Kastracja psów. „Pies będzie smutny i ospały", „wpadnie w depresję", „będzie tęsknił za swoimi jądrami". (przypominamy, że są to cytaty z naszej praktyki). Spokojnie, nie będzie smutny, ani nie wpadnie w depresję. Pomijając względy opisane powyżej, psy nie mają świadomości swojego wyglądu oraz posiadania czy braku
Marzysz o własnym szczeniaczku już od długiego czasu? Decyzja o adopcji psa zawsze powinna być dokładnie przemyślana. Spontaniczne zakupy mogą się sprawdzać w innych sferach życia – ale na pewno nie w tej! Prędzej czy później będziesz więc musiał stanąć przed rozterką – pies czy suka? Co będzie lepszym wyborem? Czy różnice płciowe to tylko stereotypy, czy faktycznie wpływają na psie zachowanie? Czytaj dalej, aby dowiedzieć się, czym różnią się psie płcie. Czy płeć psa ma znaczenie? Najprościej rzecz ujmując – ma, lecz w praktyce niewielkie. Przed kupnem lub adopcją psa musisz rozważyć wiele różnych kwestii. W końcu będzie to nowy członek twojej rodziny – bądź pewien, że jesteś na niego gotowy i będzie on pasował do twoich potrzeb i trybu życia. Ważna jest oczywiście rasa, wiek, stan zdrowia, dotychczasowe wychowanie i pochodzenie, ale też płeć psa. Powszechnie wiadomo, że szczeniaczki łatwiej wychowywać i uczyć niż psy dorosłe. Czy płeć też na to wpływa? Nieszczególnie. Przedstawimy ci kilka stereotypów na ten temat. Większość z nich to jednak tylko błędne wierzenia. Prawdziwe różnice płciowe leżą tylko w zachowaniach seksualnych. Mogą one nieznacznie wpłynąć na koncentrację lub poziom agresji, o ile nie wykastrujesz swojego pupila. A więc – pies czy suka? Czy płeć szczeniaka ma wpływ na jego zachowanie? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta ani oczywista. Tak samo jak w przypadku ludzi, płeć ma pewne znaczenie. Pieska czy suczkę – z pewnością pokochasz swojego nowego pieska tak samo mocno. Wiele cech jest uwarunkowanych genetycznie; niewiele z nich wiąże się z płcią biologiczną. Największe znaczenie mają charakter i doświadczenia. Czy to oznacza, że płeć nie ma żadnego znaczenia? Warto poznać cechy i problemy wiążące się z płciami – lecz nie zapominaj, że są to kwestie drugorzędne. W gruncie rzeczy płeć nie determinuje zachowania psa. Najważniejsze jest pochodzenie, wychowanie i charakter. Płeć jest szczególnie mało istotna, jeśli planujesz kastrację swojego pieska. Lepszy pies czy suka? Jak różnią się ich charaktery? Pamiętaj, że płeć szczeniaka to zaledwie wierzchołek góry lodowej jego skomplikowanych zachowań i unikalnego charakteru. Nawet dwa psy z jednego miotu, tak samo wychowywane, najprawdopodobniej będą całkiem inne. Mimo to, dobrze zapoznać się z typowo przyjętymi cechami obu płci, aby dokonać świadomego wyboru. W końcu stereotypy muszą gdzieś mieć swoje źródło. Suczka czy pies – która płeć bardziej do ciebie pasuje? Według powszechnych wierzeń przyjmuje się, że suczki: są bardziej przywiązane do swoich właścicieli i domu;bywają delikatniejsze, wrażliwsze i bardziej troskliwe;lepiej nadają się do dzieci i do mieszkania;są bardziej ułożone i z natury grzeczniejsze;suki potrafią lepiej się skupić i łatwiej przyswajają nowe zasady i umiejętności podczas szkolenia;są czystsze;z zasady są bardziej spokojne i wykazują mniejszą skłonność do agresji. Z kolei samce: mogą lepiej znosić intensywne szkolenia i szybciej się uczyć;mają większą tendencję do uciekania i włóczęgi;częściej przejawiają zachowania agresywne;niekastrowane znaczą swoje terytorium, co może wiązać się z problemem moczu w domu;są bardziej terytorialne, zaczepne i dominujące;częściej wykazują się stanowczością, odwagą i niezależnością;bardziej pasują do straży i jako psy obronne;z reguły są większe, ładniej umaszczone i z bujniejszą sierścią. Suka czy pies? Kwestie praktyczne Podstawowa różnica pomiędzy płciami dotyczy ich potrzeb seksualnych. Mają one duży wpływ na zachowanie pieska, szczególnie jeśli nie decydujesz się na kastrację lub sterylizację. Cieczka dwa razy do roku to coś, przez co przechodzi każda suka. Pies jest z kolei bardzo wyczulony na ten szczególny czas u suki – może uciekać albo znaczyć teren. Cieczka u suki Podczas cieczki, suczka jest zwykle bardziej drażliwa, niespokojna i podatna na wahania emocjonalne. Niektóre samice stają się wtedy smutne, agresywne lub aspołeczne. Inne domagają się wówczas większej ilości pieszczot i uwagi od domowników. Suczki w tym czasie znaczą teren, budują tzw. gniazdo. Musisz przez ten okres poświęcać swojemu psu szczególną uwagę, aby nie dopuścić do niechcianej ciąży. Jednocześnie dużym zagrożeniem jest też ciąża urojona – jej również lepiej zapobiegać. W tym celu zmniejsz nieco porcję jedzenia na kilka dni, zabierz psu zabawki, zwłaszcza maskotki, i poświęć czas na spacery i treningi poza domem. Instynkt płciowy u samców Być może wybór pomiędzy psem a suką stał się już dla ciebie nieco prostszy? Pamiętaj, że choć samce nie mają cieczki, to na nią intensywnie reagują. Jeżeli w okolicy psa dojrzałego płciowo będą znajdowały się samice w cieczce, może próbować do nich uciekać. Będzie też gorzej reagował na inne psy, nawet znane. Co więcej, musisz pamiętać że niekastrowany samiec ma po prostu silne potrzeby seksualne. Niezaspokojenie ich może powodować frustrację, agresję lub inne niepożądane zachowania, w tym niszczycielskie. To właśnie potrzeby seksualne wpływają na powyższą listę typowych dla płci zachowań. W zależności od genetyki, wychowania i charakteru psa, mogą być one silniejsze lub słabsze. Problemy te znikną całkowicie, jeśli poddasz swojego psa kastracji. Wówczas hormony pozostaną w normie, a potrzeby seksualne znikną – a więc nie będą wpływać na zachowanie. Suczka czy pies? Co w przypadku kastracji lub sterylizacji? Większość właścicieli samców nie decyduje się na kastrację. Z kolei suczki bardzo często są sterylizowane. Być może to właśnie z tego wynika wiele stereotypów o psich zachowaniach. Jeżeli masz już w domu niekastrowane zwierzę, to znacznie łatwiej będzie ci opiekować się drugim pupilem tej samej płci. W przypadku czworonogów po zabiegu nie ma to większego znaczenia – najważniejszy jest proces socjalizacji. Pies czy suka – co w przypadku pierwszego psa? Jeśli nie planujesz poddawać pupila zabiegowi, prawdopodobnie łatwiej będzie ci z samcem. Jest to po prostu logiczne – prościej kontrolować własnego psa niż obce czworonogi. W każdym przypadku kastracja lub sterylizacja są jednak najrozsądniejsze. Jeśli nie masz zamiaru rozmnażać swoich psów, zabieg ten jest praktycznie zawsze zalecany. Niweluje on zachowania płciowe pupili i sprawia, że życie z nimi jest znacznie łatwiejsze. Piesek czy suczka? Czy to naprawdę takie ważne? Trudno ci określić, czy lepszy będzie pies czy suka? Dla wielu osób nie jest to istotne, zwłaszcza że wiele powyższych cech płciowych to tylko stereotypy i błędne wierzenia. Pies czy suka – to pytanie bardzo ważne, jeśli planujesz zarabiać na hodowli. Suczka jest w takim przypadku niezbędna, jeśli chcesz prowadzić hodowlę ze swoim przydomkiem. W przeciwnym razie wystarczy ci pies – reproduktor. Płeć psa jest szczególnie mało istotna, jeśli planujesz kastrację lub sterylizację. Suczka czy pies – po tym zabiegu różnice płciowe praktycznie nie występują. Najwięcej zależy od indywidualnych cech szczeniaka oraz jego wychowania. Czasem to suczki są bardziej agresywne i uparte, a psy lepiej się uczą i bardziej przywiązują do swojego pana. Więcej pewnych cech określisz na podstawie rasy, zwłaszcza wybierając dobrą hodowlę. Pamiętaj, że nie ma takich problemów, których nie rozwiązałby dobry behawiorysta. Każdy pies ma w sobie ogromny potencjał, aby wnieść do twojego domu więcej szczęścia i radości. Pamiętaj, że decyzja o adopcji psiaka powinna być dokładnie przemyślana. Nie kupuj psa pod wpływem impulsu lub zachcianki. Wiąże się to z dużą odpowiedzialnością i obowiązkiem. Ale opieka nad psem daje też mnóstwo satysfakcji i radości. Jeżeli czujesz, że jesteś gotowy na nowego, czworonożnego członka swojej rodziny – pies będzie fantastyczną opcją. Płeć szczeniaka nie powinna grać tu większej roli, choć mogą od niej zależeć pewne kwestie praktyczne. A więc – pies czy suka? Wiesz już, co wybierzesz?
Czy 3 lat jest za stary na kastrację psa? Ile kosztuje wykastrowanie psa? Jak rozweselić psa pachołkiem? Jak mam opiekować się psem po kastracji? Jak podawać psu wodę z założonym rożkiem? Dlaczego mój pies tak bardzo jęczy po wykastrowaniu? Co się stanie, jeśli pies poliże swoje nijakie nacięcie?
