, do okien. Aż tu tłum Moskali, 295 Krzycząc: ura! od bramy wali po tarasie;[39] My im ze strzelb dziesięciu palnęli „a zasie!“ Nic tam nie było widać; słudzy bezustanku Strzelali z dolnych pięter, a ja i Pan z ganku. Wszystko szło pięknym ładem, choć w tak wielkiej trwodze: 300 Dwadzieścia strzelb leżało tu, na tej podłodze, Wystrzeliliśmy jedną, podawano drugą. Ksiądz proboszcz zatrudniał się czynnie tą usługą, I Pani i Panienka i nadworne panny: Trzech było strzelców, a szedł ogień nieustanny. 305 Grad kul sypały z dołu moskiewskie piechury, My zrzadka, ale celniej dogrzewali z góry. Trzy razy aż pode drzwi to chłopstwo się wparło, Ale za każdym razem trzech nogi zadarło. Więc uciekli pod lamus;[40] a już był poranek. 310 Pan Stolnik wesół wyszedł ze strzelbą na ganek, I skoro z pod lamusa Moskal łeb wychylił, On dawał zaraz ognia, a nigdy nie mylił; Za każdym razem czarny kaszkiet w trawę padał, I już się rzadko który z za ściany wykradał. 315 Stolnik, widząc strwożone swe nieprzyjaciele, Myślił zrobić wycieczkę, porwał karabelę[41] I z ganku krzycząc, sługom wydawał rozkazy; Obróciwszy się do mnie, rzekł: „Za mną, Gerwazy!“ Wtem strzelono z pod bramy, Stolnik się zająknął, 320 Zaczerwienił się, zbladnął, chciał mówić, krwią chrząknął; Postrzegłem wtenczas kulę, wpadła w piersi same, Pan słaniając się, palcem ukazał na bramę. Poznałem tego łotra Soplicę! poznałem! Po wzroście i po wąsach! jego to postrzałem 325 Zginął Stolnik; widziałem! Łotr, jeszcze do góry Wzniesioną trzymał strzelbę, jeszcze dym szedł z rury! Wziąłem go na cel; zbójca stał jak skamieniały! Dwa razy dałem ognia, i oba wystrzały Chybiły; czym ze złości, czy z żalu źle mierzył... 330 Usłyszałem wrzask kobiet, spojrzałem, — Pan nie żył“. Tu Gerwazy umilknął i łzami się zalał; Potem rzekł kończąc: „Moskal już wrota wywalał; Bo po śmierci Stolnika stałem bezprzytomnie, I nie wiedziałem, co się działo wokoło mnie. 335 Szczęściem na odsiecz przyszedł nam Parafjanowicz, Przywiódłszy Mickiewiczów dwiestu z Horbatowicz,[42] Którzy są szlachta liczna i dzielna, człek w człeka, A nienawidzą rodu Sopliców od wieka. „Tak zginął pan potężny, pobożny i prawy, 340 Który miał w domu krzesła, wstęgi i buławy,[43] Ojciec włościan, brat szlachty; i nie miał po sobie Syna, któryby zemstę poprzysiągł na grobie! Ale miał sługi wierne. Ja w krew jego rany Obmoczyłem mój rapier,[44] Scyzorykiem zwany 345 (Zapewne Pan o moim słyszał Scyzoryku, Sławnym na każdym sejmie, targu i sejmiku), Przysiągłem wyszczerbić go na Sopliców karkach; Ścigałem ich na sejmach, zajazdach, jarmarkach; Dwóch zarąbałem w kłótni, dwóch na pojedynku; 350 Jednego podpaliłem w drewnianym budynku, Kiedyśmy zajeżdżali z Rymszą Korelicze:[45] Upiekł się tam, jak piskorz;[46] a tych nie policzę, Którym uszy obciąłem. Jeden tylko został, Który dotąd ode mnie pamiątki nie dostał. 355 Rodzoniutki braciszek owego wąsala, Żyje dotąd i z swoich bogactw się przechwala, Zamku Horeszków tyka swych kopców krawędzią, Szanowany w powiecie, ma urząd, jest sędzią! I Pan mu zamek oddasz? niecne jego nogi 360 Mają krew pana mego zetrzeć z tej podłogi? O nie! Póki Gerwazy ma choć za grosz duszy, I tyle sił, że jednym małym palcem ruszy Scyzoryk swój, wiszący dotychczas na ścianie, Póty Soplica tego zamku nie dostanie!