Ciężar ten sprawił, że Jezus zawołał: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” (Ew. Mateusza 27.46). Tak okrutne cierpienia fizyczne Jezusa, były niczym, w porównaniu z ciężarem naszych grzechów złożonych na Niego i ceną, jaką zapłacił za nie (Rzymian 5.8).
Tekst piosenki: Polecam słuchanie w słuchawkach. Refren: Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił? 1. Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą, * wykrzywiają wargi i potrząsają głowami: «Zaufał Panu, niech go Pan wyzwoli, * niech go ocali, jeśli go miłuje». 2. Sfora psów mnie opadła, * otoczyła mnie zgraja złoczyńców. Przebodli moje ręce i nogi, * policzyć mogę wszystkie moje kości. 3. Dzielą między siebie moje szaty * i los rzucają o moją suknię. Ty zaś, Panie, nie stój z daleka, * pomocy moja, śpiesz mi na ratunek. 4. Będę głosił swym braciom Twoje imię * i będę Cię chwalił w zgromadzeniu wiernych: «Chwalcie Pana, wy, którzy Go boicie, niech się Go lęka całe potomstwo Izraela». Kościół św. Klemensa w Wieliczce. Organy - Paweł Piotrowski Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
Ciemna noc duszy. Śmierć ojca 18 lutego 1941 r. stała się dla przyszłego papieża punktem zwrotnym jego religijnej drogi. Wiadomo, że niedługo potem zaczął czytać mistyczne pisma św. Jana od Krzyża, XVI-wiecznego karmelity hiszpańskiego, w których jednym z głównych teologicznych motywów jest tzw. „noc ciemna duszy”.
Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił, czemu pozostajesz głuchy na moje błagania, na jęk moich słów? Boże mój, wołam za dnia, a Ty nie odpowiadasz, i w nocy, a nie znajduję ukojenia. A przecież Ty mieszkasz w świętym Przybytku, nadziejo Izraela. W Tobie mieli nadzieję ojcowie nasi, zaufali, a wybawiłeś ich; wołali do Ciebie, i zostali ocaleni, zawierzyli Tobie, i nie doznali zawodu. Ja zaś robak jestem, a nie człowiek, pośmiewisko ludzi i wzgarda pospólstwa. Wszyscy, którzy mnie widzą, szydzą sobie ze mnie, wykrzywiają usta i potrząsają głową: „Zaufał Jahwe, niech On go wybawi, niech go ocali, skoro go miłuje”. Wszak to Ty mnie wywiodłeś z łona [mojej matki] i dałeś spocząć przy piersi matczynej; Twojej to pieczy poruczony jestem od powicia, Tyś Bogiem moim od chwili, gdy matka na świat mnie wydała. Nie opuszczaj mnie, gdy ogarnia mnie trwoga, bo nie ma nikogo, kto by mi przybył z pomocą. Otoczyło mnie stado cielców, osaczyły mnie bawoły Baszanu; rozwierają nade mną swą paszczę jak lew drapieżny a ryczący. Jestem jak woda, która wycieka, rozprzęgły się wszystkie me kości; serce moje jak wosk topnieje w moim wnętrzu. Gardło wyschło mi jak gliniana skorupa, język przywarł do podniebienia; położyłeś mnie w prochu śmierci. Otoczyła mnie sfora psów, obstąpiła mnie zgraja złoczyńców; przebodli mi ręce i nogi, mogę policzyć wszystkie kości moje. Oni zaś patrzą na mnie i napawają się mym widokiem; dzielą między siebie szaty moje, a o suknię moją rzucają los. Ty jednak, Jahwe, nie opuszczaj mnie, wspomożenie moje, pośpiesz mi z pomocą! Wybaw mnie od miecza, jedyne [życie] moje z psich pazurów! Wyrwij mnie z paszczy lwa, mnie biednego — spod rogów bawolich! Będę głosił Twe Imię pośród braci moich, będę Cię sławił wobec zgromadzenia: „Wy, co się Jahwe boicie, chwalcie Go; wysławiajcie Go, wszyscy potomkowie Jakuba; żyjcie przed Nim w bo jaźni, wszystkie plemiona Izraela! Bo nie miał we wzgardzie i obrzydzeniu nędzy nieszczęśliwego, nie zakrył przed nim swego oblicza; a kiedy wołał do Niego, wysłuchał go”. 2Będę [Go] sławił pieśnią wobec wielkiego zgromadzenia, wypełnię swe śluby przed Jego czcicielami. Ubodzy najedzą się do syta i będą wielbili Jahwe ci, którzy Go szukają, a serce ich niechaj ożyje na wieki! Wspomną na Jahwe i nawrócą się do Niego wszystkie krańce ziemi, i na twarz upadną przed Jego obliczem wszystkie rodziny narodów. Do Jahwe bowiem należy królowanie, On jest władcą narodów. Zaprawdę, Jemu cześć oddają wszyscy, którzy spoczywają w ziemi; przed Nim korzą się wszyscy, którzy zstępują do prochu [ziemskiego]. I ja także żyję dla Niego. Potomni moi będą Mu służyli, będą opowiadać o Panu przyszłemu pokoleniu i będą wieścić ludowi, który się narodzi, Jego sprawiedliwość: On tego dokonał.
