Według Ministerstwa Zdrowia dopiero osoba, która ledwo widzi, może przejść operację zaćmy. Pacjenci będą musieli zapłacić trzy tysiące zł za "prywatną" operację, albo poczekają aż... Rumińska, jeszcze kilka miesięcy temu chorowała na zaćmę. Ledwo widziała. Miała trudności z poruszaniem się. Jak wspomina, jedyne co widziała to sylwetki osób. O zobaczeniu twarzy, nawet z bliskiej odległości, nie było mowy. Nie poznawała ludzi. Na pytanie, jak widzi osoba z zaćmą, odpowiada: - Jak przez gęstą mgłę. Czytaj też:Leczyłeś się bez ubezpieczenia? Ściągną ci pieniądze z kontaPo dwóch operacjach - w lutym i w czerwcu - różnicę w widzeniu opisuje jednym słowem: - Kolosalna!Jak przyznaje, to, co najbardziej zapamiętała po operacji to... barwy. - To był szok, kiedy wracając do domu, zauważyłam jak kolorowa jest ulica - odpowiada. Dzisiaj nie potrzebuje nawet okularów "na co dzień".Osoby mające około 40 procent ostrości wzroku mają trudności z codziennym życiem, mimo to na refundowany zabieg będą musiały poczekać kilka lat. Chyba że skorzystają z ofert prywatnych klinikTyle szczęścia co pani Henryka może nie mieć Zbigniew Rogalski. Jego niedowidzenie sięga 30 procent. Chory musi czekać na zabieg jeszcze rok. Może się jednak okazać, że długi czas oczekiwania na operację to nie największy kłopot... Według nowego projektu Ministerstwa Zdrowia, na operację zaćmy w ramach publicznego ubezpieczenia będzie można kierować pacjentów tylko w zaawansowanej chorobie. To oznacza, że ci, którzy mają więcej niż 40 procent ostrości wzroku, nie mogą prosić o operację. Są "niewystarczająco chorzy" i po prostu... wylecą z kolejki. W Wielkopolsce, osób cierpiących - podobnie jak pan Zbigniew - na zaćmę, jest około 50 Niestety, będą musieli poczekać na pogorszenie wzroku lub opłacić prywatny zabieg - mówi Małgorzata Pacholec, dyrektor Polskiego Związku Niewidomych. Jak podkreśla, taki pomysł to nieudany sposób na zmniejszenie kolejek "na papierze". - Bo przecież ci potrzebujący nie znikną - zauważa Małgorzata Pacholec. - Czekanie do czasu, aż będzie się miało 60 procent ślepoty oznacza, że pacjenci zostaną zmuszeni do wieloletniego życia z pogarszającym się widzeniem, uniemożliwiającym normalne funkcjonowanie, jak czytanie czy prowadzenie samochodu - opisuje Małgorzata Pacholec. Potwierdza to Andrzej Grzybowski, ordynator oddziału okulistycznego Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego im. Strusia w Poznaniu i konsultant wojewódzki w dziedzinie okulistyki. Jego zdaniem, propozycja stworzona przez Ministerstwo Zdrowia nie jest dobrą informacją dla pacjentów. - Ogromna grupa pacjentów będzie pozbawiona bezpłatnych operacji, które poprawiają wzrok i tym samym jakość życia - wyjaśnia lekarz. A czekających na operację opisuje: - W takim stanie przestają być sprawni i samodzielni. Narażeni są na wypadki i potrzebują pomocy osób trzecich - mówi Andrzej Grzybowski. Podkreśla także, że niewielu stać na odpłatny Jego koszt to od dwóch do trzech tysięcy złotych - przyznaje. A problem dotyczy zwykle osób starszych, które nie posiadają "za dużo" też:Operacja? Tak, ale dopiero w... 2023 roku. A poznanianka cierpiJego zdaniem, wśród osób niedowidzących będą takie, które mimo niewystarczających funduszy, zdecydują się na Jestem w stanie uwierzyć w to, że część pacjentów będzie brała kredyty na operację, bo będzie chciała odzyskać wzrok. Jeszcze krytyczniej wypowiada się Małgorzata Pacholec. Twierdzi, że zmiana Ministerstwa Zdrowia, to dzielenie pacjentów na biednych, którzy muszą czekać - albo w długiej kolejce do specjalisty, albo na pogorszenie wzroku - i bogatych, którzy mogą mieć operację już za kilka tygodni. Jak podkreśla, już teraz cierpiący na zaćmę muszą czekać nawet dwa lata na bezpłatną A jest to zabieg, który prawie zawsze daje szansę na wyleczenie - Grzybowski zauważa pewną zaletę planów resortu. To plus dla... niepublicznej służby Prywatne gabinety powinny podziękować ministerstwu - mówi wprost. Jak szacuje Andrzej Grzybowski, takie przychodnie i szpitale mogą mieć nawet kilkusetprocentowy wzrost liczby klientów. - To jednak nie jest rozwiązanie problemu - zauważa Małgorzata Pacholec, która ma pretensje do resortu i zachęca do wyrażania sprzeciwu. Krzysztof Bąk, rzecznik Ministerstwa Zdrowia, wyjaśnia:- Intencją zaproponowanego rozwiązania jest skrócenie czasu oczekiwania na udzielenie 13 września trwały konsultacje społeczne w sprawie projektu. Teraz decyzja zależy już tylko od polityków. Czym jest zaćmaZaćma, czyli inaczej katarakta, jest chorobą oczu polegającą na ograniczeniu przejrzystości soczewki. Postępujące zmętnienie sprawia, że oczy widzą początkowo zamglony obraz, a w zaawansowanym stadium choroby jedynie ciemne i jasne plamy. Choroba ta zwykle dotyka starszych ludzi, jednak z powodu życia w zanieczyszczonym środowisku coraz częściej staje się już problemem ludzi powyżej 40. roku życia. Pierwszymi objawami choroby są zazwyczaj problemy z wyrazistością barw oraz obniżenie kontrastu, które nieleczone prowadzą do utraty zdolności widzenia. Według statystyk Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) zaćma zajmuje pierwsze miejsce w rankingu przyczyn ślepoty we współczesnym świecie.
Osoba z prawidłowym wzrokiem widzi siatkę Amslera tak jak kartkę papieru w kratkę, z ciemnymi liniami tworzącymi kwadrat i czarnym punktem pośrdoku. Osoby z chorym okiem (np. z nAMD) mogą widzieć w badaniu z użyciem siatki falujące, przerywane lub zatarte linie i/lub ciemne, rozmyte obszary, zwłaszcza w centrum pola widzenia.
Czy wzrok można oszukać? Czy potrzebne jest dwoje oczu do patrzenia? Jak widzi osoba chora na zaćmę? - odpowiedź na te pytania poznają wszystkie dzieci, które 14-15 listopada w godz. 10.00-16.00 wraz z rodzicami pojawią się w siedzibie Polskiego Związku Niewidomych (ul. Konwiktorska 7).
.