“ 365 „O! — krzyknął Hrabia, ręce podnosząc do góry — Dobre miałem przeczucie, żem lubił te mury! Choć nie wiedziałem, że w nich taki skarb się mieści, Tyle scen dramatycznych[47] i tyle powieści! Skoro zamek mych przodków Soplicom zagrabię, 370 Ciebie osadzę w murach jak mego burgrabię;[48] Twoja powieść, Gerwazy, zajęła mię mocno. Szkoda, żeś mię nie przywiódł tu w godzinę nocną; Udrapowany płaszczem[49] siadłbym na ruinach, A tybyś mi o krwawych rozpowiadał czynach. 375 Szkoda, że masz niewielki dar opowiadania! Nieraz takie słyszałem i czytam podania; W Anglii i Szkocyi każdy zamek lordów,[50] W Niemczech każdy dwór grafów, był teatrem mordów. W każdej dawnej, szlachetnej, potężnej rodzinie 380 Jest wieść o jakimś krwawym lub zdradzieckim czynie, Po którym zemsta spływa na dziedziców w spadku: W Polsce pierwszy raz słyszę o takim wypadku. Czuję, że we mnie mężnych krew Horeszków płynie, Wiem, co winienem sławie i mojej rodzinie. 385 Tak! muszę zerwać wszelkie z Soplicą układy, Choćby do pistoletów przyszło lub do szpady! Honor każe“... Rzekł, ruszył uroczystym krokiem, A Gerwazy szedł ztyłu w milczeniu głębokiem. Przed bramą stanął Hrabia, sam do siebie gadał, 390 Poglądając na zamek, prędko na koń wsiadał, Tak samotną rozmowę kończąc roztargniony: „Szkoda, że ten Soplica stary nie ma żony, Lub córki pięknej, której ubóstwiałbym wdzięki, Kochając i nie mogąc otrzymać jej ręki. 395 Nowaby się w powieści zrobiła zawiłość: Tu serce, tam powinność! tu zemsta, tam miłość!“ Tak, szepcąc, spiął ostrogi; koń leciał do dworu, Gdy z drugiej strony strzelcy wyjeżdżali z boru. Hrabia lubił myślistwo; ledwie strzelców zoczył, 400 Zapomniawszy o wszystkiem, prosto ku nim skoczył, Mijając bramę, ogród, płoty; gdy w zawrocie Obejrzał się i konia zatrzymał przy płocie; Był sad. Drzewa owocne, zasadzone w rzędy. Ocieniały szerokie pole; spodem grzędy. 405 Tu kapusta, sędziwe schylając łysiny, Siedzi i zda się dumać o losach jarzyny; Tam, plącząc strąki w marchwi zielonej warkoczu, Wysmukły bób obraca na nią tysiąc oczu, Ówdzie podnosi złotą kitę kukuruza. 410 Gdzieniegdzie otyłego widać brzuch harbuza,[51] Który od swej łodygi aż w daleką stronę Wtoczył się jak gość między buraki czerwone. Grzędy rozcięte miedzą. Na każdym przykopie[52] Stoją, jakby na straży, w szeregach konopie, 415 Cyprysy jarzyn, ciche, proste i zielone; Ich liście i woń służą grzędom za obronę, Bo przez ich liście nie śmie przecisnąć się żmija, A ich woń gąsienice i owad zabija. Dalej maków białawe górują badyle;[53] 420 Na nich, myślisz, iż rojem usiadły motyle, Trzepiecąc skrzydełkami, na których się mieni Z rozmaitością tęczy blask drogich kamieni: Tylą farb żywych, różnych, mak źrzenicę mami. W środku kwiatów, jak pełnia pomiędzy gwiazdami, 425 Krągły słonecznik licem wielkiem, gorejącem, Od wschodu do zachodu kręci się za słońcem. Pod płotem wąskie, długie, wypukłe pagórki Bez drzew, krzewów i kwiatów: ogród na ogórki. Pięknie wyrosły, liściem wielkim, rozłożystym 430 Okryły grzędy, jakby kobiercem fałdzistym. Pośrodku szła dziewczyna, w bieliznę ubrana, W majowej zieloności tonąc po kolana; Z grząd zniżając się w brózdy, zdała się nie stąpać, Ale pływać po liściach, w ich barwie się kąpać. 