Jak wygląda kastracja? Moderator: Halina Milenka Posty: 92 Ostrzeżeń: 0 Dołączył(a): 2013-01-04, 00:26 psy: Balu [*] Re: Jak wygląda kastracja? przez Anna Rozalska » 2013-01-18, 16:01 Nic sie nie martw, wszystko będzie ok. Piesio po narkozie moze być trochę senny i moze nie mieć apetytu. Sam zabieg jest bardzo prosty. Jedzenie takie samo jak przed zabiegiem. W domu trzeba zalożyć fartuch ochronny albo klosz aby nie lizał rany. Na spacer wychodzicie bez żadnego ubranka. Przez 10 dni nie ma wyglupów coby szwy nie sama się zagoi, nie wolno jej niczym przemywać. Po 10 dniach pies jest jak nowo narodzony. Anna Rozalska Posty: 2722 Ostrzeżeń: 0 Dołączył(a): 2007-10-12, 08:52Lokalizacja: Warszawa psy: Lamia Aninbernus TM Inzaghi Hodowla: Kamień Milowy Re: Jak wygląda kastracja? przez Mika » 2013-01-18, 21:52 Redus był także kastrowany zimą. Zabieg zniósł świetnie, tylko był nieco przyćpany przez resztę dnia. Wszystko było OK, nawet nie miał ochoty manipulować przy szwach...aż pewnego dnia pozwoliłam mu zostać dłużej w ogrodzie, leżał trochę na śniegu i po kilku godzinach miejsce po jajkach opuchło jak balon. Nawet nie pamiętam co wet podał ( antybiotyk ? coś przeciwzapalnego ?), ale szybko wszystko wróciło do normy. Gdyby nie to miejscowe przeziębienie, proces zdrowienia byłby bezobjawowy i więc moja rada- pilnuj, by Balu nie kładł się na śniegu. Nie twierdzę, że od razu musi się to powtórzyć, ale ja mam takie niekonwencjonalne doświadczenie z kastracją. Mika Posty: 302 Ostrzeżeń: 0 Dołączył(a): 2006-09-28, 19:30Lokalizacja: Elbląg psy: Redus Re: Jak wygląda kastracja? przez Roma » 2013-01-18, 22:49 Anna Rozalska napisał(a):Rana sama się zagoi, nie wolno jej niczym przemywać. Po 10 dniach pies jest jak nowo skąd masz taką informację? Dino był kastrowany a ranę przemywałam mu prawie codziennie. Przecież należało oczyścić miejsce po całodziennym wylegiwaniu gdzie to bardzo delikatnie wodą utlenioną,zwracając uwagę aby miejsce było zawsze pies przez 14 dni nosil kołnierz bo strasznie się interesował tym miejscem i nigdy mu kołnierza nie zdejmowałam nawet na spacerze dla jego dobra a mojego spokoju. Roma Posty: 659 Ostrzeżeń: 0 Dołączył(a): 2012-02-22, 12:10 Re: Jak wygląda kastracja? przez ewazoltowska » 2013-01-18, 23:34 Mnie wet zalecil szew po sterylce smarowac Oxycortem /lekko przeciwświądowy i przeciwzapalny/.Ale to są nasze rady ale od weta dostaniesz pelna instrukcję obsługi i tego sie trzymaj. wiem z czego to wynika ale mój wet nie jest zwolennikiem stosowania /u spokojnych zwierzaków/ fartuszków czy kolnierzy. Juz kiedyś wspomnialam o PROPLANIE -sunia sąsiadów znowu w nim chodzi -jest po sterylce. ewazoltowska Posty: 2001 Ostrzeżeń: 0 Dołączył(a): 2011-02-02, 11:03Lokalizacja: bydgoszcz psy: Bey w typie BPP Re: Jak wygląda kastracja? przez Olcia » 2013-01-18, 23:42 Roma, ja od kilku wetów słyszałam, że ran po kastracji/sterylce się nie przemywa. Należy utrzymywać je w suchości. Takie zalecenie dostałam po zabiegu Negry i tego się trzymałam - zrosło się pięknie i szybko. Olcia Posty: 1670 Ostrzeżeń: 0 Dołączył(a): 2009-05-27, 01:16Lokalizacja: Warszawa psy: entlebucherka Negra Strona WWW Re: Jak wygląda kastracja? przez Solonek » 2013-01-19, 01:02 moja wetka zaleciła psikanie oxycortem dopiero jak długo rana się paprała (drobne komplikacje, Sonia musiała dorwać sie do szwów i trzeba było jeszcze raz ją szyć), wcześniej tylko psikała sreberkiem raz na kilka dni podczas kontroli. Natomiast po operacji łapy wet z Wrocławia zalecił higienę rany rywanolem, ale rana tak się pięknie goiła, że po 2 czy 3 dniach zaniechaliśmy do ubranka to po tych komplikacjach z gojeniem zauwazylam znaczna poprawe mniej wiecej od momentu, jak ograniczałam jej go do minimum (noc, spacery). Jednak nie wiem, czy to ma cos na rzeczy - może po prostu wtedy zaczeło się goić porządnie, a sciaganie ubranka było tylko dodatkiem... Solonek Posty: 395 Ostrzeżeń: 0 Dołączył(a): 2012-10-14, 02:38Lokalizacja: Wrocław psy: Sonia Re: Jak wygląda kastracja? przez Roma » 2013-01-19, 01:37 Olcia- dlatego napisałam Robiłam to bardzo delikatnie wodą utlenioną,zwracając uwagę aby miejsce było zawsze suche Robiłam to w celu oczyszczenia aby nie wdało się jakieś świństwo. mój lekarz mi powiedział,że to nie widać są różne zalecenia od różnych lekarzy Roma Posty: 659 Ostrzeżeń: 0 Dołączył(a): 2012-02-22, 12:10 Re: Jak wygląda kastracja? przez Anna Rozalska » 2013-01-19, 09:33 Jak zwykle co wet to inne opinie. U nas w parku prawie wszystkie psy to eunuchy, zarówno suczki jak i przeszły zabiegi bezproblemowo. Nie słyszałam od nikogo aby przemywać zaszytą ranę. Po spsikaniusreberkiem rany same się goiły to momentu zdjęcia szwów. Ja chciałam po szwach smarować bliznę solcoserylem ale wet powiedział, że nie ma takiej potrzeby. Przecież nawet po zabiegach u ludzi też lekarze nie zalecają przemywać ran, gdyż miejsce po zszyciu ma byż suche. Myślę, że w przypadku gdyby z rany coś się sączyło to może wtedy należałoby ją przemywać. Anna Rozalska Posty: 2722 Ostrzeżeń: 0 Dołączył(a): 2007-10-12, 08:52Lokalizacja: Warszawa psy: Lamia Aninbernus TM Inzaghi Hodowla: Kamień Milowy Re: Jak wygląda kastracja? przez Milenka » 2013-01-21, 16:08 WitajcieBalu już po zabiegu. Dziś jest już o niebo lepiej, tylko marwti mnie to, że nie chce nic jeść.. ani nawet jego przysmaków za które by prędzej dał się zabić.. Jest apatyczny i smutny. Wiem, że pewnie jest obolały i widzę, że z dnia na dzień jest coraz lepiej, ale jest taki nie nasz..Pewnie jest zły,że Panciostwo takie coś mu zafudnowało.. W piatek po przebudzeniu( dla mnie to był szok.. ) biedaczek piszczał bo nie mógł wstać, ja prawie wyłam bo płakał Na szczęście mój mąż zachował zimną krew i jakoś z nami wytrzymał Mamy smarować 2 razy dziennie ravinolem( jakoś tak nazwy dokładnie nie pamiętam). Jeszcze w piątek wieczorem tak mu spuchło miejsce po jajkach i na zewnątrz coś wyszło.. :/ i dzwoniliśmy do weta powiedziałą, że to nic takiego robić zimne okłady i rano w sobotę na kontrole. Pojechaliśmy i powiedziała to samo, że już nie ma takiej opuchlizny i robic mamy okłady. za 10 dni na ściągnięcie szwów. Ale najbardziej mnie martwi, że nie chce jeść, wody z miski też tak średnio, ale chyba powinien już zacząć, co myślicie?Dziękuję ! Milenka Posty: 92 Ostrzeżeń: 0 Dołączył(a): 2013-01-04, 00:26 psy: Balu [*] Re: Jak wygląda kastracja? przez ewazoltowska » 2013-01-21, 16:14 Czy dostał leki przeciwbólowe ? Zabieg mial w piątek ? to już powinien normalnie jeśc i pić./moze żle dobrana dawka przeciwbólwych/ ewazoltowska Posty: 2001 Ostrzeżeń: 0 Dołączył(a): 2011-02-02, 11:03Lokalizacja: bydgoszcz psy: Bey w typie BPP Re: Jak wygląda kastracja? przez Milenka » 2013-01-21, 16:26 Nie dostał leków przeciwbólowych. Nie chce jeść suchej karmy, którą lubił. Chyba, że z nim siedzę i karmię z ręki to je. Inaczej nie. Nie wiem co mu jeszcze zrobić, jak pomóc. Milenka Posty: 92 Ostrzeżeń: 0 Dołączył(a): 2013-01-04, 00:26 psy: Balu [*] Re: Jak wygląda kastracja? przez Barbel » 2013-01-21, 20:08 A rana sucha? Może sie wdała jakaś infekcja... Ma zaordynowany jakis antybiotyk? Barbel Moderator Posty: 5195 Ostrzeżeń: 0 Dołączył(a): 2006-09-24, 17:31Lokalizacja: Śląsk psy: Barnaba (*), Re: Jak wygląda kastracja? przez Solonek » 2013-01-21, 21:05 Sonia zaczęła jeść samodzielnie tak koło 3 dnia, wcześniej trzeba było jej coś podsuwać. Może nie ma apetytu, bo go boli. Obserwuj go uważnie, karm z ręki, warto nad jakimiś dobrze zbilansowanymi smakołykami pomyśleć (twaróg, podgotowane mięso). Mnie jak boli to też nie jem. Zwracaj uwagę na ranę czy jest sucha oraz pilnuj żeby szwów nie wygryzł. 4 dnia zaczyna rana swędzieć. Solonek Posty: 395 Ostrzeżeń: 0 Dołączył(a): 2012-10-14, 02:38Lokalizacja: Wrocław psy: Sonia Re: Jak wygląda kastracja? przez Roma » 2013-01-22, 00:26 Nasz pies po kastracji dostał antybiotyk w klinice i domu jeszcze przez dwa 3 dni dostawał środki normalnie po dwóch dniach, a jadł na 4-ty dzień. Wcześniej też 3-4 dni miejsce po "orzeszkach" też było nieco opuchnięte. Roma Posty: 659 Ostrzeżeń: 0 Dołączył(a): 2012-02-22, 12:10 Re: Jak wygląda kastracja? przez Milenka » 2013-01-22, 13:12 Dziękuję Wam za odpowiedzi z moim Balu jest już coraz lepiej, wczoraj najpierw karmiłam go z ręki a później sam zaczął jeść z miski dziś rano tak samo cieszę się.. a to miejsce po jajkach takie będzie? czy to się schowa? bo tego nie zszyła, i takie dziwne jest. Milenka Posty: 92 Ostrzeżeń: 0 Dołączył(a): 2013-01-04, 00:26 psy: Balu [*] Re: Jak wygląda kastracja? przez Mika » 2013-01-22, 13:57 Obrośnie futrem i za pół roku nic nie będzie widać, czy są jajka czy ich nie ma. Mika Posty: 302 Ostrzeżeń: 0 Dołączył(a): 2006-09-28, 19:30Lokalizacja: Elbląg psy: Redus Re: Jak wygląda kastracja? przez Anna Rozalska » 2013-01-22, 13:58 To miejsce po jajkach po jakimś czasie samo się wchłonie. Anna Rozalska Posty: 2722 Ostrzeżeń: 0 Dołączył(a): 2007-10-12, 08:52Lokalizacja: Warszawa psy: Lamia Aninbernus TM Inzaghi Hodowla: Kamień Milowy Re: Jak wygląda kastracja? przez SwissW » 2013-01-22, 15:43 Z mojego doświadczenia z kastrowanym yorkiem mogę Ci powiedziec dokładnie to samo co osoby przede mną. Miejsce po jajkach najpierw było szorstkie, później odpadł niewielki strupek i kawałek szwa a na dzień dzisiejszy jest tam poprostu niewielkie psa to najrozsądniejsza decyzja jaką mogłam podjąć. Bo widze, że cieczki okolicznych suk nie robią na nim najmniejszego wrażenia, zniknął odruch "gwałcenia" nóg, kołdry i miśków SwissW Posty: 1584 Ostrzeżeń: 0 Dołączył(a): 2010-02-09, 14:04Lokalizacja: Zegrze psy: Bobi i Riko Re: Jak wygląda kastracja? przez Milenka » 2013-01-27, 00:50 Witajcie:)Rana po operacji u mojego Balu wygląda całkiem dobrze, nie jest zaczerwieniona i ładne się goi martwi mnie moszna...:/ dziś zauważyłam, że zrobiła się twarda i coś tam się dzieje(ropa????) nie wiem dlaczego tak mogło się stać? ranę przemywałam zgodnie z zaleceniem, martwię się, że jakieś powikłania... piesio ma apetyt, zachowuje się normalnie, dopiero we wtorek jadę na ściągniecie szwów, nie wiem czy czasem nie panikuje za bardzo.... Milenka Posty: 92 Ostrzeżeń: 0 Dołączył(a): 2013-01-04, 00:26 psy: Balu [*] Powrót do Berneński Pies Pasterski Skocz do: Kto przegląda forum Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość
Co się stanie, jeśli pies będzie zbyt aktywny po kastracji? Tak czy inaczej, bardzo ważne jest, aby ograniczyć ruchy swojego zwierzaka podczas 7-10 dniowego okresu rekonwalescencji, ponieważ forsowna aktywność, taka jak bieganie, skakanie lub zabawa, może zakłócić proces gojenia, a nawet spowodować obrzęk lub otwarcie nacięcia.