Nawet na krzyżu woła w udręce słowa Psalmu22: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”. (Psalm 22:19). Jezus cytuje Psalm 110 jako odniesienie do swojej mesjańskiej misji, wskazując, że choć jest potomkiem Dawida, to Dawid również odnosi się do Mesjasza jako „mojego Pana”. Więcej niż muzyka
Pierwsze słowo Jezusa – „Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” – odsłoniło przed nami rzeczywistość bezwarunkowego przebaczenia, które wypływa z tajemnicy krzyża. Drugie słowo – „Zaprawdę powiadam ci: Dziś ze mną będziesz w raju” – ukazało nam możliwość całkowitego zdania się w naszym życiu na Boże miłosierdzie, które nie ma granic. Trzecie słowo – „Oto syn Twój, oto Matka twoja” – to słowo zaproszenia dla każdego z nas, aby przyjść pod krzyż wraz z Maryją oraz słowo zapewnienia, że Maryja pomoże mi pokonać mój lęk przed śmiercią. Dziś stajemy w mroku Golgoty, by usłyszeć czwarte słowo Zbawiciela: „Eli, Eli, lema sabachthani? to znaczy Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mt 27, 46). „Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej”. Przejmującą ciemność Golgoty. Niebo pokryte chmurami. Słońce przestało dawać swój blask. Na górze zgromadzona grupa gapiów, szyderców, żołnierzy-oprawców i garstka tych, którzy pozostali wierni Jezusowi – kobiety i uczeń Jan. Ta ciemność to ciemność ludzkiego grzechu, ciemność rozłąki i oddzielenia. „Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił” (Mt 27, 46; Mk 15, 34). Mateusz i Marek przekazują nam głośne zawołanie Jezusa w formie mieszaniny języka aramejskiego z hebrajskim. Jak rozumieć te słowa Jezusa… Czy Jezus pogrążył się w rozpaczy, zwątpił w obecność Boga? Dlaczego właśnie te słowa Jezus wykrzyczał na krzyżu na chwilę przed swoją śmiercią? Co nam mówi to słowo Jezusa? Jezus już wisi trzecią godzinę na krzyżu. Ręce i nogi przybite do krzyża. Oddech staje się coraz płytszy. Każde nabranie powietrza staje się wielkim wysiłkiem sprawiającym ogromny ból. I w takim właśnie doświadczeniu Zbawiciel woła: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”. Jezus nie prosi Boga o zdjęcie z krzyża. Nie woła by się już to szybko zakończyło, ale przyzywa obecności Boga. Wzywa Go w godzinie konania. A cóż to znaczy wzywać Boga, przyzywać Jego obecności? To nic innego jak modlić się. Słowa Jezusa są modlitwą – Jezus umierając, modli się. Ale nie jest to zwyczajna modlitwa. Wydarzenie śmierci Jezusa staje się wypełnieniem słów modlitwy zanoszonej przez Jezusa – słów Psalmu 22, a jednocześnie słowa tej modlitwy stają się dla nas kluczem do zrozumienia tego, co się wydarzyło. „Eloi, Eloi, lama sabachthani” to pierwsze słowa Psalmu 22. Jak wszyscy Żydzi Jezus recytował psalmy w swych codziennych modlitwach. Modlił się nieustannie, bo jak mówił – „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10,30). Ale to nie jest jakiś tam sobie psalm, który Jezus przywołuje. Wołanie Jezusa na krzyżu nie jest jakimś ogólnie rozumianym wołaniem w opuszczeniu. Jezus modli się słowami wielkiego Psalmu cierpiącego Izraela. W ten sposób bierze na siebie całe udręczenie nie tylko samego Izraela, ale wszystkich ludzi cierpiących z powodu ukrywania się Boga. Czytamy w tymże Psalmie: „Boże mój, wołam przez dzień, a nie odpowiadasz, wołam i nocą, a nie zaznaję pokoju” (w. 3). „Ja zaś jestem robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu. Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą, rozwierają wargi, potrząsają głową: Zaufał Panu, niechże go wyzwoli, niechże go wyrwie, jeśli go miłuje” (w. 7-9). Jezus przyjął do swojego wnętrza doświadczenie bólu nieobecności Boga, bo to właśnie grzech odtrąca Boga, a jak pisze św. Paweł (2 Kor 5, 21) „On dla nas stał się grzechem”. Jezus doświadczył dla mnie śmierci, gdyż jest ona konsekwencją grzechu. Dokonał tego, aby pozwolić Bogu wkroczyć nawet do otchłani śmierci, wszędzie tam gdzie jest moje cierpienie. Syn Boży musiał doświadczyć bólu nieobecności Boga po to, byśmy mogli powrócić do obecności Boga – to właśnie jest zbawienie. Jezus toczy na krzyżu w sobie walkę, abyśmy my w Nim odnieśli zwycięstwo. Jak ta walka przebiega? Ukazują ją słowa Psalmu 22. To w tym psalmie, już setki lat przed wydarzeniem Golgoty, autor natchniony w sposób proroczy opisał to, co się wydarzy – „rozwierają przeciwko mnie swoje paszcze; moje gardło suche jak skorupa, język mój przywiera do podniebienia, kładziesz mnie w prochu śmierci; przebili ręce i nogi moje; moje szaty dzielą między siebie i losy rzucają o moją suknię”. Cała Męka Jezusa proroczo opisana. Ale czy tylko Męka? Poczynając od w. 22, styl Psalmu nagle się zmienia. Umierający człowiek nie mówi już o cierpieniu, lecz zwraca się całkowicie ku Bogu z wielką nadzieją. Czytamy w Psalmie: „Będę głosił imię Twoje swym braciom i chwalić Cię będę pośród zgromadzenia: Chwalcie Pana wy, co się Go boicie, sławcie Go, całe potomstwo Jakuba; bójcie się Go, całe potomstwo Izraela! Bo On nie wzgardził ani się nie brzydził nędzą biedaka, ani nie ukrył przed nim swojego oblicza i wysłuchał go, kiedy ten zawołał do Niego” (w. 23-25). W modlitwie Jezusa tym Psalmem zawarta jest już pewność wysłuchania Jego wołania do Ojca. Pewność wysłuchania, która nastąpi w momencie Zmartwychwstania i będzie objawiona „wielkiemu zgromadzeniu” – najpierw świadkom Zmartwychwstania a potem całemu światu. Wołanie Jezusa na krzyżu jest więc pewnością zbawienia, czytamy bowiem w Psalmie: „A moja dusza będzie żyła do Niego, potomstwo moje Jemu będzie służyć, opowie o Panu pokoleniu przyszłemu, a sprawiedliwość Jego ogłoszą ludowi, który się narodzi: Pan to uczynił” (w. 30-32). Zwięźle ujął to św. Jan, pisząc: „światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła” (J 1,5). Mowa tu o Jezusie – mroku Golgoty i Światłości, którą On jest. Jezus przeżywa na krzyżu walkę. Demon z pewnością chciał wykorzystać tę chwilę. Może nawet już myślał, że to wołanie Jezusa jest wyrazem tego jak rozpada się jedność Trójcy Świętej. Szatan zdaje się szeptać Jezusowi jak kiedyś mówił Elifaz, jeden z przyjaciół do Hioba: „Czyż Bóg nie wyższy od nieba? Patrz w niebo! Jak gwiazdy wysoko! Czy Bóg wie cokolwiek, czy spoza chmur może sądzić? Chmura – zasłoną: Nie widzi. Chodzi po strefach niebieskich (Hi 22,12-14). Oblicze swe od Ciebie odwrócił…” A Jezus odpowiada: „Boże mój, Boże, w moim ciele cała ludzkość woła: Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał (Iz 49,14)… Jednak Ja, najbardziej samotny człowiek na ziemi: wiem – Wybawca mój żyje (Hi 19,25)!” Tak, Jezus przeszedł przez ciemność, żebym ja mógł żyć w światłości. „Słysząc to, niektórzy ze stojących tam mówili: On Eliasza woła”. Ludzie, słyszący wołanie Jezusa kompletnie tych słów nie zrozumieli. Może i ja stoję wobec tajemnicy krzyża Jezusa, mając lat 20, 40 lub 60 i nadal nic z tego nie pojmuję. I wcale nie chodzi tu jedynie o jakieś intelektualne zrozumienie, rodzaj jakiejś wiedzy. Wręcz przeciwnie. Chodzi tu o nasze spontaniczne wołanie, kiedy zdarzają się w życiu różne sytaucje – „dlaczego Pan Bóg mnie pokarał takim krzyżem, dlaczego to dziecko urodziło się takie chore, dlaczego on zginął chociaż nic nie zawinił”. Jeżeli tak myślę i wołam to znaczy, że wymazałem z Pisma Świętego, ale przede wszystkim z mojego serca, wołanie Jezusa: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”. To znaczy, że tak naprawdę nigdy nie usłyszałem tego wołania Jezusa. To znaczy, że nigdy nie poczułem tego, że On jest tam gdzie największa ciemność i cierpienie. I dlatego nie jestem w stanie w takich momentach powiedzieć: „Jezu dziękuję Ci, że jesteś ze mną w tej otchłani”, lecz mówię – „Gdzie ty jesteś? To twoja wina”. Ale pomyśl przez chwilę: jak to może być Jego wina? Jak to może być wina tego, który był bez winy, a dobrowolnie dla nas uczynił się winnym?! Czwarte słowo z krzyża Zbawiciela pokazuje nam, że w wielkim utrapieniu i nieszczęściu można płakać, można a nawet trzeba wzywać Boga. Gdy skarżymy się Bogu na swą biedę, gdy oskarżamy Go o swoje cierpienie, nie odwracajmy się od Niego, lecz raczej zmagajmy się chwilowo z Bogiem w pełnym emocji dialogu. Właśnie wtedy, gdy cierpienie nas dręczy, trzeba tym goręcej wzywać Boga i wołać do Niego: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”. Choćby nam się nawet zdawało, ze Bóg nas opuścił – On zawsze był, jest i będzie przy nas, bo jest naszym Ojcem i Bogiem. Bądźmy wierni Bogu nawet w największym opuszczeniu i oschłości. Nie tylko wtedy, gdy wszystko pięknie się układa. Ale tak jak Jezus trzeba nam modlić się do Boga, rozmawiać z Nim, uwielbiać i dziękować za każde doświadczenie!!! A wtedy wypełnią się w naszym życiu słowa modlitwy Jezusa: „Ubodzy będą jedli i nasycą się, chwalić będą Pana ci, którzy Go szukają. Niech serca ich żyją na wieki” (Ps 22,27). Może warto dziś wieczorem pomodlić się inaczej niż zwykle. Może warto by ten czas Wielkiego Postu nie skończył się na tym, że przyjdę, posłucham i pójdę. Zachęcam, otwórz dziś w domu Pismo Święte, najważniejszą księgę, jaką mam nadzieję, że masz w domu. I pomódl się Psalmem 22. Spotkaj się dziś osobiście z Bogiem w swojej izdebce i pomódl się jak Jezus. Masz swój krzyż. Nie uciekaj przed krzyżem, nie obrażaj się na Boga. Ale wzywaj Jego obecności. A On jest przy Tobie nawet w największych ciemnościach. On jest na krzyżu.