435 Słomianym kapeluszem osłoniła głowę, Od skroni powiewały dwie wstążki różowe I kilka puklów światłych,[54] rozwitych warkoczy; Na ręku miała koszyk, wdół spuściła oczy, Prawą rękę podniosła niby do chwytania; 440 Jako dziewczę, gdy rybki w kąpieli ugania Bawiące się z jej nóżką, tak ona co chwila Z rękami i koszykiem po owoc się schyla, Który stopą nadtrąci, lub dostrzeże okiem. Pan Hrabia, zachwycony tak cudnym widokiem, 445 Stał cicho. Słysząc tętent towarzyszów wdali, Ręką dał znak, ażeby wstrzymać konie; stali. On patrzył z wyciągniętą szyją, jak dziobaty Żóraw, zdala od stada gdy odprawia czaty, Stojąc na jednej nodze, z czujnemi oczyma, 450 I, by nie zasnąć, kamień w drugiej nodze trzyma. Zbudził Hrabiego szelest na plecach i skroni; Był to bernardyn, kwestarz Robak, a miał w dłoni Podniesione do góry węzłowate sznurki: „Ogórków chcesz Waść — krzyknął — oto masz ogórki![55] 455 Wara Panie od szkody; na tutejszej grzędzie Nie dla Waszeci owoc; nic z tego nie będzie.“[56] Potem palcem pogroził, kaptura poprawił, I odszedł. Hrabia jeszcze chwilę w miejscu bawił, Śmiejąc się i klnąc razem tej nagłej przeszkodzie.[57] 460 Okiem powrócił w ogród; ale już w ogrodzie Nie było jej; mignęła tylko śród okienka Jej różowa wstążeczka i biała sukienka. Widać na grzędach, jaką przeleciała drogą, Bo liść zielony, w biegu potrącony nogą, 465 Podnosił się, drżał chwilę, aż się uspokoił, Jak woda, którą ptaszek skrzydłami rozkroił. A na miejscu, gdzie stała, tylko porzucony Koszyk mały z rokity,[58] denkiem wywrócony, Pogubiwszy owoce, na liściach zawisał 470 I wśród fali zielonej jeszcze się kołysał. Po chwili wszędzie było samotnie i głucho. Hrabia oczy w dom utkwił i natężył ucho; Zawsze dumał, a strzelcy zawsze nieruchomie Za nim stali. — Aż w cichym i samotnym domie 475 Wszczął się naprzód szmer, potem gwar i krzyk wesoły, Jak w ulu pustym,[59] kiedy weń wlatają pszczoły. Był to znak, że wracali goście z polowania, I krzątała się służba około śniadania. Jakoż po wszystkich izbach panował ruch wielki: 480 Roznoszono potrawy, sztućce[60] i butelki. Mężczyźni, tak jak weszli, w swych zielonych strojach, Z talerzami, z szklankami chodząc po pokojach, Jedli, pili, lub wsparci na okien uszakach[61] Rozprawiali o flintach, chartach i szarakach. 485 Podkomorstwo i Sędzia przy stole, a w kątku Panny szeptały z sobą; nie było porządku, Jaki się przy obiadach i wieczerzach chowa; Była to w staropolskim domie moda nowa; Przy śniadaniach pan Sędzia, choć nierad, pozwalał 490 Na taki nieporządek, lecz go nie pochwalał. Różne też były dla dam i mężczyzn potrawy: Tu roznoszono tace z całą służbą kawy, Tace ogromne, w kwiaty ślicznie malowane, Na nich kurzące wonnie imbryki blaszane, 495 I z porcelany saskiej złote filiżanki; Przy każdej garnuszeczek mały do śmietanki. Takiej kawy, jak w Polszcze,[62] niema w żadnym kraju: W Polszcze, w domu porządnym, z dawnego zwyczaju, Jest do robienia kawy osobna niewiasta, 500 Nazywa się kawiarka; ta sprowadza z miasta, Lub z wicin[63] bierze ziarna w najlepszym gatunku, I zna tajne sposoby gotowania trunku, Który ma czarność węgla, przejrzystość bursztynu, Zapach mokki[64] i gęstość miodowego płynu. 505 Wiadomo, czem dla kawy jest dobra śmietana; Na wsi nie trudno o nię; bo kawiarka z rana, Przystawiwszy imbryki, odwiedza mleczarnie, I sama lekko świeży nabiału kwiat garnie Do każdej filiżanki w osobny garnuszek, 510 Aby każdą z nich ubrać w osobny kożuszek. Panie starsze już, wcześniej wstawszy, piły kawę; Teraz drugą dla siebie zrobiły potrawę Z gorącego, śmietaną bielonego piwa, W którem twaróg gruzłami posiekany pływa.