Jednym z naturalnych instynktów w życiu każdego zwierzęcia jest rozmnażanie się. Jednak zdarza się, że pies ma nadmierny popęd seksualny, co przysparza jego właścicielowi wielu kłopotów. Niektóre czworonogi, gdy wyczują cieczkę, to np. uciekają z domu czy spaceru przy pierwszej, lepszej okazji. Na szczęście istnieje proste rozwiązanie takiej sytuacji – kastracja chemiczna. Dowiedz się, co to jest. Nie każdy właściciel psa marzy o tym, żeby jego pupil się rozmnażał. Jednocześnie mało kto chce od razu pozbawiać zwierzęcia narządów rodnych. Wtedy warto rozważyć odwracalny zabieg pozbawiania psa zdolności rozpłodowych, czyli kastrację chemiczną. Kastracja chemiczna – co to jest? Kastracja chemiczna to pewnego rodzaju weterynaryjna antykoncepcja. Polega na wszczepieniu psu podskórnego implantu, który zawiera substancje pomagające zahamować produkcję hormonów odpowiadających za płodność zwierzęcia. W rezultacie po ok. 6 tygodniach od wykonania kastracji pies staje się bezpłodny i nie odczuwa popędu seksualnego. Kastracja chemiczna, w przeciwieństwie do sterylizacji chirurgicznej, jest zabiegiem, który nie pozbawia psa narządów rodnych, a oddziałuje wyłącznie na jego poziom testosteronu. Co za tym idzie, wpływa wyłącznie na jego płodność i popęd seksualny. W rezultacie pupil nie odczuwa chęci, aby pobiec za suczką, która ma cieczkę, a nawet jeśli to zrobi, to nie jest w stanie jej zapłodnić. Co ważne – kastracja chemiczna jest nie tylko sprawdzonym i bezpiecznym rozwiązaniem, ale także w pełni odwracalnym. Efekty utrzymują się od 6 do 14 miesięcy. Po tym czasie możliwy jest powrót do pełnej płodności. Efekty kastracji chemicznej psa Zastanawiasz się, czy warto wykonać kastrację chemiczną psa? Zdecydowanie tak. Zabieg może pomóc nie tylko zmniejszyć ryzyko ucieczki zwierzęcia i poczęcia przez niego potomstwa, ale także: ograniczyć prawdopodobieństwo zachorowania w przyszłości np. na choroby prostaty lub nowotwór jąder,ustabilizować psychicznie zwierzę – niewykastrowany pies, który wyczuje cieczkę, może stawać się agresywny, uciekać, próbować dominować w domu. Normalizacja poziomu hormonów temu zapobiega i sprawia, że pupil staje się bardziej spokojny oraz posłuszny. Jest to szczególnie istotne, jeśli w domu są inne psy lub małe dzieci. Dużą zaletą kastracji chemicznej jest to, że nie wymaga ona podawania narkozy. Dzięki temu ryzyko powikłań po wszczepieniu implantu jest bardzo niewielkie. Dodatkową korzyścią zabiegu jest brak chirurgicznej ingerencji w narządy rodne, dzięki czemu w przyszłości pies będzie mógł bez żadnych przeszkód brać udział w różnych profesjonalnych wystawach i konkursach. Kastracja chemiczna psa – dla kogo? Nie wiesz, czy wybrać kastrację chirurgiczną czy chemiczną? Wszczepienie implantu jest polecane dla psów: których właściciel chce sprawdzić zachowanie zwierząt po zmniejszeniu ilości testosteronu bez ryzyka operacji, starszych, u których chirurgiczna ingerencja w organizm mogłaby źle wpłynąć na ich zdrowie lub doprowadzić do poważnych powikłań,rasowych, które będą w przyszłości dawcami nasienia lub zaczną brać udział w wystawach albo konkursach zwierząt,samodzielnie poruszających się np. na spacerach, gdzie przebywają również inne zwierzęta. Jednak zanim zdecydujesz się na kastrację chemiczną, umów się na wizytę w przychodni weterynaryjnej. W Animal Center wyjaśniamy dokładnie całą procedurę, a przed wszczepieniem implantu przeprowadzamy dokładne badania czworonoga, aby mieć pewność, że zabieg będzie 100% bezpieczny. Rozważ kastrację chemiczną i zadbaj o zdrowie swojego pupila już dziś! Źródła: Baś M., Cywińska A.: Wczesna kastracja i sterylizacja psów i kotów. Życie Wet. 2006, 81 Spain Scarlett Houpt Long-term risks and benefits of early-age gonadectomy in dogs. J. Am. Vet. Med. Assoc. 2004, 224 Autor Ostatnie wpisy
Po kastracji psy się robią leniwe. Albo po prostu już jest zmęczony i taki ędzie może czuje się stary. Jak się tak martwisz to możesz iść do weterynarza .
Redakcja 19 października 2017 45 komentarzy Ostatnia aktualizacja: 4 lipca 2019 Okres żałoby pomaga nam pogodzić się ze stratą kogoś bliskiego, nie tylko człowieka, ale i ukochanego zwierzaka. Każdy przeżywa ten czas inaczej. Jak poradzić sobie z pustką, żalem i tęsknotą, by odzyskać równowagę, która pozwoli nam wrócić do normalnego życia? Rozstanie z psem, który towarzyszył nam przez kilka lub kilkanaście lat, zawsze jest trudne. To domownik, członek rodziny biorący czynny udział w bieżących wydarzeniach, mający określone potrzeby, wymagający uwagi, troski i czułości, darzący nas przy tym silnym, bezwarunkowym uczuciem. Po jego odejściu wiele się zmienia. Zbędne stają się spacery i zakupy w sklepie zoologicznym, nie ma pieszczot, nikt nie trąca nosem przygnębionego człowieka ani nie śledzi wzrokiem jego poczynań. I nawet jeśli rodzina jest liczna, brak czworonoga odczuwają wszyscy, i młodsi, i starsi. Każdy z nas ma prawo do żałoby i każdy radzi sobie z nią po swojemu. Jednak jak wszystko, ma ona swój kres. Czy się z tym zgadzamy, czy nie, obok toczy się zwykłe życie i nawet rozpacz nie ma pierwszeństwa przed codziennością. Z czego składa się cierpienie?Rytuały przejściaMieć takie miejsce…ZmiennicyNa zakładkęWiem, co czujesz…Epitafium dla przyjacielaKontynuacja obecności Z czego składa się cierpienie? Śmierć domownika czy przyjaciela, bez różnicy, człowieka czy czworonoga, dla tego, który ponosi stratę, oznacza początek bolesnego procesu godzenia się z tym, co się stało. Okres ten, zwany żałobą, bywa dłuższy lub krótszy, a jego poszczególne etapy przeżywane są z różną intensywnością. – Jeśli przejdzie się je wszystkie, można uporać się z bólem w sposób najmniej szkodliwy dla naszej psychiki – mówi Barbara Borzymowska, psycholog i zoopsycholog z Wrocławia. Jakie to etapy? Najpierw brak wiary w to, co się wydarzyło, zaprzeczanie śmierci, nawet jeśli było się świadkiem czyjegoś odejścia, potem gniew na tego, kogo już nie ma, wreszcie obarczanie winą siebie. Dopiero później przychodzi pora na pogodzenie się ze smutnym stanem rzeczy. – Przejście tej drogi wymaga czasu, a jednak żałoba nie może trwać w nieskończoność – podkreśla Barbara Borzymowska. – Nie chodzi o to, że po roku, czy dwóch mamy zapomnieć, ale o to, żebyśmy po upływie tego okresu mogli znowu normalnie funkcjonować. W wielu przypadkach żal, ból, tęsknota będą trwały całe życie, ale nie mogą one tego życia destabilizować. Jeśli ktoś po takim czasie wciąż nie radzi sobie z cierpieniem, powinien zastanowić się nad terapią. Rytuały przejścia Psycholog z Wrocławia podkreśla, że ulgę żywym niosą ceremonie i zabiegi towarzyszące odchodzeniu. – Śmierć budzi w nas lęk – wyjaśnia – a rytuały przejścia, na przykład pogrzeb, zostały wymyślone nie dla tych, którzy umarli, ale dla tych, którzy zostali, po to, by zmniejszyć ich lęk i dać im poczucie, że życie ma gdzieś jakąś kontynuację. Ludzie tego potrzebują. Gdy traci się zwierzę, rytuał przejścia także pomaga. Od opiekuna zależy, jak zostanie on przeprowadzony, ale na pewno najgorzej jest wtedy, gdy ktoś musi oddać ciało ulubieńca do utylizacji. Tak nie powinno być. Tego samego zdania jest Agnieszka Kasprzyk, która w maju tego roku musiała pożegnać się z blisko piętnastoletnim jamnikiem Rulonem, adoptowanym ze schroniska cztery lata wcześniej. – Zostawienie zwierzęcia w lecznicy albo oddanie do utylizacji to bezduszne rozwiązanie. Wtedy trafia do spalarni odpadów, jak śmieć – mówi z przekonaniem. Zdążyła przygotować się na jego śmierć, bo chorował na serce. Kilka razy w ciągu czterech wspólnych lat przeżywał gwałtowne załamanie, które wymagało natychmiastowej interwencji lekarza weterynarii. – Liczyliśmy się z tym, że w każdej chwili pies może odejść. Dzisiaj doceniam to, że wytrwał przy nas tyle czasu i trzymał się niemal do ostatniej chwili. W końcowym okresie życia, kiedy stracił apetyt i bardzo schudł, wciąż próbował zaznaczyć swoją obecność w domu, przejść kilka kroków na spacerze, zjeść kilka granulek karmy. Poddał się dopiero ostatniego dnia. Rulon nie odszedł sam, potrzebował pomocy. Decyzja o uśpieniu nie była łatwa, ale kardiolog, który opiekował się jamnikiem, pomógł domownikom pogodzić się z tą myślą, mówiąc, że wszystko jest w porządku, dopóki walczy się o psa dla psa i razem z psem, ale nie wtedy, kiedy zaczyna się walczyć o psa dla siebie. Zdawali sobie zatem sprawę, że lekarz ma rację i byli mu wdzięczni, gdy zgodził się przyjechać do Rulona do domu. Dzięki temu psiak mógł odejść spokojnie, na swoim legowisku w otoczeniu kochających go osób. – Nie zawsze jest to możliwe – dzieli się swoimi refleksjami Agnieszka. Już wcześniej wybrała kremację indywidualną z zachowaniem prochów pupila. Samochodem firmy oferującej taką formę pożegnania, wyposażonym w specjalny kontener do przewożenia ciał zwierząt, pojechała z czworonożnym przyjacielem do Lublina. – Można przywieźć zwierzaczka owiniętego w ulubiony kocyk, razem z zabawkami, obrożą, swoim zdjęciem. Pracownik spalarni pozwala opiekunowi pożegnać się z psem i daje mu tyle czasu, ile ten potrzebuje – opowiada. – Do domu wróciłam z urną wielkości niedużej cukiernicy i odciskiem psiej łapy na wieczku. – uśmiecha się. – Na pewno łatwiej jest przeżyć żałobę ludziom, którzy mieli tyle szczęścia, co my. Nasz zwierzak nie zginął nagle, nie wpadł pod samochód, nie umarł na stole operacyjnym. Trochę u nas pobył. Ktoś powie: „Co to jest cztery lata? Ja miałem psa przez kilkanaście.” Ale w tym przypadku to było bardzo, bardzo długo. To było całe życie. Mieć takie miejsce… Alternatywą dla kremacji jest pochówek pupila na psim cmentarzu. Psie cmentarze to coś absolutnie wzruszającego. Tamtejsze nagrobki są dokładne takie jak te na ludzkich cmentarzach, kamienne, marmurowe, z napisami. Trzeba sobie jednak powiedzieć jedno. Na ludzkich cmentarzach poza dowodami miłości jest też dużo blichtru; nagrobek z pewnością ocenią znajomi czy rodzina. W przypadku zwierząt nie myśli się o tym, co powiedzą ludzie, tam chodzi o czystą miłość. Widać, że groby są odwiedzane, pojawiają się na nich nowe zabawki, piłeczki, wiatraczki… Anna Walentynowicz, zastępca prezesa Fundacji Jak Pies z Kotem, wspomina, że pierwszego psa dostała w wieku siedmiu lat. Jamnik Ami był w jej rodzinie bardzo długo. Piętnastoletniego staruszka żegnała już jako nastolatka. Po nim był ogar Bard, który zakończył życie, gdy była już dojrzałą osobą. Jej zdaniem najważniejsze jest to, by pozwolić psu odejść godnie. Najbardziej znany, najstarszy cmentarz w