Marek Ewangelista wkłada słowa: "Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?" (Mk 15, 34). Na pierwszy rzut oka wydają się one skargą skierowaną do obojętnego na Jego cierpienia Boga. W minionym wieku wielu wrogów chrześcijaństwa z podobnych zapytań uczyniło oręż przeciwko Bogu. Pytali o to, gdzie był, kiedy hitlerowscy
Paroles de la chanson Paweł Piotrowski Psalm Responsoryjny - niedziela palmowa - niedziela męki pańskiej lyrics officiel Psalm Responsoryjny - niedziela palmowa - niedziela męki pańskiej est une chanson en Polonais Boże mój Boże czemuś mnie opuścił Boże mój Boże czemuś mnie opuścił Szydzą ze mnie wszyscy którzy na mnie patrzą Wykrzywiają wargi i potrząsają głowami „Zaufał Panu niech go Pan wyzwoli Niech go ocali jeśli go miłuje" Boże mój Boże czemuś mnie opuścił Boże mój Boże czemuś mnie opuścił Sfora psów mnie opadła Otoczyła mnie zgraja złoczyńców Przebodli moje ręce i nogi Policzyć mogę wszystkie moje kości Boże mój Boże czemuś mnie opuścił Boże mój Boże czemuś mnie opuścił Dzielą między siebie moje szaty I los rzucają o moją suknię Ty zaś Panie nie stój z daleka Pomocy moja śpiesz mi na ratunek Boże mój Boże czemuś mnie opuścił Boże mój Boże czemuś mnie opuścił Będę głosił swym braciom Twoje imię I będę Cię chwalił w zgromadzeniu wiernych „Chwalcie Pana wy którzy Go boicie Niech się Go lęka całe potomstwo Izraela" Boże mój Boże czemuś mnie opuścił Boże mój Boże czemuś mnie opuścił Droits parole : paroles officielles sous licence Lyricfind respectant le droit d' des paroles interdite sans autorisation.
Pan Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam. PSALM RESPONSORYJNY (Ps 22 (21), 8-9. 17-18a. 19-20. 23-24 (R.: 2a)) Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił? DRUGIE CZYTANIE (Flp 2, 6-11) Chrystus uniżył samego siebie, dlatego Bóg Go wywyż-szył
Zastanawialiście się kiedyś co oznaczały słowa Jezusa z Krzyża „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”. Czemu Jezus powiedział te słowa? Wydaje mi się, że sensowną odpowiedzią na te pytania jest Psalm 22. Musimy wiedzieć, że w czasie gdy Jezus umierał na Krzyżu nie było numeracji psalmów jak dziś, dlatego zamiast podawać numer psalmu po prostu cytowano pierwszy wers. Słowami „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” zaczyna się właśnie psalm 22 mówiący o Męce Mesjasza i jej owocach. Wydaje mi się, że Jezus chciał nam tymi słowami zwrócić uwagę właśnie na ten psalm. Zamieszczam poniżej Psalm w całości, zapoznajcie się z nim i rozważcie go w swoich sercach. Z Panem Bogiem! PSALM 22(21) Męka Mesjasza i jej owoce 1 Kierownikowi chóru. Na modłę pieśni: „Łania o świcie”. Psalm. Dawidowy. 2 Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? Daleko od mego Wybawcy słowa mego jęku. 3 Boże mój, wołam przez dzień, a nie odpowiadasz, [wołam] i nocą, a nie zaznaję pokoju. 4 A przecież Ty mieszkasz w świątyni, Chwało Izraela! 5 Tobie zaufali nasi przodkowie, zaufali, a Tyś ich uwolnił; 6 do Ciebie wołali i zostali zbawieni, Tobie ufali i nie doznali wstydu. 7 Ja zaś jestem robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu. 8 Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą, rozwierają wargi, potrząsają głową: 9 „Zaufał Panu, niechże go wyzwoli, niechże go wyrwie, jeśli go miłuje”. 10 Ty mnie zaiste wydobyłeś z matczynego łona; Ty mnie czyniłeś bezpiecznym u piersi mej matki. 11 Tobie mnie poruczono przed urodzeniem, Ty jesteś moim Bogiem od łona mojej matki, 12 Nie stój z dala ode mnie, bo klęska jest blisko, a nie ma wspomożyciela. 13 Otacza mnie mnóstwo cielców, osaczają mnie byki Baszanu. 14 Rozwierają przeciwko mnie swoje paszcze, jak lew drapieżny i ryczący. 15 Rozlany jestem jak woda i rozłączają się wszystkie moje kości; jak wosk się staje moje serce, we wnętrzu moim topnieje. 16 Moje gardło suche jak skorupa, język mój przywiera do podniebienia, kładziesz mnie w prochu śmierci. 17 Bo [sfora] psów mnie opada, osacza mnie zgraja złoczyńców. Przebodli ręce i nogi moje, 18 policzyć mogę wszystkie moje kości. A oni się wpatrują, sycą mym widokiem; 19 moje szaty dzielą między siebie i los rzucają o moją suknię. 20 Ty zaś, o Panie, nie stój z daleka; Pomocy moja, spiesz mi na ratunek! 21 Ocal od miecza moje życie, z psich pazurów wyrwij moje jedyne dobro, 22 wybaw mnie od lwiej paszczęki i od rogów bawolich – wysłuchaj mnie! 23 Będę głosił imię Twoje swym braciom i chwalić Cię będę pośród zgromadzenia: 24 „Chwalcie Pana wy, co się Go boicie, sławcie Go, całe potomstwo Jakuba; bójcie się Go, całe potomstwo Izraela! 25 Bo On nie wzgardził ani się nie brzydził nędzą biedaka, ani nie ukrył przed nim swojego oblicza i wysłuchał go, kiedy ten zawołał do Niego”. 26 Dzięki Tobie moja pieśń pochwalna płynie w wielkim zgromadzeniu. Śluby me wypełnię wobec bojących się Jego. 27 Ubodzy będą jedli i nasycą się, chwalić będą Pana ci, którzy Go szukają. „Niech serca ich żyją na wieki”. 28 Przypomną sobie i wrócą do Pana wszystkie krańce ziemi; i oddadzą Mu pokłon wszystkie szczepy pogańskie, 29 bo władza królewska należy do Pana i On panuje nad narodami. 30 Tylko Jemu oddadzą pokłon wszyscy, co śpią w ziemi, przed Nim zegną się wszyscy, którzy w proch zstępują. A moja dusza będzie żyła dla Niego, 31 potomstwo moje Jemu będzie służyć, opowie o Panu pokoleniu przyszłemu, 32 a sprawiedliwość Jego ogłoszą ludowi, który się narodzi: „Pan to uczynił”.