[65] 515 Zaś dla mężczyzn więdliny[66] leżą do wyboru: Półgęski tłuste, kumpia, skrzydliki ozoru,[67] Wszystkie wyborne, wszystkie sposobem domowym Uwędzone w kominie dymem jałowcowym; Wkońcu wniesiono zrazy na ostatnie danie. 520 Takie bywało w domu Sędziego śniadanie. We dwóch izbach dwa różne skupiły się grona: Starszyzna, przy stoliku małym zgromadzona, Mówiła o sposobach nowych gospodarskich, O nowych, coraz sroższych ukazach cesarskich; 525 Podkomorzy krążące o wojnie pogłoski Oceniał, i wyciągał polityczne wnioski. Panna Wojska, włożywszy okulary sine, Zabawiała kabałą[68] z kart Podkomorzynę. W drugiej izbie toczyła młodzież rzecz o łowach 530 W spokojniejszych i cichszych, niż zwykle, rozmowach. Bo Asesor i Rejent, oba mówcy wielcy, Pierwsi znawcy myślistwa i najlepsi strzelcy, Siedzieli przeciw sobie[69] mrukliwi i gniewni. Oba dobrze poszczuli, oba byli pewni 535 Zwycięstwa swoich chartów, gdy pośród równiny Znalazł się zagon chłopskiej, niezżętej jarzyny. Tam wpadł zając: już Kusy, już go Sokół imał, Gdy Sędzia dojeżdżaczy na miedzy zatrzymał. Musieli być posłuszni, chociaż w wielkim gniewie; 540 Psy powróciły same, i nikt pewnie nie wie, Czy zwierz uszedł, czy wzięty; nikt zgadnąć nie zdoła, Czy wpadł w paszczę Kusego, czyli też Sokoła, Czyli obudwu razem: różnie sądzą strony, I spór na dalsze czasy trwał nierozstrzygniony. 545 Wojski stary od izby do izby przechodził, Po obu stronach oczy roztargnione wodził, Nie mieszał się w myśliwych, ni w starców rozmowę, I widać, że czem innem zajętą miał głowę; Nosił skórzaną plackę:[70] czasem w miejscu stanie, 550 Duma długo i — muchę zabije na ścianie. Tadeusz z Telimeną, pomiędzy izbami Stojąc we drzwiach na progu, rozmawiali sami. Niewielki oddzielał ich od słuchaczów przedział. Więc szeptali. Tadeusz teraz się dowiedział, 555 Że ciocia Telimena jest bogata pani, Że nie są kanonicznie z sobą powiązani[71] Zbyt bliskiem pokrewieństwem, i nawet niepewno, Czy ciocia Telimena jest synowca krewną, Choć ją stryj zowie siostrą, bo wspólni rodzice 560 Tak ich kiedyś nazwali mimo lat różnicę; Że potem ona, żyjąc w stolicy czas długi, Wyrządziła niezmierne Sędziemu usługi; Stąd ją Sędzia szanował bardzo, i przed światem Lubił, może z próżności, nazywać się bratem, 565 Czego mu Telimena przez przyjaźń nie wzbrania. Ulżyły Tadeusza sercu te wyznania. Wiele też innych rzeczy sobie oświadczyli; A wszystko to się stało w jednej krótkiej chwili. Ale w izbie na prawo, kusząc Asesora, 570 Rzekł Rejent mimojazdem: „Ja mówiłem wczora, Że polowanie nasze udać się nie może: Jeszcze zbyt wcześnie, jeszcze na pniu stoi zboże, I mnóstwo sznurów[72] chłopskiej, niezżętej jarzyny; Stąd i Hrabia nie przybył mimo zaprosiny. 575 Hrabia na polowaniu bardzo dobrze zna się, Nieraz gadał o łowów i miejscu i czasie; Hrabia chował się w obcych krajach od dzieciństwa, I powiada, że to jest znakiem barbarzyństwa Polować tak, jak u nas, bez żadnego względu 580 Na artykuły ustaw, przepisy urzędu, Nie szanując niczyich kopców ani miedzy, Jeździć po cudzym gruncie bez dziedzica wiedzy; Wiosną równie jak latem zbiegać pola, knieje, Zabijać nieraz lisa, właśnie gdy linieje,[73] 585 Albo cierpieć, iż kotną[74] samicę zajęczą Charty w runi[75] uszczują, a raczej zamęczą Z wielką szkodą zwierzyny. Stąd się Hrabia żali, Że