Koniku Nowym pod Warszawą budzi w niej sprzeczne emocje. – Chciałabym, by moje psy miały swoje miejsce po śmierci, ale wolałabym coś bardziej stonowanego. Nie czuję potrzeby odwiedzania zwierzaków, spędzania z nimi czasu, kiedy ich już nie ma. Mam zdjęcia i wspomnienia. Nie oczekuję ceremonii i nie mam przekonania, że coś jest po drugiej stronie Tęczowego Mostu – wyjaśnia. – Może to dlatego, że zbyt często mam kontakt ze schroniskowymi psiakami, które umierają samotnie w swoich boksach. Trzeba dawać psom wszystko, co można, kiedy są przy nas. Chociaż to niezgodne z prawem, co trzeba wyraźnie podkreślić, wciąż wiele osób chowa swoje zwierzaki we własnej ziemi, choćby w przydomowych ogródkach. Zaznacza miejsce kamieniem, czasem każe wyryć w nim imiona i daty śmierci. Zmiennicy – Czasem ludzie, którzy szukają u mnie pomocy, mówią: „To już trzy lata, a ja nie mogę się otrząsnąć, cały czas tęsknię, patrzę na puste miejsce i płaczę… Nie mogę wziąć następnego psa” – opowiada psycholog Barbara Borzymowska. – Nie kwestionuję ich cierpienia i nie chcę powiedzieć, że ktoś „nadużywa” żałoby, ale nie jestem zadowolona, gdy coś takiego słyszę. Jest tyle zwierząt, które potrzebują ludzi, że roztkliwianie się nad swoimi emocjami jest zachowaniem egoistycznym. Może jestem bezwzględna… Mimo to zawsze namawiam takie osoby, by rozważyły wzięcie kolejnego zwierzaka. I to zarówno dla dobra potencjalnego towarzysza, jak i własnego. Napisałam kiedyś wiersz, w którym odchodzący przyjaciel właśnie o to prosi swojego człowieka: „proszę –/ zrób przy sobie miejsce/ dla następnego psa”. Barbara Borzymowska, która sporo utworów poświęciła ludzko-zwierzęcym relacjom, a także śmierci i trudnemu rozstaniu, również ma za sobą bolesne doświadczenia. Kiedy pożegnała swojego bulmastifa, przyśniło jej się, że przyprowadził do niej nowego ulubieńca. – Zostawił go i poszedł sobie – wspomina. – Potraktowałam ten sen jak wezwanie i zaczęłam szukać następcy. To był zwierzak konkretnej rasy, o której nigdy nie myślałam, duży szwajcarski pies pasterski. W okolicach Wrocławia znalazłam miot, w którym jeden piesek był jeszcze wolny. Dzisiaj ma dziewięć lat, ale przez całe życie bardzo chorował i gdyby trafił do innego domu, prawdopodobnie nie dożyłby tego wieku. Czasem myślę, że tamten tego przyprowadził, bo wiedział, że ja się nim zajmę. W to, że odchodzący pies przysyła swojego zmiennika, wierzy także Agnieszka Kasprzyk, która uważa, że wzięcie kolejnego czworonoga po stracie poprzedniego to jedyne rozsądne rozwiązanie. Miesiąc po śmierci Rulona wypatrzyła w Internecie Harleya, psiaka w typie jamnika, który siedział w boksie w schronisku w Orzechowcach i płakał. Jego rozpacz uwiecznił wolontariusz, który umieścił film na Facebooku. Agnieszkę wzruszył widok nosa wciśniętego w kraty, mimo to miała mnóstwo wątpliwości. – Leczenie Rulona było kosztowne, prawdę mówiąc nie było mnie stać na kolejnego psa, ale bez zwierzaka było w domu tak pusto… Jeśli raz zamieszka się z psem, to potem już zawsze się go ma, bo trudno bez niego wytrzymać – wyznaje. Pojechała więc aż pod Przemyśl i adoptowała rudego Harleya, jak o nim mówi, 80 proc. jamnika w jamniku, realizując w ten sposób „testament” Rulona. Nie doszukuje się w nim cech poprzednika. To zupełnie inny pies. Zresztą nikogo, ani człowieka, ani psa nie da się zastąpić. Nieco inne doświadczenia ma Anna Walentynowicz, która bardzo przeżyła śmierć Amiego. Nie mogła pogodzić się z jego odejściem, a argument, że był stary i swoje już przeżył, w ogóle do niej nie przemawiał. – Miało nie być kolejnego czworonoga – wspomina. – W tym czasie miałam już swoje życie i swoje sprawy, rodzice obawiali się, że nie będę mieć dla niego czasu. Czułam jednak, że muszę mieć psa, bo to rodzaj uzależnienia, ale miałam wyrzuty sumienia, że postaraliśmy się o niego tak szybko. Nasz jamnik odszedł pod koniec grudnia, a Bard urodził się w Wigilię, tydzień wcześniej. Przywieźliśmy go do domu w lutym jako dwumiesięcznego szczeniaka. Zajmująca się adopcjami Anna mówi o tym, że w przypadku straty pupila w znacznie gorszej sytuacji są ludzie starsi. Często dzwonią do fundacji i pytają o młode psy. To bardzo niezręczna sytuacja, gdy trzeba im to delikatnie wyperswadować. Ale zdarzają się też ludzie bardziej świadomi i odpowiedzialni, jak mężczyzna, który straciwszy ulubieńca, powiedział jej, że już wie, że nie może mieć kolejnego, bo jest na to za stary. Nie musi tak być. Barbara Borzymowska przytacza przykład swoich rodziców, którzy w tym roku rozstali się z piętnastoletnim goldenem. – Zaparli się, że już nigdy nie będą mieć psa. Nie z powodu bólu, lecz ze względu na wiek, bo nie chcieliby, żeby ich przeżył – wyjaśnia. – To chwalebna postawa, ale akurat oni nie powinni martwić się na zapas, bo jeśli coś by im się stało, zwierzak trafiłby pod moją opiekę. Protestowali przez pół roku. Teraz mają szorstkowłosą jamniczkę, a ja widzę, że dobrze im robi jej towarzystwo. Na zakładkę Barbara Borzymowska uważa, że w domu powinno być więcej psów. O wiele łatwiej rozstać się z jednym, mając przy sobie drugiego. Zresztą one też przeżywają rozstanie z czworonożnym towarzyszem. – Patrzę na swojego szwajcara i wiem, że będę mogła mówić o szczęściu, jeśli uda mu się dożyć dwunastu lat – mówi zoopsycholog. – Jeśli sprawdzi się najczęstszy scenariusz, moment pożegnania może być naprawdę bliski. I to jest bardzo smutne. I bardzo trudne. Anna Walentynowicz, która ma w tej chwili sześcioletnią suczkę ogara, Łozę, wnuczkę ukochanego Barda, mówi, że warto pomyśleć o drugim psie, gdy pierwszy wkroczy w wiek dojrzały. Trzeba jednak znaleźć rozsądną różnicę wieku, by szczeniak nie denerwował dorosłego rezydenta, tak jak stało się w przypadku Łozy i Barda, mimo że zwierzęta nie mieszkały razem, bo starszy ogar został z rodzicami Anny, a tylko się spotykały. Tam różnica jedenastu lat okazała się zbyt duża. Dziadek nie był już dla suczki partnerem do zabawy, a ona zwyczajnie go irytowała. – Wiem, że powinnam wkrótce postarać się o młodszego ulubieńca, póki Łoza jest jeszcze żywotna – planuje. – Kiedy trzeba było podjąć decyzję o odejściu nieuleczalnie chorego Barda, bardzo pomogła mi świadomość, że mam drugiego psa, którym muszę się zająć, który mnie potrzebuje. Nie miałam czasu rozpamiętywać straty pierwszego ogara, co nie oznacza, że mi go nie brakowało. Wiem, co czujesz… Żałoba po zwierzaku może być tak samo silna jak po człowieku. Wszystko zależy od tego, jaką rolę odgrywał pies w życiu opiekuna. Dla osób, które nie radzą sobie z poziomem cierpienia są grupy wsparcia, tworzone przez ludzi mających podobne doświadczenia. – Spotykają się i rozmawiają. Przydarzyło im się to samo, lecz są na różnych etapach przeżywania swojej straty – opowiada Barbara Borzymowska. – Dzięki temu mogą się przekonać, że to, co czują, jest normalne. Niektórzy wstydzą się swoich emocji, tego, że cierpią po śmierci zwierzęcia. Może byłoby inaczej, gdyby nie zawstydzali ich ludzie nierozumiejący ich problemu. Spotkanie z osobami będącymi w podobnej sytuacji przynosi ulgę. Dobrze, jeśli jest wśród nich psycholog, ale nie jest to konieczne, bo i tak sami sobie pomagają, swoją obecnością i tym, czym się dzielą. Zwykle organizują się przez Internet – dodaje. Wspomina, że kiedy pożegnała się ze swoim bulmastifem, miała okazję poznać solidarność użytkowników sieci. Była tak przygnębiona, że jej znajoma napisała o tym na jakimś forum, prosząc innych psiarzy o wsparcie. – I zdarzyło się coś, co wywołało uśmiech na mojej twarzy – opowiada psycholog i poetka z Wrocławia. – Zaczęłam dostawać setki moich wierszy, najbardziej znaną „Psią duszę”. Forumowicze nie wiedzieli do kogo piszą, przesyłali te wiersze, żeby mnie pocieszyć. Wydaje się, że potrzeba mówienia o emocjach jest ogromna. Tam, gdzie pojawia się w sieci temat żałoby, aż gęsto jest od wpisów zrozpaczonych opiekunów. Wielu z nich pisze długie komentarze. Głosy innych to kilkuzdaniowe westchnienia. Są osoby dzielące się swoim bólem zaraz po stracie pupila i takie, których żałoba trwa od jakiegoś czasu. Nie brak też opiekunów mających poczucie winy, że musieli przyspieszyć śmierć podopiecznych. Barbara Borzymowska podkreśla, że to, kiedy ludzie zaczynają mówić o tym, co ich boli, to także kwestia bardzo indywidualna. – Znam osoby, które straciły dziecko i cały czas oglądały jego zdjęcia, nieustannie o nim mówiły, komu tylko mogły. I znam inne, które nie miały nawet jednej fotografii na ścianie i wcale nie poruszały bolesnego tematu, bo było to dla nich zbyt trudne – wyjaśnia. – Dla niektórych opiekunów pies jest taką istotą jak dziecko. Są ludzie, którzy na początku nie mogą mówić o jego odejściu ani o nim rozmawiać. Dopiero później zaczynają pozwalać sobie na wspomnienia. Ważne, by mieć świadomość, że śmierć to naturalna kolej rzeczy, a zwierzę żyje krótko i zwykle odchodzi pierwsze. Buntowanie się przeciwko temu nie ma sensu. Epitafium dla przyjaciela Jest i inny rodzaj oswajania rozpaczy, polegający na szukaniu słów, które najlepiej oddałyby to, co przeżywa osamotniony przez pupila opiekun. Wiersze, epitafia, przedstawiane w blogach historie przyjaźni ludzi i czworonogów, w końcu także książki potwierdzają, że pisanie także może być formą terapii. „Moja Mara się w psiego zmieniła anioła./ Choć właściwie za życia także była taka./ Tyle dała swych czarów wszystkim dookoła,/ że zbrakło jej dla siebie by pokonać raka.” pisze Marek Majewski, a użytkowniczka Kryha na wspomina: „W pustej psiej budzie nocą/ sny jak dawniej/ szczekają na księżyc w pełni/ do wtóru z sową i puchaczem/ i jak dawniej pchła/ po nich skacze./ […] A teraz tylko cienie/ i przewrócona miska/ która wspomina psa/ …” 24-letnia Katarzyna, autorka bloga „Pastelowo na białym” ( w lutym straciła buldożkę francuską Zmorkę. „W tym tygodniu miałam moją małą żałobę – napisała. – Ktoś sobie pomyśli – co za durna baba? Żałoba po psie? Ano tak. Taki już ze mnie wariat. […] Do końca pozostała świadoma, do końca domagała się nieśmiało drapania i głaskania. Aż przyszedł ten czas. Usypiać, czy nie usypiać? […] 10 minut przed przyjazdem lekarza odeszła sama. Nawet teraz ryczę jak bóbr! Oszczędziła mi po prostu wyrzutów sumienia związanych z eutanazją…” Agnieszka Kasprzyk, wspominając Rulona mówi, że taka aktywność to nie jest wcale zły pomysł. – Postanowiłam spisać historię naszego psa, od momentu, w którym się poznaliśmy, do chwili mojego powrotu do domu z niewielką urną. Nie wiem, co później zrobię z tą opowieścią, ale chciałabym, by