Psalm (Ps 51 (50), 12-13. 14-15. 18-19 (R.: por. 12a)) Stwórz, o mój Boże, we mnie serce czyste Stwórz, Boże, we mnie serce czyste * i odnów we mnie moc ducha. Nie odrzucaj mnie od swego oblicza * i nie odbieraj mi świętego ducha swego. Stwórz, o mój Boże, we mnie serce czyste Przywróć mi radość Twojego zbawienia *
Niedziela Palmowa Męki Pańskiej 2020 Iz 50,4-7; Ps 22; Flp 2,6-11 Mt 26,14-27,66 Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Kolejna niedziela, gdy kościół będzie pusty... Nie będzie uroczystego poświęcenia palm, procesji, odczytania Męki Pańskiej…. Chociaż Męka Pańska czytana będzie, bo i Msza święta będzie. Ale przy pustym kościele… Czy zastanawiał się ktoś, jak może czuć się ksiądz, gdy przyszło mu odprawiać Mszę święte „do pustych ławek”; zwłaszcza w te szczególne dni?... Niedziela Palmowa Męki Pańskiej w roku A wyznacza nam Pasję z Ewangelii według świętego Mateusza. Tak naprawdę, to nie tylko Męka Pańska, ale obszerny opis wydarzeń począwszy od zdrady Judasza, poprzez Ostatnią Wieczerzę z ustanowieniem Eucharystii, modlitwę w Ogrojcu, pojmanie i przesłuchania Jezusa, zaparcie się Piotra, wyrok Piłata, drogę na Golgotę, ukrzyżowanie, śmierć Jezusa na krzyżu, aż do złożenia w grobie. Warto przeczytać wyznaczoną na tę niedzielę Ewangelię, bo przecież to wydarzenia kluczowe dla naszej wiary, a my może tylko raz w roku o nich słuchamy; może nawet niezbyt uważnie, bo przecież opis jest długi… Zwykle w Niedzielę Palmową nie głosi się też homilii; sama Męka Pańska jest przecież homilią najważniejszą. Ale w ten wyjątkowy czas pozwólcie na kilka refleksji. Chcę się dzisiaj zatrzymać nad momentem śmierci Jezusa, nad Jego - rozdzierającym serce – wołaniem. Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: «Eli, Eli, lema sabachthani?», to znaczy Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? (Mt 27,46) Jezus wiszący na krzyżu, wyszydzony przez arcykapłanów, uczonych w Piśmie i starszych, opuszczony przez uczniów, gdy tylko Matka, Jan i kilka kobiet zostało, wykrzykuje w Niebo przejmująca skargę: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Dramat tej skargi zrozumiemy choć trochę wtedy, gdy sobie uświadomimy, że Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym Człowiekiem. I w swej ludzkiej naturze doznaje Jezus największego opuszczenia; tego egzystencjalnego osamotnienia, którego doświadcza człowiek w godzinę śmierci. Jednak opuszczenie przez ludzi, choć bardzo bolesne, to tylko jeden wymiar cierpienia konającego Jezusa. Skarga bowiem jest skierowana wprost do Boga. Czy Bóg naprawdę opuścił Jezusa?... «Eli, Eli, lema sabachthani?», - Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? (Por. Mt 27,46) Skarga to tylko czy skarga-modlitwa?... Czy słowa te są samą tylko rozpaczą?... Czy na dnie rozpaczy jest ziarno nadziei?... Nawet jeżeli tylko tak wielkie, jak gorczycy ziarnko… Jeżeli wołanie Jezusa jest modlitwą, to jest w nim wiara, że Bóg - choć wydaje się, że Go nie ma - jest jak najbardziej obecny. To przecież Bóg „mój”. Ten, który potrafi wszystko zwrócić ku dobremu, chociaż często w sposób inny, niż tego oczekują ludzie. To wołanie-modlitwa Jezusa jest pytaniem, które domaga się odpowiedzi. I Bóg na nie odpowiada, gdy po śmierci Jezusa zasłona w świątyni rozdarła się na dwoje. Dotąd oddzielała ona człowieka od Miejsca Najświętszego, teraz bariery już nie ma; nic nie oddziela człowieka od Boga. Odpowiedzią Ojca na pytanie Syna jest największa bliskość. Że do tej bliskości trzeba przejść przez gorycz śmierci?... Że doświadczył tej goryczy nawet Jezus, Bóg – Człowiek?... To właśnie jest jedna z tych Tajemnic, na które do końca nie znamy odpowiedzi; do których tylko możemy się zbliżyć. «Eli, Eli, lema sabachthani?», - Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? (Por. Mt 27,46) Prawdę, że to wołanie Jezusa nie jest tylko skargą, leczy więcej modlitwą, potwierdza fakt, że zaczerpnięte jest ono z Psalmu 22. Jezus modli się początkowymi słowami tego Psalmu. Jakże odpowiadającymi Jego sytuacji. Niektórzy z egzegetów nazywają nawet Psalm 22 piątą Ewangelią, widząc w nim zapowiedź Męki Jezusa. I rzeczywiście można ten Psalm w ten sposób interpretować. Dla nas jednak w tym momencie ważniejsze jest jeszcze to, że zgodnie z żydowską praktyką religijną, cytując początek jakiegoś tekstu, ma się na względzie jego całość. A Psalm 22 kończy się radosnym wyśpiewaniem zaufania Bogu, jako Królowi Wszechświata. Wołanie Jezusa jest więc w tym rozumieniu modlitwą, w której mimo poczucia całkowitego ogołocenia i opuszczenia - nawet przez Boga - zawiera się też nadzieja na ostateczne zwycięstwo Boga i wdzięczność za okazane miłosierdzie. Jezus nie dokończył wprawdzie modlitwy Psalmem 22, ale zrobił to Bóg Ojciec, gdy wskrzesił Go z martwych, gdy „Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię, ponad wszelkie imię.” (Por. Flp, 2, 9) «Eli, Eli, lema sabachthani?», - Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? (Por. Mt 27,46) Odnieść tę skargę-modlitwę do dzisiejszej sytuacji nie jest trudno. To przecież może być wołanie tych wszystkich, którzy muszą umierać w izolacji, bez bliskich, bez pożegnania. Opuszczeni przez ludzi… I może się wydawać, że opuszczeni przez Boga. To są prawdziwe tragedie, które może na razie oglądamy tylko na ekranach telewizorów. Ale to konkretne cierpienie i umieranie konkretnych ludzi! «Eli, Eli, lema