cywilizacyja większa u Moskali; Bo tam o polowaniu są ukazy cara, 590 I dozór policyi, i na winnych kara“. Telimena, ku lewej izbie obrócona, Wachlując batystową chusteczką ramiona: „Jak mamę kocham — rzekła — Hrabia się nie myli. Znam ja dobrze Rosyją. Państwo nie wierzyli, 595 Gdy im nieraz mówiłam, jak tam z wielu względów Godna pochwały czujność i srogość urzędów. Byłam ja w Petersburgu nie raz, nie dwa razy! Miłe wspomnienia! wdzięczne przeszłości obrazy! Co za miasto! Nikt z panów nie był w Petersburku? 600 Chcecie może plan widzieć? Mam plan miasta w biurku. Latem świat petersburski zwykł mieszkać na daczy, To jest w pałacach wiejskich (dacza wioskę znaczy). Mieszkałam w pałacyku tuż nad Newą rzeką, Niezbyt blisko od miasta i niezbyt daleko, 605 Na niewielkim, umyślnie sypanym pagórku. Ach, co to był za domek! Plan mam dotąd w biurku. Otóż, na me nieszczęście, najął dom w sąsiedztwie Jakiś mały czynownik,[76] siedzący na śledztwie; Trzymał kilkoro chartów. Co to za męczarnie, 610 Gdy blisko mieszka mały czynownik i psiarnie! Ilekroć z książką wyszłam sobie do ogrodu, Użyć księżyca blasku, wieczornego chłodu, Zaraz i pies przyleciał i kręcił ogonem, I strzygł uszami, właśnie jakby był szalonym.[77] 615 Nieraz się nalękałam. Serce mi wróżyło Z tych psów jakieś nieszczęście: tak się też zdarzyło, Bo gdym szła do ogrodu pewnego poranka, Chart u nóg mych zadławił mojego kochanka Bonończyka![78] Ach, była to rozkoszna psina! 620 Miałam ją w podarunku od księcia Sukina Na pamiątkę; rozumna, żywa jak wiewiórka, Mam jej portrecik, tylko nie chcę iść do biurka. Widząc ją zadławioną, z wielkiej alteracji[79] Dostałam mdłości, spazmów, serca palpitacji.[80] 625 Możeby gorzej jeszcze z mojem zdrowiem było, Szczęściem nadjechał właśnie z wizytą Kiryło Gawrylicz Kozodusin, wielki łowczy dworu. Pyta się o przyczynę tak złego humoru. Każe wnet urzędnika przyciągnąć za uszy; 630 Staje pobladły, drżący i prawie bez duszy. „Jak śmiesz, krzyknął Kiryło piorunowym głosem, Szczuć wiosną łanię kotną tuż pod carskim nosem?“ Osłupiały czynownik darmo się zaklinał, Że polowania dotąd jeszcze nie zaczynał, 635 Że z wielkiego łowczego wielkiem pozwoleniem Zwierz uszczuty zda mu się być psem nie jeleniem. „Jakto? krzyknął Kiryło, to śmiałbyś, hultaju, Znać się lepiej na łowach i zwierząt rodzaju, Niżli ja, Kozodusin, carski jegermajster?[81] 640 Niechajże nas rozsądzi zaraz policmajster!“[82] Wołają policmajstra, każą spisać śledztwo: „Ja, rzecze Kozodusin, wydaję świadectwo, Że to łani; on plecie, że to pies domowy; Rozsądź nas, kto zna lepiej zwierzynę i łowy!“ 645 Policmajster powinność służby swej rozumiał, Bardzo się nad zuchwalstwem czynownika zdumiał, I, odwiódłszy na stronę, po bratersku radził, By przyznał się do winy i tem grzech swój zgładził. Łowczy udobruchany przyrzekł, że się wstawi 650 Do cesarza, i wyrok nieco ułaskawi. Skończyło się, że charty poszły na powrozy, A czynownik na cztery tygodnie do kozy. Zabawiła nas cały wieczór ta pustota; Zrobiła się nazajutrz z tego anegdota, 655 Że w sądy o mym piesku wielki łowczy wdał się: I nawet wiem z pewnością, że sam cesarz śmiał się“. Śmiech powstał w obu izbach. Sędzia z bernardynem Grał w marjasza, i właśnie z wyświeconem winem[83] Miał coś ważnego zadać; już ksiądz ledwo dyszał, 660 Kiedy Sędzia początek powieści posłyszał, I tak nią był zajęty, że z