to, co Rulon wniósł w nasze życie, zostało udokumentowane. Osobom, które chciałyby mieć taką pamiątkę, ale nie czują się na siłach, by zrobić to samodzielnie, można by oferować taką usługę terapeutyczną, spisywanie ich wspomnień – uśmiecha się do swojego pomysłu. Kontynuacja obecności Zdjęcia, utwory literackie i plastyczne, rękodzieło, wreszcie przedmioty-pamiątki kojarzące się z ulubieńcem służą jednemu – przedłużeniu jego obecności w naszym życiu. Sposobów na przywołanie wspomnień jest wiele. Kiedy minie okres żałoby, będziemy sięgać po te najlepsze. Na wszystko jest czas. Na buntowanie się przeciwko śmierci i na powrót do życia. Nie bójmy się przeżyć bólu do końca i miejmy dość siły, by w odpowiedniej chwili powiedzieć „dość”. Nie stójmy w miejscu. Na świecie za dużo jest psów czekających na swojego człowieka… Katarzyna Rygiel Jak oceniasz ten artykuł? Kliknij, aby ocenić Średnia ocena / 5. Liczba głosów 145 Brak głosów. Oceń artykuł! KOMENTARZE 45 komentarzy do wpisu „Czas po rozstaniu. Granice smutku” miną już 4 miesiąc od kąt pożegnałem swoją Dobcie 6miesięczną shi-tzu Odpowiedz Dzisiaj mija 3 tydzień od śmierci mojej ukochanej jamniczki. Była ze mną 13,5 roku. Mój pierwszy własny piesek w dorosłym życiu. Nie mogę się pogodzić z jej śmiercią. Umarła nagle w poniedziałek. W niedzielę jeszcze bawiłam się z nią, dobrze się czuła. W nocy zaczęła dyszeć. Następnego dnia poszłam z nią do weterynarza. Niestety po powrocie i zarzyciu kilku tabletek dławiła się na moich rękach :/ W głowie ciągle rozgrywam scenariusze i się obwiniam dlaczego poszłam do weterynarza dopiero po pracy, dlaczego akurat mój weterynarz był na urlopie i poszłyśmy do nieznanego. Czy tabletki, które kazał jej podać jej nie zabiły? Czy zylaby dalej? Była zdrowym pieskiem, żywym, radosnym i bardzo oddanym. Miała wigor, radość i chęć życia. W niedzielę zachowywała się bez niej nie ma sensu. Czuję się winna, że mogłam jej bardziej pomoc, że spędzałam z nią ostatnio za mało czasu. Ze miała chyba błędnie postawiona diagnozę – ból kręgosłupa i od miesiąca miala siedzieć w domu, żeby nie nadwyrężać kręgosłupa. Odmawiałam jej przez to spacerów, spania w łóżku i nie mogłam się już doczekać kiedy kiedy będziemy mogły razem wyjść na spacer. Niestety pojawiło się dyszenie. 1 doba zabrała mi mojego najukochańszego skarba. Nie umiem wyrzucić jej rzeczy. Codziennie patrzę na jej legowisko i łudze się, że ja tam zobaczę. To tak boli. Brakuje mi jej witania się po przyjściu do domu, spania w łóżku, spacerów, zabaw z piłką i fredzlem, wygrzewania się na słoneczku, tarzania na dywanie. Nigdy nie zrobiła nic złego. Była bardzo towarzyska i kochana. Tak boli myśl, że jej nigdy już nie pogłaszcze, nie przytulę, nie poczuje jej ciepła, nie zobaczę szczęśliwego pyszczka. Czuje jakby wyrwano mi serce. Odpowiedz Bardzo to smutne i bardzo współczuje Moja 4 letnia Lucy odeszła 8 miesięcy temu Ciagle myśle i tęsknie Była moim psim dzieckiem. Tak bardzo ja kochałam i kocham nadal Życzę dużo siły bo to ciężki czas jest. Odpowiedz Moja kochana dziewczynka, przyjaciółka i córeczka miała tylko 4 miesiące kiedy zmarła. Było to dokładnie tego roku, wyjechaliśmy wraz z narzeczonym i z nią w góry, nie minęło pół godziny od naszego przyjazdu kiedy usłyszęliśmy huk auta i skowyt psa, od razu wiedzieliśmy, że to nasza Lawia. Była dosyć narwana, wiele pracy włożyliśmy w to aby ją udomowić ale to był wolny pies i nic nie dało się zrobić. Była zamknięta w domku, wyszła na taras o wysokości ok. 1,5 metra od ziemii i wyskoczyła znajdując dziurę w siatce tak aby nikt nie zauważył, że wyszła. Po prostu sama rzuciła się pod auto jak opowiadała nam Pani ze sklepu z na przeciwka. Lawia nie lubiła aut, zawsze się na nie rzucała lub jakby polowała ale nigdy jej się to nie udało bo zawsze zapięta była na smyczkę w naszym strachu przed ewentualną tragedią, wtedy była wolna…Najbardziej boli nas to, że jej ciałko jak i kwiaty, które kupiliśmy, znicz i krzyżyk musieliśmy zostawić w górach a sami udaliśmy się do centrum Polski tu gdzie powinna wrócić z nami Lawia. Jedno jest pewne nie mogła wybrać sobie piękniejszego miejsca do życia niż Bieszczady. Postanowiliśmy po paru dniach wziąć do domu pieska, bo wiedzieliśmy, że nie damy sobie rady kiedy nikt nie będzie koło nas biegał, zaczepiał, podgryzał. Nie mogłabym wyjść do pracy i nie wziąć przed nią pieska na spacer. Co najciekawsze, nowa sunia pomogła nam w tej ciężkiej chwili znalezienia prostej drogi w życiu, zachowania ma jak nasza Lawia czujemy wręcz, że jest gdzieś w niej żebyśmy czuli że to wszystko nie zniknęło nagle z piskiem opon. Nazwaliśmy ją Nadine czyli nadzieja, nasza nadzieja na lepsze jutro. Odpowiedz Ja dzisiaj straciłem mojego ukochanego sznaucerka miniaturkę Nokiego – miał niecałe dwa lata i żył pełnia życia. Nie wiem, czemu los mi go zabrał ale umarło we mnie dużo, bardzo dużo. Płacze cały dzień i obwiniam siebie. Nie wiem, jak sobie z tym poradzę… pozdrawiam, Odpowiedz Chcę ci podziękować chubygreat za pomoc. Moja żona zostawiła mnie kilka miesięcy temu i potrzebowałem jej w moim życiu, ponieważ bardzo ją kocham. Skontaktowałem się z chubygreat, gdy przeczytałem o nim w Google, jak on zwraca ukochanym. Zapewnił mnie i powiedział, że będzie potrzebował rzeczy, które mu zapewniłem, i w ciągu dwóch dni po rzuceniu zaklęcia moja żona wróciła do mnie. Dziękuję chubygreat. Możesz skontaktować się z nim, podając następujące dane. Chubygreat@ lub Whatsapp 2348165965904 Odpowiedz Moja sunia Molly miała zaledwie 8 miesięcy l, będąc na spacerze z Tatą potrącił ją samochód podejrzewam że szarpneła szmyczą i wpadła, a kierowca nawet się nie zatrzymał. ☹ do tej pory nie mogę uwierzyć że mi się coś takiego przytrafiło , nie zdążyłam jej poznać do końca wszystkiego nauczyć wiedziałam że kiedyś odejdzie ale nie spodziewałam się że tak szybko i w taki sposób. Narzeczony namawia mnie na nowego psiaka mimo że minęły dopiero 4 dni. Czuje taką pustkę w serduszku jakąś część mnie umarła razem znią . Boję się że już nie otworzę na żadnego psiaka lub zaangażuje się kolejny raz i znów coś się stanie. Odpowiedz Nazywam się Pedro Hayes. Chcę tylko, żeby cały świat wiedział o rzucającym zaklęcia, którego poznałem w Internecie o imieniu Dr Ogundele, nie potrafię wyjaśnić, w jaki sposób mi pomógł, podzielę się tutaj kilkoma słowami. Moja żona wyjechała z dziećmi 7 lat temu. W zeszłym tygodniu przeglądałem internet i znalazłem jakieś świadectwo podzielane przez tak wielu ludzi mówiących o dr Ogundele, szybko skontaktowałem się z nim o pomoc w ciągu 24 godzin, moja żona skontaktowała się ze mną, prosząc o wybaczenie, a ona wróciła do mojego życia i jesteśmy znów szczęśliwie wyszła za mąż, co za cudowny CUD jestem tak szczęśliwa. Dr Ogundele przywiózł moją żonę w ciągu 24 godzin. Nie mogę napisać wszystkiego na piśmie, wszystko, co mogę powiedzieć, to dziękuję, bardzo się cieszę. Powiedział mi, żebym podzielił się historią, tak jak wszyscy, jeśli potrzebujesz jakiejkolwiek pomocy. Skontaktuj się z dr Ogundele na jego WhatsApp lub Viber Chat: +27638836445. Jego czary są skuteczne i nieszkodliwe, wszystko o dr Ogundele jest super. Odpowiedz Niecałe 2 tygodnie temu straciłem moją ukochaną psinke miała 10 lat musieliśmy ją uspac. Po tym czasie choć nie płaczę już tak często jest mi smutno ,wiem że to nie wiele czasu. Od ostatnich dni towarzyszy mi myśl o innym piesku nie wiem czy to źle że myślę o tym tak wcześnie. Boję się także że będę mógł zrobić dla tego pieska więcej niż zrobiłem dla Soni ,że będzie jej przykro tam gdzie teraz jest …była ze mną od czasu gdy mialem 6 lat. Odpowiedz Niecałe 2 tygodnie temu straciłem moją ukochaną psinke miała 10 lat musieliśmy ją uspac. Po tym czasie choć nie płaczę już tak często jest mi smutno ,wiem że to nie wiele czasu. Od ostatnich dni towarzyszy mi myśl o innym piesku nie wiem czy to źle że myślę o tym tak wcześnie. Boję się także że będę mógł zrobić dla tego pieska więcej niż zrobiłem dla Soni ,że będzie jej przykro tam gdzie teraz jest …była ze mną od czasu gdy mialem 6 lat. Odpowiedz Żegnaj Benio. roku to za mało… szukam Cię wszędzie i śpię z swoim kocykiem. Odpowiedz Witam wszystkich, jestem Tara Coleman i chcę podzielić się tutaj moim świadectwem na temat tego, jak Dr Ogundele przyniósł mi męża z jego zaklęciem i mocami w ciągu 24 godzin dla mnie, mój mąż rozwiódł się ze mną przez 3 lata i szukałem wszędzie pomocy, aby go odzyskać , nikt nie mógł pomóc. W zeszłym tygodniu znalazłem numer WhatsApp dr Ogundele w Internecie udostępniony przez kogoś, komu wcześniej pomagał, więc skontaktowałem się z nim o pomoc. Jego czary są nieszkodliwe i szybko działają. Rzucił na mnie zaklęcie iw ciągu 24 godzin mój mąż wrócił z prośbą o wybaczenie, jak wielkim cudem jestem teraz tak szczęśliwy z mężem dzięki pomocy dr Ogundele. zgodziłem się z nim, aby udostępnić jego nazwisko w Internecie, dlatego teraz to robię. Jeśli potrzebujesz pomocy, możesz skontaktować się z nim za pomocą czatu WhatsApp lub Viber: (+27638836445). Jest w 100% prawdziwy i skuteczny. Odpowiedz Nasz pies odszedł przedwczoraj. Miał tylko roku. Ryczę jak dziecko, wstyd się przyznać 47 letniemu facetowi ale taka prawda. Wyrzucam sobie że poświęcałem mu za mało czasu. On i tak zawsze entuzjastycznie mnie witał. Ale nie dziś… Wyrzuciłem jego kocyk zaraz po powrocie z kliniki, nie wiem czemu. Chciałem go wyciągnąć z kosza wczoraj rano ale wywieźli śmieci. Znowu ryczę Odpowiedz Nie przejmuj się, ja mam 43 lata i po mimo, że upłynęło 2 miesiące od przedwczesnej śmierci mojego ukochanego pieska wciąż mam dni, że płaczę w samotności.. Pomimo, że mam wspaniałą rodzinę, to moim kochanym psem stworzyłem niepowtarzalną, inną, bezinteresowną więź, której nie da się stworzyć z żadnym człowiekiem.. Odpowiedz To wcale nie wstyd Jacku. Ja wczoraj pożegnałam swoją Tosię, 13 letnia sznaucerke. Jestem zdruzgotana. Jak ja mam żyć. Odpowiedz CUD WCIĄŻ ZDARZYŁ SIĘ: Po roku zerwanego małżeństwa mój mąż opuścił mnie i dzieci i poszedł z inną kobietą, miałem ochotę popełnić samobójstwo, ponieważ zostawił nas na 3 lata bez niczego, byłem emocjonalnie przygnębiony i płakałem całą noc. Dzięki rzucającemu czary o imieniu Dr Ogundele. Pewnego wiernego dnia, gdy przeglądałem Internet, natknąłem się na kilka zeznań na temat dr Ogundele, ludzie zeznali, że przywrócił ich kochanka Ex w ciągu 24 godzin, niektórzy zeznali, że przywraca macicę, leczy raka i niektórym leczy choroba itp. Skontaktowałem się z nim w sprawie pomocy