sabachthani?», - Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? (Por. Mt 27,46) To też – w odpowiedniej oczywiście skali – nasze wołanie, gdy czujemy bezsilność i bezradność. Chcąc pozostać odpowiedzialni musimy ograniczyć wszystko, a przecież tak potrzebna byłaby teraz Msza święta, adoracja, Komunia, może spowiedź… I zapewne znajdą się tacy, którzy będą krzyczeć, że to biskupi i księża odmawiają ludziom dostępu do sakramentów; dostępu do Boga… Tak jakby konkretny biskup czy ksiądz się cieszył, gdy chcąc pozostać odpowiedzialny, że chcąc działać w zgodzie z prawem musi mówić „nie”… „teraz to nie jest możliwe”… Czy ktoś z tych, którzy tak łatwo atakują biskupów i księży, zastanowił się choć przez chwilę, jak bardzo ta sytuacja obciąża psychikę duchownych?... I wcale nie chodzi tu w pierwszym rzędzie o własne zdrowie i bezpieczeństwo. Ksiądz ostatecznie musi się narażać, gdy jest to konieczne. Nikomu nie odmówimy namaszczenia chorych, czy wiatyku, w sytuacji prawdziwego zagrożenia życia. Ale nie wolno nam też niepotrzebnie narażać innych… Biorąc pod uwagę, że nosiciele wirusa wcale nie muszą ciężko chorować - ale wtedy paradoksalnie są najgroźniejsi, bo mogą zarazić wielu innych - może rzeczywiście należy na pewien czas zaprzestać wszelkich zgromadzeń? Może to prawo jest jak najbardziej słuszne?... Tylko dlaczego akurat w tym czasie, gdy największe chrześcijańskie święta?.... Czy istnieje jakieś inne dobre rozwiązanie?... Dla jasności: Pan Jezus w Komunii Świętej nie zaraża! I nie zaraża woda święcona! Zaraża wirus, którego niestety można przenieść i na Hostii, mimo że jest konsekrowana (czy to już jest brak wiary w Eucharystię?), i w wodze święconej, i na rękach, i drogą kropelkową. A mając kontakty z wieloma różnymi ludźmi, można zarazić wielu. Dodatkowo można też być nieświadomym (tzn. bez wielkich objaw choroby) nosicielem wirusa. Niby takie proste, ale tak trudno to niektórym zrozumieć… «Eli, Eli, lema sabachthani?», - Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? (Por. Mt 27,46) Na koniec postawmy jeszcze jedno pytanie, które zresztą narzuca się samo: Gdzie w tym wszystkim, co teraz przeżywamy, jest Bóg? Czy naprawdę opuścił człowieka?... Czy naprawdę opuściła nas?... To kolejna odsłona pytania z niekończącego się cyklu: Bóg i niezawinione cierpienie. Gdzie jest Bóg, gdy cierpią i umierają niewinni? Że nikt nie jest przed Bogiem niewinny?... Prawda! Zmodyfikujmy więc nasze pytanie: Gdzie jest Bóg, gdy cierpią i umierają ludzie?... Nie podejmuję się próby własnej odpowiedzi na to pytanie. Niech odpowiedzią dla nas wszystkich będą słowa św. Jana Pawła II, które zostawił nam w książce Przekroczyć próg nadziei. Pytany o tajemnicę cierpienia, Papież, pisał, że nie potrafimy wyjaśnić jej do końca, ale jedno jest pewne. Od kiedy Jezus umierał na krzyżu jest pewne, że Bóg jest z cierpiącymi i umierającymi; że jest bardzo blisko nich. Może właśnie i po to, była ta skarga-modlitwa Jezusa. Żeby każdy dotknięty cierpieniem i samotnością umierania wiedział, że to samo – a może jeszcze bardziej - przeżywał Jezus umierając na krzyżu. Że ludzkie cierpienie i umieranie nie jest Mu obce. Że Jezus jest z człowiekiem, który cierpi i umiera; że Jezus razem z nim cierpi i umiera. Może właśnie i po to… «Eli, Eli, lema sabachthani?», - Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? (Por. Mt 27,46) To jednak nie są słowa rozpaczy. To modlitwa-skarga, ale pełna nadziei. Nadziei, że Bóg jednak odpowiada; że jest blisko człowieka. Że Bóg z wszystkiego może wyprowadzić dobro. Tak! To trudna modlitwa! Czy jest choć trochę moją modlitwą?... Amen. Ks. Bogusław Banach, PMK Mannheim
Boże, mój Boże. Boże, mój Boże,, Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił? ,, jeszcze niedawno wołaliśmy,, witaj KRÓLU,, a dziś,, na krzyż z Nim,, i Jezusa ukrzyżowaliśmy po ludzku w wielkim bólu żali się ON i szuka pociechy u Boga Ojca zawierza się jednak całkowicie,, niech się stanie jak Ty chcesz, a nie jak JA chcę,,
Można być samotnym z wyboru. Można być samotnym wbrew sobie. Można czuć się samotnym z braku bliskich czy przyjaciół. Ale samotność można odczuwać nawet wtedy, gdy jest się otoczonym przez wielu ludzi. Nawet tych bliskich i przyjaciół. Bo samotność miewa różne oblicza. W życiu wierzących czasem przyjmuje straszną postać wrażenia opuszczenia przez Boga. Zawsze, gdy nie jest chciana, gdy boli i doskwiera, staje się trudna do zniesienia. Jak fizyczny ból wdziera się w ludzkie życie i jak fizyczny ból uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Nie wiem, czy można powiedzieć, że krzyż Chrystusa uczy człowiek znosić samotność. To ból, przed którym trudno uciec, trudno się obronić. Prawdą jednak pozostanie, że pamięć o przeżywającym w osamotnieniu swoją mękę i śmierć Jezusie może przynieś ulgę każdemu osamotnionemu. Gdy się ją odczuwa, można powiedzieć: mój Mistrz to zna, bo sam samotności doświadczył. A jeśli zna, to pewnie ją rozumie. Rozumie mój stan, rozumie mój smutek, to, że nie mogę znaleźć sobie miejsca, że ciągle czegoś szukam; że ciągle chcę jakoś wypełnić moje pustki. Samotność Jezusa rozpoczęła się długo przed Jego męką i śmiercią. Gdy w radosnym ferworze nauczania i cudów Jezus zapowiadał swoim uczniom, że zostanie zabity, oni nie rozumieli. Ale i nie dopytywali. Ten temat jakby ich nie obchodził. Woleli go unikać. Jak zdrowy woli unikać rozmawiania z chorym o jego lęku przed śmiercią. „Nie przyjdzie to na