zadartą głową I z kartą podniesioną, do bicia gotową, Siedział cicho i tylko bernardyna trwożył. Aż, gdy skończono powieść, pamfila położył[84] 665 I rzekł śmiejąc się: „Niech tam sobie, kto chce, chwali Niemców cywilizacją, porządek Moskali; Niechaj Wielkopolanie uczą się od Szwabów Prawować się o lisa i przyzywać drabów, By wziąść w areszt ogara, że wpadł w cudze gaje; 670 Na Litwie, chwała Bogu, stare obyczaje: Mamy dosyć zwierzyny dla nas i sąsiedztwa, I nie będziemy nigdy o to robić śledztwa; I zboża mamy dosyć, psy nas nie ogłodzą, Że po jarzynach albo po życie pochodzą; 675 Na morgach chłopskich bronię robić polowanie“. Ekonom z lewej izby rzekł: „Nie dziw, Mospanie, Bo też Pan drogo płaci za taką zwierzynę.[85] Chłopy i radzi temu, kiedy w ich jarzynę Wskoczy chart; niech otrząśnie dziesięć kłosów żyta, 680 To Pan mu kopę oddasz, i jeszcze nie kwita, Często chłopi talara w przydatku dostali. Wierz mi Pan, że się chłopstwo bardzo rozzuchwali, Jeśli...“ — Reszty dowodów pana ekonoma Nie mógł usłyszeć Sędzia, bo pomiędzy dwoma 685 Rozprawami wszczęło się dziesięć rozgoworów,[86] Anegdot, opowiadań i nakoniec sporów. Tadeusz z Telimeną, całkiem zapomniani,[87] Pamiętali o sobie. — Rada była pani, Że jej dowcip tak bardzo Tadeusza bawił; 690 Młodzieniec jej nawzajem komplementy prawił. Telimena mówiła coraz wolniej, ciszéj, I Tadeusz udawał, że jej nie dosłyszy W tłumie rozmów, więc szepcąc tak zbliżył się do niéj, Że uczuł twarzą lubą gorącość jej skroni; 695 Wstrzymując oddech, usty chwytał jej westchnienie, I okiem łowił wszystkie jej wzroku promienie. Wtem pomiędzy ich usta mignęła znienacka Naprzód mucha, a za nią tuż Wojskiego placka. Na Litwie much dostatek. Jest pomiędzy niemi 700 Gatunek much osobny, zwanych szlacheckiemi. Barwą i kształtem całkiem podobne do innych, Ale pierś mają szerszą, brzuch większy od gminnych, Latając bardzo huczą i nieznośnie brzęczą, A tak silne, że tkankę przebiją pajęczą, 705 Lub jeśli która wpadnie, trzy dni będzie bzykać, Bo z pająkiem sam na sam może się borykać. Wszystko to Wojski zbadał, i jeszcze dowodził, Że się z tych much szlacheckich pomniejszy lud rodził, Że one tem są muchom, czem dla roju matki, 710 Że z ich wybiciem zginą owadów ostatki. Prawda, że ochmistrzyni ani pleban wioski Nie uwierzyli nigdy w te Wojskiego wnioski I trzymali inaczej o muszym rodzaju; Lecz Wojski nie odstąpił dawnego zwyczaju: 715 Ledwo dostrzegł takową muchę, wnet ją gonił. Właśnie mu teraz szlachcic nad uchem zadzwonił; Po dwakroć Wojski machnął, zdziwił się, że chybił, Trzeci raz machnął, tylko co okna nie wybił, Aż mucha odurzona od tyła łoskotu, 720 Widząc dwóch ludzi, w progu broniących odwrotu, Rzuciła się z rozpaczą pomiędzy ich lica; I tam za nią mignęła Wojskiego prawica. Raz był tak tęgi, że dwie odskoczyły głowy, Jak rozdarte piorunem dwie drzewa połowy; 725 Uderzyły się mocno oboje w uszaki Tak, że obojgu sine zostały się znaki. Szczęściem nikt nie uważał, bo dotychczasowa Żywa, głośna, lecz dosyć porządna rozmowa Zakończyła się nagłym wybuchem hałasu. 