w przywróceniu męża, a on powiedział mi po swojej pracy, że mój mąż wróci w ciągu 24 godzin, ku mojemu największemu zaskoczeniu mój mąż wrócił po 24 godzinach, tak jak powiedział i prosił o wybaczenie , co za cud. Dr Ogundele kazał mi zeznawać, że ludzie znają go bardziej. Dlatego dzielę się tutaj swoją prawdziwą historią życia, nazywam się Mara Lucas. Jestem z Barcelony, Hiszpania. Możesz skontaktować się z Dr Ogundele z jego numerem telefonu lub wysłać wiadomość na WhatsApp lub Viber Chat: +27638836445. Odpowiedz Dzień, w którym nastąpił mój mały koniec świata. Mój 12-letni Maksio cierpiał, tak strasznie cierpiał. Złapał chorobę odkleszczową. Gdy się inaczej zachowywał to wszyscy myśleli, że to po szczepieniu… na drugi dzień już nie było z nim kontaktu, wezwaliśmy weterynarza, który dał mu zastrzyk na tą paskudną chorobę. Mówił, że jeśli do jutra mu nie ulży to go uśpi żeby się nie męczył. Maks nawet nie dożył następnego dnia. To było takie smutne. Przyszłam zobaczyć jak się czuje, tak ciężko oddychał ale lepiej niż wcześniej, pojawiła się znowu nadzieja, że z tego wyjdzie. Zostawiłam go na chwilę, gdy wróciłam… On już nie żył… Byłam tak zrozpaczona, i stałam jak słup, zero łez, zero jakiegokolwiek ruchu. Nie docierało to do mnie. Uciekłam do łazienki i płakałam. Teraz tak bardzo żałuję, że uciekłam zamiast się z nim pożegnać, przytulić. Ta nadzieja, która była nagle rozerwała moje serce na kawałki i w dodatku jego śmierć. To wszystko sprawia, że nie potrafię sobie poradzić z emocjami. Mam wielkie wyrzuty sumienia… Gdyby wcześniej dostał zastrzyk.. Odpowiedz Dwa dni temu odszedł niespodziewanie mój orzeszek Tymuś miał 18 lat.. Walczyliśmy do końca o to by z nami był jak najdłużej.. Przyszedł dwie operacje.. Stracił prawie wszystkie żeby.. Mało widział.. Ale każdy kto go widział myślał, że to tylko szczeniaczek.. Był tak kochany wychował się z moją córką był jak jej młodszy braciszek..Jakieś trzy miesiące temu zaczął kaszleć.. Ale zignorowałam bo myślałam, że to zwykle przeziębienie.. Po jakimś czasie jednak zdecydowalam iść na kontrolę.. Dali mu antybiotyk ale też nie pomógł.. Później prześwietlenie płuc i wizyta u kardiologa.. Wiedzieliśmy że to nic dobrego.. Wykryli płyn w płucach serduszko też nie było już takie jak powinno.. Dostał leki.. Weterynarz nie wytłumaczył, że ma je brać do końca życia dwa razy dziennie i po dziesięciu dniach przerwałam leki na dwa tygodnie po których stan się pogorszył.. Znowu wizyta u weterynarza i tak jakoś udało na nowo wszystko się ustabilizować.. W niedzielę obcięłam mu włoski.. Wykąpałam i poszliśmy na spacer.. Nad jezioro jeszcze bawił się z labedzmi.. Nic nie wskazywało, że dwa dni później już go z nami nie poniedziałek zaczął strasznie ciężko oddychać o 23 wizyta u weterynarza, ale nic nie zrobił kazał zwiększyć dawkę leków i pojechaliśmy do domu . W nocy wstałam oddychał ciężko od 4,30 trzymałam go na piersiach aż usnął koło 7 ja musiałam iść do pracy.. Został z córką, która widziała jego straszna śmierć jak się męczył.. O od nas odszedł.. Rzuciłam pracę i wróciłam do domu położyłam go na piersiach i tak że mną został aż do 17 gdzie pojechaliśmy go skremowac.. W tym momencie jest z nami w domu wszystko mi go przypomina.. Nie jestem w stanie sprzątnąć jego miseczek z wodą i jedzeniem.. Spie z jego kocykiem.. Nie jestem w stanie nic przełknąć od kiedy to się stało.. Mam tak straszny ból w piersiach jakby przejechał po mnie czołg.. Nie wspominając, że ciągle płaczemy z córką oglądając jego zdjęcia i video.. Nie sazilam, że tak strasznie kocham ta mała istotę.. Tak strasznie go brak.. Czuję że straciłam senz do życia i już nigdy nie będzie tak jak kiedyś ? Odpowiedz Kasiu, mój piesek odszedł kilka dni po Twoim, bo 18go maja 🙁 Borykam się z poczuciem winy, ale najbardziej z ogromnym smutkiem, który mnie obezwładnia. Nie chce mi się z nikim gadać, wszystkie relacje odłożone są na bok. Ja miseczki sprzątnęłam, ale cały czas patrzę na zagłębienie w ścianie w kuchni – takie idealne na te miseczki. Rozmawialam już z psychologiem, czy moje zachowanie jest normalne, to mówi, że tak… Minęło już kilka dni od twojego posta, jak się teraz czujesz? Uściski, nie jesteś sama! Odpowiedz Dzisiaj odeszła Jagoda, mojej siostry suczka. Mieszkamy jeszcze razem z mamą, więc tak naprawdę z nasza. Poddaliśmy Jagodę sterylizacji. Wiem, że to był wielki błąd. Pomimo, że było to zalecane przez weterynarza. Okazało się, że Jagoda miała ukryta wadę serca. Pomimo, badania przez Panią weterynarz oraz naszej codziennej obserwacji nic na to nie wskazywało. Podczas końcówki sterylizacji zatrzymało się dwukrotnie serduszko. Za pierwszym zatrzymaniem udało się ją uratować, za drugim już nie pomimo podania adrenaliny. Jest mi tak ciężko, że nie mogę znaleźć dla siebie miejsca. Byłem dzisiaj się przejść tak jak ostatnio codziennie po naszej wspólnej okolicy, po której chodziła tylko ze mną. Na której podczas spacerów była szczęśliwa. Nie wyobrażam sobie, że jutro nie pójdę. Nie wiem co mam robić. Sąsiadka poradziła mi wziąć, kolejnego psa. Nie wiem czy jestem w stanie, nawet zaglądałem na internecie. Znalazłem podobna sunie do Jagody. Nie wiem co zrobić. Odpowiedz Hey, mam pytanie czy postanowiłaś już przygarnąć nowego pieska? Odpowiedz odeszla odemnie moja ukochana Sonia mimo ponad roku i kolejnego pieska dajej potrafie plakac po nocach bo sni mi sie niestety musialam ja uspic ze wzgledu na raka 🙁 na zawsze w moim seduszku nigdy nie zapomne o niej miala 11 lat Odpowiedz Torek, Piesio-Toresio, tak na niego ostatnio mówiłam. Kochany piesek, który wszystko rozumiał. Był z nami 11 lat. Od małego słodkiego szczeniaczka, który wszystko podgryzał. Pierwszy jego rok życia to była masakra, taki był szkodnik. Pożarł tapetę na przedpokoju, wykładzinę w sypialni. Kiedy byliśmy w pracy a Syn w przedszkolu, on baraszkował. Wszystko, co wystawało, jakiś sznureczek, skrawek, po prostu sobie ciągnął. Ciągnął i rozrywał. A my wracaliśmy do domu i się zastanawialiśmy, czy tym razem mieszkanie będzie całe. Pamiętam ten pierwszy moment po otwarciu drzwi, kiedy Torek leżał przyklejony do podłogi, wiedzieliśmy od razu, że coś zbroił. W tym pierwszym roku okazało się tez, że Torek kundelek ma ogromną dysplazję, w związku z czym pojawiło się ryzyko, że z czasem może przestać chodzić na tylnych łapach. Potem, kiedy skończył rok, przestał świrować, uspokoił się i chyba chodził spać pod naszą nieobecność. A czasem, kiedy z różnych powodów wracaliśmy wcześniej, wychodził z pokoiku zdziwiony, że mu dezorganizujemy jego dzień. Okazał się też być psem-alergikiem uczulonym na świeżo skoszoną trawę… W 2013 r. Mąż miał wypadek, uszkodził kolano, długo leżał unieruchomiony. Ale Torek w końcu był szczęśliwy, w końcu miał towarzystwo. Wtulał się zawsze w mężowskie zgięcie w kolanie i spał całe przedpołudnia. Potem w taki sam sposób wtulał się w męża w nocy. Syn dorastał razem z Torkiem, im był starszy, tym więcej wychodził z domu, a my z Mężem spędzaliśmy z Torkiem coraz więcej czasu. Pamiętam z tamtych czasów, jak Torek cieszył się na spacerek. Wystarczyło powiedzieć: „gdzie smyczka?” a już był przy drzwiach, skakał z radości i nie mógł się doczekać, kiedy wyjdzie na spacer. Kiedy się jeszcze sami nie zdążyliśmy ruszyć, wracał po nas i zaglądał łebkiem z przedpokoju. Dla niego to była wyjątkowa frajda, bo z reguły wypuszczaliśmy go tylko do naszego ogrodu. Miał tu mnóstwo przestrzeni, ale to jednak nie było to samo co zwiedzanie „obcego” świata poza podwórkiem. Pamiętam też, że miał swoje smakołyki, bardzo lubił surową marchewkę, kiedy tylko usłyszał, że obieram warzywa, np. do zupy, już był przy mnie i tuptał z niecierpliwością, bo chciał koniecznie kawałek marchewki do schrupania. W ogóle reagował na otwarcie lodówki, choćby nie wiem, jak był zmęczony czy śpiący, otwarcie lodówki powodowało, że od razu materializował się w kuchni i czekał na coś, co być może uda mu się wyżebrać od „Pańciów”. A jeszcze, kiedy się zawołało: „a ja coś mam…”, przybiegał, mało nóg nie łamiąc, bo wiedział, że tym razem jest to jakiś smakołyk specjalnie dla niego. Był bardzo rezolutny, uczył się szybko, wystarczyło pokazać mu coś 3-4 razy i „łapał” o co chodzi. Nauczyłam go np. kichania na zawołanie, ja mówiłam: ‘a psik” a on mi odpowiadał, kichając. Skutecznie też rozładowywał napięcie. Cieszył się nawet na przyjście listonosza, nie było w nim żadnej agresji. A czasem wystarczyło zapiszczeć, albo krzyknąć „ała” a Torek już był w postawie obronnej i szybko przechodził do zabawy. Ciągle, mimo upływającego czasu, wyglądał na szczeniaczka, miał piękną błyszczącą białoczarną sierść, białe ząbki… (koleżanki z pracy córka powiedziała, że jest „krowiasty” ?). Nadal potrafił skoczyć pionowo w górę jak piłeczka, kiedy się na coś cieszył albo witał kogoś kogo bardzo lubił i dawno nie widział. W końcu jednak zaczęliśmy zauważać, że się starzeje, nie po wyglądzie, nadal ścigał się po podwórku i obszczekiwał inne psy i dzieci z ulicy. Po zachowaniu było jednak widać, że Torek ma już swoje lata. Kiedy nas nie było w pokoju, gramolił się do łóżka, odgrzebywał sobie jeden róg kołdry przykrytej kapą i wciskał się do kącika, żeby się ogrzać. Czasem, kiedy wracaliśmy skądś, nie witał nas tylko się patrzył spod oka, nieufnie – do czasu aż się z nim nie przywitaliśmy. Na spacerach męczył się znacznie szybciej, bo szybciej przestawał się ciągnąc na smyczy. Nic jednak nie zapowiadało takiej tragedii. Zauważyłam w poniedziałek, że od dwóch dni Torek przestał jakby jeść, a nawet pić. Zaczęłam go zachęcać do picia, naszykowałam coś smaczniejszego niż zwykła woda i próbowałam namawiać do picia. Następnego dnia ugotowałam mu lekkiego rosołku na piersi z kurczaka. Mięso z marchewką podrobiłam, ale generalnie chodziło o to, żeby się w końcu czegoś więcej napił. Zachęcaliśmy go również z Synem do jedzenia tego, co zwykle zajadał ze smakiem. Niby to wszystko jadł i pił ale to było takie z musu, myślałam, że może go bolą zęby albo gardło, bo gdzieś się przeziębił. Nie było na co czekać, pojechaliśmy do wetki. Powiedzieliśmy co się dzieje, że Torek przestał jeść, pić, że widzimy że schudł. Zrobiła mu wyniki, obejrzała go, dała zastrzyk przeciwzapalny i kazała się stawić jutro. Następnego dnia przyjechaliśmy, pierwsze co, to oczywiście wyniki. Wyszły okropne, w badaniu obrazującym stan zapalny-nowotworowy wyszło ponad 2000 jednostek, kiedy norma wynosi 150. Wetka zdecydowała się na szybkie USG. W trakcie badania zauważyła, że