Ciebie” – słowami Piotra z Cezarei upominają chorego niejedni, pogłębiając tylko ich samotność. I ta samotność, to niezrozumienie, to unikanie trudnych tematów towarzyszyło Jezusowi od Ostatniej Wieczerzy aż po Ogrójec. Gdy On się modlił, oni spali, mimo że prosił, aby z Nim czuwali. Choć im mówił o tym, co Go czeka, zlekceważyli Jego obawy i lęk. Potem przyszło im już pewnie tylko żałować. Nie tylko tego, że w chwili próby uciekli, ale też tego, że w ostatnich godzinach nie czuwali ze swoim Mistrzem. Samotność towarzyszyła też Jezusowi w obliczu sędziów i oprawców. Wprawdzie dwóch uczniów poszło za Nim do domu arcykapłana, ale niebawem jeden z nich wyparł się, że Go zna. Jezusa otaczali głównie wrogowie. Ludzie życzliwi – a wiemy, co najmniej o Nikodemie – nie przebili się przez jazgot, drwiny i szyderstwa. Nikt nie obronił Jezusa przed zniewagami i opluciem. Nie było przeciwwagi dla tych, którzy krzyczeli na całe gardło „ukrzyżuj go”. Przeciw sobie miał wrogi motłoch, a za sobą może kilku wystraszonych, milczących zwolenników. Gdzie się podziali ci, którzy jeszcze niedawno wołali „Hosanna Synowi Dawida”? Łatwiej nieść krzyż, gdy znajdzie się do pomocy ktoś bliski. Jezus dźwigał go sam. Pomagał mu człowiek przymuszony przez żołnierzy. Wprawdzie niektóre kobiety płakały nad Jego losem, podobno któraś nawet otarła Mu twarz z potu i krwi, ale pewnie cierpienie oddzieliło już wtedy Jezusa od reszty świata. Ból ogłupia, sprawia, że trudno kogokolwiek widzieć. Choćby byli wokół bliscy, choćby stali pod krzyżem, choćby płakali czy słowami dodawali otuchy, w bólu człowiek jest zupełnie sam. Bo żadne współczucie tego bólu skatowanego ciała nie zmniejszy. Trwanie bliskich pod krzyżem nie zmniejszy bólu przebitych rąk i nóg i nie doda sił do walki o każdy łyk powietrza. W bólu Jezus był zupełnie sam. Tak bardzo, że wołał słowami Psalmu: „Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił”. Można widzieć w tych słowach Jezusa ostatnie Jego kazanie, w których przypomina, iż w tym psalmie zapowiedziana została Jego męka. Można – jak chce Katechizm Kościoła Katolickiego – widzieć w nich przyjęcie nas, ludzi oddzielonych od Boga, byśmy razem z Jezusem do Boga się zbliżyli. Ale można też widzieć w nich ślad takiego bólu, w którym wydaje się, że nawet Bóg o człowieku zapomniał. Jeśli Jezus przeżywał taki ból, to czy Bóg nie rozumie szczególnie tych, którzy podobnie jak On cierpią? Samotność w lęku przed jutrem, samotność w obliczu wrogiego tłumu, samotność w trudnym do zniesienia bólu. Trzy samotności, które w dzień męki i śmierci przyszło znosić naszemu Panu. Może się zdarzyć, że i mnie przyjdzie je znosić. Gdy przyjdą, będę mógł powiedzieć, że mój Pan i Nauczyciel też je zna, bo ich doświadczył. Ale ubolewając dziś nad Jego samotnością muszę też spytać samego siebie: jak ja postępuję wobec tych, którzy boleśnie przeżywają swoją samotność? Łatwo jest powiedzieć człowiekowi bojącemu się o jutro, żeby się nie martwił, że wszystko będzie dobrze. Pół biedy, jeśli mam realne podstawy myśleć, że rzeczywiście tak będzie. Gorzej, jeśli to sposób na ucieczkę od niego. Na zamknięcie się we własnym pogodnym świecie. Byle nie psuć sobie dobrego nastroju, byle nie brać na siebie czyjegoś bólu. Czasem ta ucieczka zamienia się w szorstkie upominanie bliźniego, że ciągle mówi o jednym, że nie można go już słuchać, że nie można z nim normalnie przebywać. A o czym ma mówić ten, kto się boi tego, co czeka go jutro? A przecież wystarczyłoby posłuchać. Wystarczyłoby powiedzieć, że choć nie rozumiem – bo czyjś lęk trudno dobrze zrozumieć – to jestem z nim. Zgadzam się koić jego lęk swoim słuchaniem, swoją obecnością. Jakbym czuwał w Ogrójcu z samym Jezusem... Łatwo też stać po czyjejś stronie, gdy ma on wielu zwolenników. W dużej grupie raźniej. Znacznie trudniej, gdy sojuszników nie zostało wielu. Gdy bliscy oskarżanego i wyszydzanego się chwieją, gdy patrząc, jak inni go opuścili, sami zaczynają się wahać, powtarzać – w imię rzekomego obiektywizmu – tezy przeciwników. Ale to właśnie wtedy temu człowiekowi wsparcie jest szczególnie potrzebne. Nawet jeśli popełnił drobne błędy, nawet jeśli nie był idealny, trzeba, choćby w imię dawnej przyjaźni, wesprzeć go obecnością i dobrym słowem. Jeśli i my, jego przyjaciele, w takiej sytuacji go opuścimy, kto z nim zostanie? Tak, tylko Jezus. Ten, który zna, co znaczy samotność pośród zawziętych oskarżycieli. W bólu każdy cierpiący jest sam. Tej samotności nie wypełni żadna obecność, żadne dobre słowo, żaden przyjazny gest. Poziom bólu nie obniży się, gdy wokół będą bliscy. Ale chyba łatwiej go znosić, gdy wokół są współczujący. Pod krzyżem Jezusa stała Jego Matka, umiłowany uczeń, Maria Magdalena i parę innych osób. Musiało ich boleć. Mogli jak inni uciec i nie patrzeć na agonię Jezusa. My też możemy przed bólem naszych bliskich uciekać. Ale możemy zostać. By cierpiącemu łatwiej było go znosić. Obym pamiętając o samotności Jezusa w dniu Jego męki, umiał wspomóc moich osamotnionych bliźnich. Może wtedy, gdy mnie samego dopadnie ból samotności, znajdę pociechę u Boga i u innych.
Na tym krzyżu słychać: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?”. Jeszcze przed chwilą, przed paroma godzinami, paroma dniami, modlił się ten Człowiek do Boga, prosząc: daj Mi świadectwo, potwierdź moje przesłanie. Na Górze Przemienienia apostołowie słyszeli: „Ten jest Syn mój umiłowany, Jego słuchajcie”.