730 Jak strzelcy gdy na lisa zaciągną do lasu, Słychać gdzieniegdzie trzask drzew, strzały, psiarni granie, A wtem dojeżdżacz dzika ruszył niespodzianie, Dał znak i wrzask powstaje w strzelców i psów tłuszczy, Jak gdyby się ozwały wszystkie drzewa puszczy; 735 Tak dzieje się z rozmową: zwolna się pomyka, Aż natrafi na przedmiot wielki, jak na dzika. Dzikiem rozmów strzeleckich był ów spór zażarty Rejenta z Asesorem o sławne ich charty. Krótko trwał, lecz zrobili wiele w jedną chwilę; 740 Bo razem wyrzucili słów i obelg tyle, Że wyczerpnęli sporu zwyczajne trzy części: Przycinki, gniew, wyzwanie — i szło już do pięści. Więc ku nim z drugiej izby wszyscy się porwali, I tocząc się przeze drzwi nakształt bystrej fali, 745 Unieśli młodą parę, stojącą na progu, Podobną Janusowi, dwulicemu bogu.[88] Tadeusz z Telimeną nim na skroniach włosy Poprawili, już groźne ucichły odgłosy. Szmer zmieszany ze śmiechem śród ciżby się szerzył; 750 Nastąpił rozejm kłótni, kwestarz ją uśmierzył, Człowiek stary, lecz krępy i bardzo pleczysty. Właśnie kiedy Asesor podbiegł do jurysty, Gdy już sobie gestami grozili szermierze, On raptem porwał obu ztyłu za kołnierze, 755 I dwakroć uderzywszy głowy obie mocne Jedną o drugą, jako jaja wielkonocne,[89] Rozkrzyżował ramiona nakształt drogoskazu I we dwa kąty izby rzucił ich odrazu. Chwilę z rozciągnionemi stał w miejscu rękami, 760 I „Pax, pax, pax, vobiscum! — krzyczał — pokój z wami!“ Zdziwiły się, zaśmiały nawet strony obie. Przez szacunek, należny duchownej osobie, Nie śmiano łajać mnicha, a po takiej probie Nikt też nie miał ochoty zaczynać z nim zwadę. 765 Zaś kwestarz Robak, skoro uciszył gromadę, Widać było, że wcale triumfu nie szukał, Ani groził kłótnikom więcej, ani fukał; Tylko poprawił kaptur, i ręce za pasem Zatknąwszy, wyszedł cicho z pokoju. Tymczasem 770 Podkomorzy i Sędzia między dwiema strony Plac zajęli. Pan Wojski, jakby przebudzony Z głębokiego dumania, na środek wystąpił,[90] Obiegał zgromadzenie ognistą źrenicą, I gdzie szmer jeszcze słyszał, jak ksiądz kropielnicą, 775 Tam uciszając, machał swą placką ze skóry; Wreszcie podniósłszy trzonek z powagą dogóry, Jak laskę marszałkowską, nakazał milczenie: „Uciszcie się! — powtarzał, — miejcie też baczenie, Wy, co jesteście pierwsi myśliwi w powiecie! 780 Z gorszącej kłótni waszej co będzie? czy wiecie? Oto młodzież, na której Ojczyzny nadzieje, Która ma wsławiać nasze ostępy i knieje, Która, niestety, i tak zaniedbuje łowy, Może do ich wzgardzenia weźmie pochop nowy, 785 Widząc, że ci, co innym mają dać przykłady, Z łowów przynoszą tylko poswarki i zwady! Miejcie też wzgląd powinny dla mych włosów siwych; Bo znałem większych dawniej niżli wy myśliwych, A sądziłem ich nieraz sądem polubownym. 790 Ktoż był w lasach litewskich Rejtanowi rownym? Czy obławę zaciągnąć, czy spotkać się z zwierzem,[91] Kto z Białopiotrowiczem porówna się Jerzym? Gdzie jest dziś taki strzelec, jak szlachcic Żegota, Co kulą z pistoletu w biegu trafiał kota? 795 Terajewicza znałem, co, idąc na dziki, Nie brał nigdy innego oręża prócz piki! Budrewicza, co chodził z niedźwiedziem w zapasy. Takich mężów widziały niegdyś nasze lasy! Jeśli do sporu przyszło, jakże spór godzili? 800 Oto obrali sędziów i zakład stawili. Ogiński sto włók lasu raz przegrał o wilka, Niesiołowskiemu borsuk kosztował wsi kilka! I wy, panowie, pójdźcie za starych przykładem, I rozstrzygnijcie spór wasz choć mniejszym zakładem. 