Torek ma prawie białą skórę. W badaniu widać było krew i dużego guza… To było straszne. Od naszej domowej diagnozy z bólem zęba, przeszliśmy do wyroku: pęknięty rak śledziony…. Baliśmy się wcześniej, że Torkowi będzie groził wózek na tylne łapki, a tu takie coś… Dostaliśmy info, że dajemy jeszcze dziś zastrzyk, że może coś pomoże, że jeszcze jutro sprawdzimy morfologię… ale, że właściwie nic już nie można zrobić, że gdyby guz nie pękł, może Torek jeszcze nie odczuwałby skutków tego, że go ma, ale w tej sytuacji to kwestia może dni, może godzin… Zgodziliśmy się oczywiście na zastrzyk, licząc chyba na cud. Znów przyjechaliśmy, w piątek 13 marca, na wizytę, morfologia była tragiczna, o wiele gorsza niż ta ze środy. Chcieliśmy zabrać Torka do domu, pobyć z nim jeszcze, pożegnać się, ale nie chcieliśmy też narażać go na cierpienie w bólu jeszcze większym, żeby – gdyby jego stan się bardzo pogorszył – wył z bólu, kiedy my szukalibyśmy jakiegoś weterynarza, który by mu ulżył. Wetka powiedziała, że jeśli on nie je i nie pije, będzie coraz gorzej, dla psa nawet kilka godzin bez picia powoduje, że pies staje się odwodniony, a Torek tak naprawdę nie pił już sam z siebie kolejny dzień. Do tego ten krwawiący guz. Powiedziała nam, że Torek już cierpi, tylko robił zawsze wszystko, żeby nas zadowolić i po prostu nie pokazuje swojego cierpienia. Do tego ten pieprzony „koronawirus”, który już zaczynał sprawiać, że każdy z rezerwą pozwalał na kontakty z innymi ludźmi, nie wiedzieliśmy czy jeszcze ktoś będzie chciał nas gdzieś przyjąć. Zdecydowaliśmy się na eutanazję. Byliśmy z Torkiem do końca. Uspokoiliśmy go, powiedzieliśmy że teraz już będzie wszystko dobrze. Wiedzieliśmy, że nam ufa i wierzy, że jego „Pańcie” w końcu mu pomogą, przestanie go boleć i znowu się będzie do nas przytulał i się z nami bawił. Że wróci z nami po prostu do swojego domku. Ale nie było to już możliwe… Bardzo nam go brakuje… Nadal ścielimy łóżko tak, żeby Torek mógł wgramolić się po poduszce na parapet, z którego zawsze obserwował, czy już wracamy z pracy i ze szkoły, choć już się nie wgramoli. Nadal Syn, choć ma już 20 lat, wychodząc z pokoju od siebie, rozgląda się za Torkiem, żeby do niego podejść i się poprzytulać. Nadal, kiedy wracamy z pracy, rozglądamy się za Torkiem, żeby się z nim przywitać. Wspominamy ostatniego „sylwestra”, kiedy razem z Torkiem oglądaliśmy fajerwerki, bo Torek był wyjątkowy i nie bał się wystrzałów petard.… Zna ktoś lekarstwo, jak pozbyć się tęsknoty za najmilszym członkiem naszej rodziny? Odpowiedz Roxi tamtego dnia w niedzielę to była miłość jakich pewnie wiele, 12 lat ta miłość miała, choć dla Mnie będzie nieskończenie trwała, ciągle płaczę i płaczę i wiem, że nigdy już nie będzie jak dawniej. Cząstka mnie uleciała kiedy nicość mojego foksa zabrała. Dla mojej Rozi Odpowiedz Dwa dni temu straciłam najlepszą psią przyjaciółkę – Mikę. Nikt, kto nie jest miłośnikiem zwierząt, nie zrozumie jak silna więź może zrodzić się pomiędzy człowiekiem, a zwierzęciem. Więź ta jest porównywalna do więzi z dzieckiem. Umarła część mnie. Nic już nie będzie takie samo. To było naprawdę wyjątkowe zwierzątko, wiem, że już nie będzie takiego psiaka. Moje serce krwawi.. Kocham na zawsze Mikusiu… Odpowiedz Szkoda, że tego już nikt nie odczyta ale mój 11owczarek umarł szczęść miesięcy temu brak jego jest bardzo wielki’ zauważalny dom pusty a na ogrodzie nie chce się siedzieć gdyż każdy zakątek tego domu, ogrodu to wesoły pies z którym spędziłam trochę życia. Może to śmieszne ale myślałam, że zawsze będzie i nigdy nie odejdzie, dzień w którym umarł zapamiętam do końca życia i żal, że gdy przyszłam z pracy jego już ze mną nie było, pusty kont, zabawka kocyk. Można powiedzieć że wychodząc do pracy on patrzył mi w oczy a ja miałam nadzieję, że da mi jeszcze jeden dzień abym mogła przygotować się na pożegnanie. Choc minęło już trochę czasu dalej boli chciała bym przekonać bliskich do kupienia przyjaciela moich kolejnych lat ale czym dużej zwlekałam z tą decyzja a oni odwlekali stali się wpatrzeni w swoją wygodę życia i braku obowiązku który wszyscy znają. POZDRAWIAM WIEM CO TO ZA UCZUCIE? Odpowiedz To wydarzyło się wczoraj rano,nasza Korunia odeszła,trudno w to uwierzyć,nasz kochany ,wierny Przyjaciel …… Odpowiedz Ja straciłam wczoraj 17 ltniego yorka,nie potrafie sobie poradzic,Ciagle płącze,jestem na jak mam sobie pomoc Odpowiedz Wszystkim Wam współczuję. Ja też przeżywam ogromną stratę mojej najlepszej przyjaciółki, ukochanej Misi, którą trzy tygodnie temu pożegnałam, podejmując bardzo trudną decyzję, nie mogłam patrzeć jak cierpi, powikłania po operacji . Wybacz mi, pozostaniesz w moim sercu na zawsze i mam ogromną nadzieję że się spotkamy . Dałaś mi tyle wspaniałych chwil w moim życiu a przede wszystkim okazywałaś tyle miłości , radości i wdzięczności za to, że podarowałam Ci dom, ale to ja Tobie dziękuję .Pozostała pustka i smutek. Odpowiedz 13 marca w feralny piątek pożegnałam ukochanego Puszka. Zginal z rąk dużych groźnych psów. Umierał w cierpieniu blisko dwie godziny. Choć był u mnie tylko rok wniósł w moje życie taki ogrom radości aż trudno opisać to słowami. Sposób w jaki odszedł budzi we mnie ogromne wyrzuty sumienia. Nie dopilnowałam go. Nie zdołałam uratować. Z każdym dniem boli bardziej. Tęsknota jest ogromna. Odpowiedz 16 lutego pożegnałam się z Lakim. W 11 roku wspólnych przeżyć. Nie mogę pogodzić się z tym. Był członkiem mojej rodziny. Zawsze będzie w moim sercu Odpowiedz Dzisiaj musieliśmy uśpić naszą cudowną sunię 10 pięknych lat razem. Tak płaczę, moja rodzina też bo odszedł członek naszej rodziny.. Dziękuję kochanie że byłaś i że mogłam być przy Tobie do końca. Do zobaczenie na Tęczowym Moście Fabrice Odpowiedz wczoraj pożegnałam po 15 latach najlepszego przyjaciela na decyzje lekarz dal mi 5 minut, Ciapa był operowany niestety rak wygrał tą batalię Odpowiedz 26 stycznia musialam podjac decyzje o uspieniu mojej kochanej suni Przywiozlam ja z Polski na poczatku tego roku byla tez ze mna w Polsce po raz pierwszy I ostatni juz wtedy byla chora tylko ze nie podejzewalam ze tak strasz nie Dopiero Wizyta u lekarza w polsce I zrobie ie usg uswiadomilo Mi to Po powrocie w ciagu doch tygodniu stracila orientacje nie chcisla jesc oddech byl dla niej wielkim bolem Nie moglam na to patrzec pojechalam do lekarza a ona chyba czula ze juz nie powtoci do domu Bo zapietala sie strasz nie U lekarza musialam podjac decyzje o eutanazji spadlo to na mnie Jak getom z nie a nie möge pogodzic sie z tym ze sie zgodzilam ale tez nie moglam patrzec Jak cierpi jjak przejsc przez ten bol nie wiem odebral Mi sens zycia Coco wroc do mnie oczekoje na jej prochy ktore beda przy mnie Odpowiedz 8 stycznia 2020 odszedl moj Bruno, lat. Brakuje mi słów żeby wyrazić jak bardzo mi go brakuje. Strasznie za nim tęsknię. Odpowiedz 20 grudnia 2019 pożegnaliśmy nasza 13letnia Abi .Zawsze jej obiecywałam że nie pozwolę aby kiedykolwiek cierpiała. Choć w sercu tak strasznie bałam się tej decyzji. Tak bardzo boli, tak cholernie tęsknię. Mam jej podusie która jeszcze pachnie nią. Odpowiedz Nie wierzę naprawdę przeżywanie żałoby po odejściu psa ,który był moim przyjacielem i który dawał mi tyle radości przez kilkanaście lat to egoizm. I to mówi psi psycholog. Odpowiedz r. po 13 latach odeszła moja Majunia. Nawet nie dane było mi się z nią pożegnać 🙁 Tęsknię za Tobą psinko, kochałam Ciebie i na zawsze pozostaniesz w moim sercu. Tak bardzo mi Ciebie brakuje 🙁 Odpowiedz Moja kochana Evitka odeszła dzisiaj po pięknych 15 latach. Długo chorowała,i pod koniec zaczęła się wyłączać i nie kontaktować,prawdopodobnie bolało ją już,dlatego też z bólem ale musieliśmy ją uśpić. To tak strasznie boli,że już nie będzie można przytulić kochanego futerka i nie przyjdzie budzić w nocy,bo musi wyjść na siku,i że nie będzie witać o poranku i po pracy… 🙁 Odpowiedz odszedł mój 13letni maksiu Byłam bardzo z nim związana Walczę ze sobą ale ten żal jest silniejszy ode mnie płaczę po kilka razy dziennie Zawsze będzie w moim sercu bo bardzo go kochałam Odpowiedz odszedł mój 13letni maksiu Byłam bardzo z nim związana Walczę ze sobą ale ten żal jest silniejszy odemnie niewiem jak to dalej będzie ale w moim sercu zostanie na zawsze bo bardzo go kochałam Odpowiedz Ja dzisiaj straciłam kochana Sisi która żyła tylko bardzo inteligentna i gdyż stanęło jej klinice nie pomogli ze wszystko jest wporzadku zrobili badania wszystkie i odeszła w samotności bo nas nie było przy wielki żal i smutek i nie wiem jak sobie z tym nadzieje ze widzi mnie z wysoka. Odpowiedz Ja nadal popłakuje po moim zmarłym w kwietniu czternastoletnim berserku. Był jak trzecie dziecko, wychowywał się z córkami, był zawsze obok, oddany rodzinie. Zmarł po 14 latach po długiej chorobie, niestety musiałam skrócić cierpienie. Byliśmy z córką do końca, mam trochę wyrzuty że zakończyłam jego życie, chociaż wiem że to były jego ostatnie dni. Trudno mi samej poradzić ze smutkiem, rozważam inną psią miłość. Wiem że Max był wyjątkowy, tak szczery, mąż ze smutku napisał wspomnienia. Odpowiedz Straciłam pieska 2 dni temu, urodziła się na mojej głowie i przy mnie spokojnie odeszła. Smutku i pustego miejsca, żalu -pomimo iż miała prawie 20 lat, nikt nie zrozumie jeżeli tego nie przeżył…Dla nas to była wierna przyjaciółka i kochany członek naszej rodziny. Wierzę iż to moje kochane psiątka ma duszę i jest przy mnie czasami:( Odpowiedz Moj ukochany Maksio odszedł wczoraj 9 grudnia miał 17 lat musiałam podjąć decyzję o skróceniu mu strasznych cierpień jestem w strasznej rozsupce nie potrafię znalesc sobie miejsca wszędzie do widzę mój ból jest ogromny był moim wiernym i kochanym przyjacielem, który mnie witał po powrocie z pracy a teraz pustka Odpowiedz Leave a Reply O AUTORZE Redakcja Nasza redakcja składa się z ekspertów w dziecinie kynologii. Behawioryści, lekarze weterynarii i pasjonaci psów. Z nami masz pewność, że czytasz sprawdzone informacje, dzięki który jeszcze lepiej możesz opiekować się swoim pupilem. Zobacz wszystkie artykuły Nie przegap nowych porad! Wyślemy Ci email z nowymi artykułami. Najnowsze artykuły PRZECZYTAJ WIĘCEJ CIEKAWYCH ARTYKUŁÓW Zdrowie Redakcja Ciekawostki Redakcja Zdrowie Redakcja Ciekawostki Redakcja RASY PSÓW
Błędnym jest jednak przekonanie, że pies po kastracji staje się ogólnie bardziej uległy. Zabieg ten ma wpływ na zachowania związane z hormonami płciowymi. Agresywnego zachowania wypływające ze złego lub brakującego wychowania psa kastracja nie zmieni.