Parafia Archikatedralna w Łodzi ul. Piotrkowska 265 90-457 Łódź tel. 42 636 10 68 Godziny Kancelarii Parafialnej od pon. do pt.: 9:00-12:00 i 15:00-17:00 w soboty: 9:00-12:00 w niedziele i święta nieczynna Nr konta parafii Bank PEKAO 29 1240 1545 1111 0000 1167 6274 Email
Droga Krzyżowa w intencji osób wykorzystanych seksualnie w Kościele [ROZWAŻANIA] Wiara. Duchowość. (fot. unsplash.com) 2 lata temu. Biuro Delegata KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży. Do „wzięcia na siebie odpowiedzialności za ból naszych braci, zranionych na ciele i na duszy” wezwał nas papież Franciszek. Dzisiaj stajemy razem
Pierwsze Czytanie (Iz 50,4-7): Pan Bóg mnie obdarzył językiem wymownym, bym umiał przyjść z pomocą strudzonemu przez słowo krzepiące. Każdego rana pobudza me ucho, bym słuchał jak uczniowie. Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem. Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mej twarzy przed zniewagami i opluciem. Pan Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam. Psalm Responsoryjny: 21 R/. Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił? Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą, wykrzywiają wargi i potrząsają głowami: „Zaufał Panu, niech go Pan wyzwoli, niech go ocali, jeśli go miłuje”. Sfora psów mnie opadła, otoczyła mnie zgraja złoczyńców Przebodli moje ręce i nogi, policzyć mogę wszystkie moje kości. Dzielą między siebie moje szaty i los rzucają o moją suknię. Ty zaś, o Panie, nie stój z daleka: pomocy moja śpiesz mi na ratunek. Będę głosił swym braciom Twoje imię i będę Cię chwalił w zgromadzeniu wiernych: „Chwalcie Pana, wy, którzy się Go boicie, niech się Go lęka całe potomstwo Izraela”. Drugie Czytanie (Flp 2,6-11): Chrystus Jezus istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w tym co zewnętrzne uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych, i aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca. Śpiew przed Ewangelią (Flp 2,8-9): Per noi Cristo si è fatto obbediente fino alla morte, e alla morte di croce. Per questo Dio l’ha esaltato e gli ha dato il nome che è sopra ogni altro nome. Tekst Ewangelii (Łk 22,14—23,56): A gdy nadeszła pora, zajął miejsce u stołu i Apostołowie z Nim. Wtedy rzekł do nich: Gorąco pragnąłem spożyć Paschę z wami, zanim będę cierpiał. Albowiem powiadam wam: Już jej spożywać nie będę, aż się spełni w królestwie Bożym. Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie rzekł: Weźcie go i podzielcie między siebie; albowiem powiadam wam: odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu, aż przyjdzie królestwo Boże. Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał mówiąc: To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę! Tak samo i kielich po wieczerzy, mówiąc: Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana. Lecz oto ręka mojego zdrajcy jest ze Mną na stole. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi według tego, jak jest postanowione, lecz biada temu człowiekowi, przez którego będzie wydany. A oni zaczęli wypytywać jeden drugiego, kto by mógł spośród nich to uczynić. Powstał również spór między nimi o to, który z nich zdaje się być największy. Lecz On rzekł do nich: Królowie narodów panują nad nimi, a ich władcy przyjmują nazwę dobroczyńców. Wy zaś nie tak macie postępować. Lecz największy między wami niech będzie jak najmłodszy, a przełożony jak sługa! Któż bowiem jest większy? Czy ten, kto siedzi za stołem, czy ten, kto służy? Czyż nie ten, kto siedzi za stołem? Otóż Ja jestem pośród was jak ten, kto służy. Wyście wytrwali przy Mnie w moich przeciwnościach. Dlatego i Ja przekazuję wam królestwo, jak Mnie przekazał je mój Ojciec: abyście w królestwie moim jedli i pili przy moim stole oraz żebyście zasiadali na tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela. Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci. On zaś rzekł: Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć. Lecz Jezus odrzekł: Powiadam ci, Piotrze, nie zapieje dziś kogut, a ty trzy razy wyprzesz się tego, że Mnie znasz. I rzekł do nich: Czy brak wam było czego, kiedy was posyłałem bez trzosa, bez torby i bez sandałów? Oni odpowiedzieli: Niczego. Mówił dalej: Lecz teraz kto ma trzos, niech go weźmie; tak samo torbę; a kto nie ma, niech sprzeda swój płaszcz i kupi miecz! Albowiem powiadam wam: to, co jest napisane, musi się spełnić na Mnie: Zaliczony został do złoczyńców. To bowiem, co się do Mnie odnosi, dochodzi kresu. Oni rzekli: Panie, tu są dwa miecze. Odpowiedział im: Wystarczy. Potem wyszedł i udał się, według zwyczaju, na Górę Oliwną: towarzyszyli Mu także uczniowie. Gdy przyszedł na miejsce, rzekł do nich: Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. A sam oddalił się od nich na odległość jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się tymi słowami: Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie! Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go. Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię. Gdy wstał od modlitwy i przyszedł do uczniów, zastał ich śpiących ze smutku. Rzekł do nich: Czemu śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. Gdy On jeszcze mówił, oto zjawił się tłum. A jeden z Dwunastu, imieniem Judasz, szedł na ich czele i zbliżył się do Jezusa, aby Go pocałować. Jezus mu rzekł: Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego? Towarzysze Jezusa widząc, na co się zanosi, zapytali: Panie, czy mamy uderzyć mieczem? I któryś z nich uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho. Lecz Jezus odpowiedział: Przestańcie, dosyć! I dotknąwszy ucha, uzdrowił go. Do arcykapłanów zaś, dowódcy straży świątynnej i starszych, którzy wyszli przeciw Niemu, Jezus rzekł: Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę? Gdy codziennie bywałem u was w świątyni, nie podnieśliście rąk na Mnie, lecz to jest wasza godzina i panowanie ciemności. Schwycili Go więc, poprowadzili i zawiedli do domu najwyższego kapłana. A Piotr szedł z daleka. Gdy rozniecili ogień na środku dziedzińca i zasiedli wkoło, Piotr usiadł także między nimi. A jakaś służąca, zobaczywszy go siedzącego przy ogniu, przyjrzała mu się uważnie i rzekła: I ten był razem z Nim. Lecz on zaprzeczył temu, mówiąc: Nie znam Go, kobieto. Po chwili zobaczył go ktoś inny i rzekł: I ty jesteś jednym z nich. Piotr odrzekł: Człowieku, nie jestem. Po upływie prawie godziny jeszcze ktoś inny począł zawzięcie twierdzić: Na pewno i ten był razem z Nim; jest przecież Galilejczykiem. Piotr zaś rzekł: Człowieku, nie wiem, co mówisz. I w tej chwili, gdy on jeszcze mówił, kogut zapiał. A Pan obrócił się i spojrzał na Piotra. Wspomniał Piotr na słowo Pana, jak mu powiedział: Dziś, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz. Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał. Tymczasem ludzie, którzy pilnowali Jezusa, naigrawali się z Niego i bili Go. Zasłaniali Mu oczy i pytali: Prorokuj, kto Cię uderzył. Wiele też innych obelg miotali przeciw Niemu. Skoro dzień nastał, zebrała się starszyzna ludu, arcykapłani i uczeni w Piśmie i kazali przyprowadzić Go przed swoją Radę. Rzekli: Jeśli Ty jesteś Mesjasz, powiedz nam! On im odrzekł: Jeśli wam powiem, nie uwierzycie Mi, i jeśli was zapytam, nie dacie Mi odpowiedzi. Lecz odtąd Syn Człowieczy siedzieć będzie po prawej stronie Wszechmocy Bożej. Zawołali wszyscy: Więc Ty jesteś Synem Bożym? Odpowiedział im: Tak. Jestem Nim. A oni zawołali: Na co nam jeszcze potrzeba świadectwa? Sami przecież słyszeliśmy z ust Jego. Teraz całe ich zgromadzenie powstało; i poprowadzili Go przed Piłata. Tam zaczęli oskarżać Go: Stwierdziliśmy, że ten człowiek podburza nasz naród, że odwodzi od płacenia podatków Cezarowi i że siebie podaje za Mesjasza - Króla. Piłat zapytał Go: Czy Ty jesteś Królem żydowskim? Jezus odpowiedział mu: Tak, Ja Nim jestem. Piłat więc oświadczył arcykapłanom i tłumom: Nie znajduję żadnej winy w tym człowieku. Lecz oni nastawali i mówili: Podburza lud, szerząc swą naukę po całej Judei, od Galilei, gdzie rozpoczął, aż dotąd. Gdy Piłat to usłyszał, zapytał, czy człowiek ten jest Galilejczykiem. A gdy się upewnił, że jest spod władzy Heroda, odesłał Go do Heroda, który w tych dniach również przebywał w Jerozolimie. Na widok Jezusa Herod bardzo się ucieszył. Od dawna bowiem chciał Go ujrzeć, ponieważ słyszał o Nim i spodziewał się, że zobaczy jaki znak, zdziałany przez Niego. Zasypał Go też wieloma pytaniami, lecz Jezus nic mu nie odpowiedział. Arcykapłani zaś i uczeni w Piśmie stali i gwałtownie Go oskarżali. Wówczas wzgardził Nim Herod wraz ze swoją strażą; na pośmiewisko kazał ubrać Go w lśniący płaszcz i odesłał do Piłata. W tym dniu Herod i Piłat stali się przyjaciółmi. Przedtem bowiem żyli z sobą w nieprzyjaźni. Piłat więc kazał zwołać arcykapłanów, członków Wysokiej Rady oraz lud i rzekł do nich: Przywiedliście mi tego człowieka pod zarzutem, że podburza lud. Otóż ja przesłuchałem Go wobec was i nie znalazłem w Nim żadnej winy w sprawach, o które Go oskarżacie. Ani też Herod - bo odesłał Go do nas; a oto nie popełnił On nic godnego śmierci. Każę Go więc wychłostać i uwolnię. A był obowiązany uwalniać im jednego na święta. Zawołali więc wszyscy razem: Strać Tego, a uwolnij nam Barabasza! Był on wtrącony do więzienia za jakiś rozruch powstały w mieście i za zabójstwo. Piłat, chcąc uwolnić Jezusa, ponownie przemówił do nich. Lecz oni wołali: Ukrzyżuj, ukrzyżuj Go! Zapytał ich po raz trzeci: Cóż On złego uczynił? Nie znalazłem w Nim nic zasługującego na śmierć. Każę Go więc wychłostać i uwolnię. Lecz oni nalegali z wielkim wrzaskiem, domagając się, aby Go ukrzyżowano; i wzmagały się ich krzyki. Piłat więc zawyrokował, żeby ich żądanie zostało spełnione. Uwolnił im tego, którego się domagali, a który za rozruch i zabójstwo był wtrącony do więzienia; Jezusa zaś zdał na ich wolę. Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem. A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły. Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas; a do pagórków: Przykryjcie nas! Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym? Przyprowadzono też dwóch innych - złoczyńców, aby ich z Nim stracić. Gdy przyszli na miejsce, zwane Czaszką, ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Lecz Jezus mówił: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. Potem rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając losy. A lud stał i patrzył. Lecz członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili: Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym. Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówiąc: Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie. Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: To jest Król żydowski. Jeden ze złoczyńców, których tam powieszono, urągał Mu: Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas. Lecz drugi, karcąc go, rzekł: Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież - sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił. I dodał: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa. Jezus mu odpowiedział: Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju. Było już około godziny szóstej i mrok ogaranął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Po tych słowach wyzionął ducha. Na widok tego, co się działo, setnik oddał chwałę Bogu i mówił: Istotnie, człowiek ten był sprawiedliwy. Wszystkie też tłumy, które zbiegły się na to widowisko, gdy zobaczyły, co się działo, wracały bijąc się w piersi. Wszyscy Jego znajomi stali z daleka; a również niewiasty, które Mu towarzyszyły od Galilei, przypatrywały się temu. Był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Wysokiej Rady. Nie przystał on na ich uchwałę i postępowanie. Był z miasta żydowskiego Arymatei, i oczekiwał królestwa Bożego. On to udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Zdjął je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany. Był to dzień Przygotowania i szabat się rozjaśniał. Były przy tym niewiasty, które z Nim przyszły z Galilei. Obejrzały grób i w jaki sposób zostało złożone ciało Jezusa. Po powrocie przygotowały wonności i olejki; lecz zgodnie z przykazaniem zachowały spoczynek szabatu. «Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią» + Fray Josep Mª MASSANA i Mola OFM (Barcelona, Hiszpania) Dzisiaj odczytujemy relację pasji według Świętego Łukasza. Według tego ewangelisty radosny wjaz do Jerozolimy z palmami i opowieść o męce znajdują się w ciągłej relacji, choć na początku brzmi ona triumfalnie, a na końcu upokarzająco. Jezus przybywa do Jerozolimy jak mesjański król, pokorny i pełen pokoju, w postawie służby, a nie jak nadużywający władzy docześni królowie. Krzyż jest tronem, z którego panuje (choć nie brak mu prawdziwej korony) miłując i przebaczając. W skrócie można powiedzieć, że Ewangelia św. Łukasz objawia miłość Jezusa w Jego miłosierdziu i przebaczeniu. Owo przebaczenie i miłosierdzie pokazuje całe życie Jezusa, ale to w przybiciu do krzyża można poczuć jego szczyt. Jakże znaczące są te słowa, które padają z ust Pana Jezusa na krzyżu!: —On kocha i przebacza nawet swoim oprawcom: «Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią» (Łk 23,34). —Złoczyńcy po swojej prawej stronie, który prosi o wspomnienie go w Królestwie, także przebacza i zbawia go: «Dziś ze Mną będziesz w raju» (Łk 23,43). —Jezus przebacza i kocha szczególnie w momencie swojej ofiary, kiedy woła: «Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego» (Łk 23,46). Oto ostatnia lekcja Mistrza głoszona z krzyża: miłosierdzie i przebaczenie owocami miłości. A dlaczego przebaczenie tak dużo nas kosztuje! Jeśli naprawdę doświadczymy miłości Jezusa, który nam przebacza i nas zbawia, nie będzie nas tak wiele kosztować patrzenie na innych z czułością i szczerym przebaczeniem w miłości. Święty Franciszek wyraził to w pieśni Pochwała stworzeń: «Pochwalony bądź, mój Panie, przez tych, którzy z miłości do Ciebie przebaczają». Myśli na dzisiejszą Ewangelię «Naucz się dlaczego należy przyjmować Ciało Jezusa Chrystusa zachowując pamięć posłuszeństwa Chrystusa aż do śmierci: aby żyjący nie czerpali życia z samych siebie, ale ze źródła życia Tego, który dla nich umarł i zmartwychwstał» (Święty Bazyli Wielki) «Pan zbawił nas nie dzięki swojemu triumfalnemu wjazdowi ani cudom, których dokonał z mocą. Jezus sam siebie ogołocił: zrezygnował z chwały Syna Bożego i stał się Synem człowieczym, aby być we wszystkim solidarnym z nami grzesznikami. Uniżył się, a przepaść jego uniżenia, które ukazuje się w Wielkim Tygodniu, wydaje się być bez dna» (Franciszek) «Jezus dobrowolnie udał się do Jerozolimy, wiedząc, że umrze tam bolesną śmiercią z powodu sprzeciwu grzeszników (Por. Hbr 12,3)» (Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 569)
. ywxzqk109z.pages.dev/922ywxzqk109z.pages.dev/231ywxzqk109z.pages.dev/667ywxzqk109z.pages.dev/17ywxzqk109z.pages.dev/785ywxzqk109z.pages.dev/916ywxzqk109z.pages.dev/916ywxzqk109z.pages.dev/534ywxzqk109z.pages.dev/121ywxzqk109z.pages.dev/710ywxzqk109z.pages.dev/339ywxzqk109z.pages.dev/178ywxzqk109z.pages.dev/925ywxzqk109z.pages.dev/757ywxzqk109z.pages.dev/59
boże mój boże czemuś mnie opuścił psalm responsoryjny