805 Słowo wiatr, w sporach słownych nigdy niemasz końca; Szkoda ust dłużej suszyć kłótnią o zająca. Więc polubownych sędziów najpierwej obierzcie, A co wyrzekną, temu sumiennie zawierzcie. Ja uproszę Sędziego, ażeby nie bronił 810 Dojeżdżaczowi, choćby po pszenicy gonił, I tuszę, że tę łaskę otrzymam od Pana“. To wyrzekłszy, Sędziego ścisnął za kolana. „Konia — zawołał Rejent — stawię konia z rzędem, I opiszę się jeszcze przed ziemskim urzędem, 815 Iż ten pierścień Sędziemu w salaryjum złożę“.[92] „Ja — rzekł Asesor — stawię me złote obroże, Jaszczurem[93] wykładane z kółkami ze złota, I smycz tkany, jedwabny, którego robota Równie cudna jak kamień, co się na nim świeci. 820 Chciałem ten sprzęt zostawić w dziedzictwie dla dzieci, Jeślibym się ożenił: ten sprzęt mnie darował Książę Dominik,[94] kiedym z nim razem polował I z marszałkiem Sanguszką księciem, z jenerałem Mejenem,[95] i gdy wszystkich na charty wyzwałem. 825 Tam, bezprzykładną w dziejach polowania sztuką, Uszczułem sześć zajęcy pojedynczą suką. Polowaliśmy wtenczas na Kupiskiem błoniu; Książę Radziwiłł nie mógł dosiedzieć na koniu, Zsiadł, i objąwszy sławną mą charcicę Kanię, 830 Trzykroć jej w samą głowę dał pocałowanie, A potem trzykroć ręką klasnąwszy po pysku, Rzekł: Mianuję cię odtąd księżną na Kupisku. Tak Napoleon daje wodzom swoim księstwa Od miejsc, na których wielkie odnieśli zwycięstwa“. 835 Telimena, znudzona zbyt długiemi swary, Chciała wyjść na dziedziniec, lecz szukała pary; Wzięła koszyczek z kołka: „Panowie, jak widzę, Chcecie zostać w pokoju, ja idę na rydze; Kto łaska, proszę za mną“. Rzekła, koło głowy 840 Obwijając czerwony szal kaszemirowy;[96] Córeczkę Podkomorstwa wzięła w jedną rękę, A drugą podchyliła do kostek sukienkę. Tadeusz milczkiem za nią na grzyby pośpieszył. Zamiar przechadzki bardzo Sędziego ucieszył; 845 Widział sposób rozjęcia krzykliwego sporu, A więc krzyknął: „Panowie, po grzyby do boru! Kto z najpiękniejszym rydzem do stołu przybędzie, Ten obok najpiękniejszej panienki usiędzie; Sam ją sobie wybierze. Jeśli znajdzie dama, 850 Najpiękniejszego chłopca weźmie sobie sama“.

2 Postacie historyczne w Panu Tadeuszu. 3 Pan Tadeusz z przymrużeniem oka. Spór o zamek Horeszków w Panu Tadeuszu. Opis zamku, przyczyny i i przebieg kłótni o zamek. Wątek sporu o zamek, Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz - streszczenie, opracowanie.

„Pan Tadeusz” Adam Mickiewicz. C Z Y L I O S T A T N I Z A J A Z D N A L I T I W E . H I S T O R I A S Z L A C H E C K A Z R O K U 1 8 1 1 I 1 8 1 2 W D W U N A S T U K S I Ę G A C H W I E R S Z E M Geneza i gatunek utworu • Utwór wydany został w Paryżu, wymowa poematu adresowana była do skłóconego środowiska emigrantów polskich.
Podkomorzy - przyjaciel Sędziego, szanowany w okolicy obywatel, ma rozstrzygnąć spór o zamek; Maciej Dobrzyński - przedstawiciel i wódz rodu Dobrzyńskich, mądry, roztropny i rozważny. 01 Pan Tadeusz (A. Mickiewicz)
Pan Tadeusz pan tadeusz 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16. 17. 18. 19. 20. 21. 22. kto jest autorem adam mickiewicz którym roku gdzie został wydany? wydany paryżu .
  • ywxzqk109z.pages.dev/67
  • ywxzqk109z.pages.dev/73
  • ywxzqk109z.pages.dev/897
  • ywxzqk109z.pages.dev/943
  • ywxzqk109z.pages.dev/836
  • ywxzqk109z.pages.dev/180
  • ywxzqk109z.pages.dev/284
  • ywxzqk109z.pages.dev/213
  • ywxzqk109z.pages.dev/168
  • ywxzqk109z.pages.dev/536
  • ywxzqk109z.pages.dev/441
  • ywxzqk109z.pages.dev/658
  • ywxzqk109z.pages.dev/848
  • ywxzqk109z.pages.dev/222
  • ywxzqk109z.pages.dev/941
  • pan tadeusz spór o zamek