Dzien dobry, jestem wlascicielka psa rasy owczarek niemiecki (12 lat). Od jakiegos miesiaca zauwazylam ze u mojego psa sa bardzo obrzmiale jadra oczywiscie okazalo sie pies musi przejsc kastracje i usuniete zostaly oba jadra lecz worek mosznowny nie. Oczywiscie przychodzil weterynarz robic mu zastrzyki z antybiotykiem i przeciwbolowe. Ale po 2-3 dniach zauwazylam ze pomimo tego iz zostala wycieta zawartosc moszny zaczyna sie cos w niej zbierac, wystapil obrzek i moszna jest twarda jak kamien. Duzo osob jak czytalam na forach mowi ze to normalne po kastracji. Ale utrzymuje juz sie to ponad 2 tygodni pomimo stosowania okladow typu altacet, alcalenu, okladow z kapusty i przykladaniu recznika z lodem. Pies nie mozne sie podniesc ani zalatwic (ma zakladany pampers) , wystepuje brak apetytu ogolnie zachowuje sie tak jakby go nie bylo. Dzis rano zauwazylam rowniez ze pies ma jedna sztywna lape i nie moze nia poruszac. Wiem ze moj piesek nie jest pierwszej mlodosci. Moje zapytanie brzmi czym moze byc to spowodowane takie zachowanie mojego psa oraz brak jego apetytu ? Czy weterynarz powinien podczas przebytej kastracji usunac worek mosznowy? Czy jest mozliwosc aby ta sztywna lapa byla wynikiem plynu zbierajacego sie w mosznie? Z gory dziekuje za jaka kolwiek odpowiedz pozdrawiam Czasami po kastracji faktycznie pojawiają się tego typu obrzęki, decyzję czy usuwać worek mosznowy lekarz dostosowuje indywidualnie do pacjenta. Objawy, które Pani opisuje mogą być związane z obrzękiem moszny, ale nie muszą - bez zbadania psa nie można tego stweirdzić, dlatego najlepiej będzie zgłosić się z pisekiem do lecznicy Pozdrawiam
ዳոт срущСебዚлал оրуքըдև
ԵՒдрювαкиፉ пዶթօማևч ևвовЯлуւа стυψ
Аጬ υλጫጋωзвОμо πεኀ
ዧсωвαдխш ազዡжኒτθ էрխтЩеμօ ጹ էцум
Веливсу ывΡխցеπሲ ιгըβиጶ ц
2.34/5 (3566 głosów) "Saneczkowanie", czyli jeżdżenie zadem po podłożu, nie należy do normalnych zachowań u psów i jest najczęściej spowodowane świądem okolic odbytu tj. w miejscu, w którym pies nie może się drapać, powoduje że pupil próbuje sobie pomóc w inny sposób. Wyciąga tylne kończyły możliwie daleko do przodu Najlepsza odpowiedź blocked odpowiedział(a) o 20:02: Psy po kastracji zbytnio sie nie zmieniaja,, ewentualnie odpadnie ta w nim bedzie tego sie nie pozbedziesz przez kastracje,nie zauwazysz nic takiego ,, dzien po zabiegu pies moze byc zmeczony zakrecony, nie wiadomo jak bedzie ta narkoze znosił,, Moj kot dwa dni chodził zakrecony i to samo moze byc z psami jeden pies po paru godzinach juz bedzie chodził a inny moze wlasnie po dwoch dniach dopiero normalnie funkcjonowac,,Nie trzeba jakos specjalnie sie nim opiekowac,, wystarczy zapewnic mu ciche miejsce do lezenia, pies bedzie szybko chodził nawe az tak bolu nie bedzie odczuwał dostaniesz od lekarza tabletki przecibolowe,, zobaczysz bedzie pdobrze,, szwy beda rozpuszczalne,, bedzie miał te kaptur na glowie zalezy jeszcze jaka technika wet bedzie go zszywał i to zrobi,, jedno robia tak ze prawie wszystkie szwy sa w srodku a inny ze szwy sa na wierzchu,A do tego wet ci powie czy ta rane czyms przemywac czy nie ruszac.. Ja ci tylko powiem nie boj sie niczego bedzie dobrze:) takich zabiegów sie tysiace wykonuje i wszystko jest dobrze,, wiadomo ryzyko czasem jest,, bo to narkoza,, nie wiadomo jak pies to zniesie,,,ale smiertelnosc nie jest duza,, dotyczy to przewaznie starszych psów,albo tych uczolych na narkoze, Odpowiedzi taki powolny i bardzo spokojny bedzie i może troche sie chwiać jak bedzie chodzić blocked odpowiedział(a) o 19:24 po kastracji kilka dni po tym może być osowiała...nie będzie miała ochoty na zabawębędzie mniej POPADNIE W DEPRESJĘbędzie troche smutny..ale to przejdzie opiekuj się nim! spędzaj z nim dużo wolnego czasu..dawaj mu jeść kiełbasę..lub to co chociaż tw mama się nie zgodzi aniag78 odpowiedział(a) o 19:43 Piesek będzie trochę nie swój po zabiegu przez kilka pierwszych dni. Na pewno nie stanie się jakąś ciamajdą, wciąż będzie wesołym pieskiem :) Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Ja też pytałam się mojego weterynarza o kastracje, jeszcze nie zdecydowałam się na już bo mój Alex w typie Westa skończył 10 miesięcy. Ale jak pytałam weta to powiedział że dobra strona to taka że pies jest spokojniejszy i dłużej żyje po kastracji, nie wgłębiałam się wtedy dokładnie w temat więc nie pytałam jakie są Jak wygląda dieta naszego psa po kastracji i jak w ogóle radzić sobie z wagą psiaka po tym zabiegu? Kastracja a waga Kastracja to zabieg wykonywany u psów i suczek. Robi się go w celu zapobiegania niechcianej ciąży, radzenia sobie z problemami behawioralnymi oraz wyeliminowania ryzyka pewnych chorób. Zabieg ten w wielu przypadkach ma ogromne zalety, ale niestety wiąże się również z jednym negatywem – zwiększeniem wagi psa. Szacuje się, że po zabiegu kastracji wymagania kaloryczne naszego pupila zmniejszają się o ok. 20% – jest to związane ze zmianami hormonalnymi. Nie zawsze jest jednak tak, że wystarczy zmniejszyć ilość karmy o 1/5 i już po problemie. My mamy spory problem z Legion, u której nie potrafimy osiągnąć idealnej wagi. Praktycznie od razu po zabiegu kastracji zmniejszyliśmy kaloryczność jej posiłków o 20%. Na początku nie przybierała na wadze i wyglądała całkiem ok. Jednak po pierwszej zimie od zabiegu okazało się, że nagle sporo nam przytyła. Od tego czasu był problem… Nasze problemy z wagą Bezpieczne tempo chudnięcia u psa jest zależne od jego wielkości. Weterynarz mówił nam, że dla dużego owczarka niemieckiego jest to ok. 1-2 kg miesięcznie. Legion po przytyciu miała ok. 41 kg i lekarz uznał, że potrzebne jest odchudzanie. W tamtym okresie przechodziliśmy na dietę BARF, więc jej kaloryczność ustaliliśmy dla wagi docelowej (35 kg, które chcieliśmy osiągnąć). Dodatkowo zwiększyliśmy ilość aktywności fizycznych. Tym sposobem udało nam się do wakacji osiągnąć wynik 38 kg. Niestety nagłe upały i zmniejszenie ochoty Legion na spacery spowodowały, że po tym czasie wróciła ponownie do swoich 40 kg. Jak widać, wcale nie jest tak prosto odchudzić psa. Legion, jak dostanie zbyt małą ilość jedzenia (wg jej indywidualnej miary oczywiście zawsze jest za mało :D), to potrafi być strasznie złośliwa i sfrustrowana. Jej nie oszukasz, bo ona bardzo dobrze wie, ile powinna dostać 🙂 Generalnie bardzo łatwo się mówi o odchudzaniu. Legion nie wygląda źle i większość osób nie powiedziałoby, że ma problemy z wagą. My jednak często ją „macamy” i wiemy, że tego tłuszczyku jest trochę za dużo 🙂 Na pewno wyszłoby jej na zdrowie zrzucenie sadełka. Jednak każdy, kto kiedyś w życiu się odchudzał, dobrze wie, że to nie jest takie proste. Zwykłe, sztywne ucięcie kalorii nie zawsze pomaga. Wahania wagi również są częste, tak samo jak powroty wagi po okresie letnim lub zimowym, kiedy zazwyczaj aktywności fizycznej jest o wiele mniej. Jak odchudzić psa? Tak naprawdę nie ma jednej metody. Najlepiej w ogóle nie doprowadzić do zwiększenia się kilogramów i od razu po zabiegu obserwować psa. My jednak obserwowaliśmy, a i tak nam psina nagle przytyła. Tłuszcz tylko czeka, aż uśpi Twoją czujność i od razu atakuje, kiedy się tego nie spodziewasz 😉 Na pewno jedną z metod jest zmniejszenie kaloryczności, ale w tym względzie również nie można przesadzać. Zbyt mała ilość posiłków może spowodować efekt odwrotny – pies będzie ospały, spowolni mu się metabolizm, a kilogramy i tak nie będą spadać. Drugą koncepcją jest zwiększenie aktywności fizycznej. Bieganie, canicross, frisbee, agility – to wszystko świetne ćwiczenia. Jednak i tu jest pewien minus, ponieważ taką aktywność trzeba uprawiać regularnie. Jeżeli w okresie zimowym lub letnim zrobimy sobie miesięczną przerwę, to w tym czasie pojawi się nadwyżka kaloryczna i pies może wrócić do dawnej wagi. Myślę, że najlepszym sposobem jest lekkie zmniejszenie kaloryczności z jednoczesnym zwiększeniem dawki aktywności. Natomiast w lato i zimę można ograniczyć ćwiczenia, ale warto wtedy jeszcze bardziej zmniejszyć kaloryczność (w ramach rozsądku oczywiście). Jednak takie rzeczy łatwo się mówi, a trudniej robi. Odchudzanie psa po kastracji to nie jest nic łatwego niestety. My ciągle walczymy o idealną wagę naszego psiaka i mamy nadzieję, że w roku 2018 nam się to w końcu uda 🙂 Najważniejsze jednak jest idealną wagę utrzymać, a to dopiero przed nami! Autorzy: Patryk i Kasia/blog Życie z psem
Czy pies po kastracji zachowuje sie inaczej? 2011-11-01 14:09:14; Czy pies po kastracji sie zmienia? 2009-08-31 18:53:19; Ile dziennie potrzebuje czasu pies na spacery? 2011-09-26 20:32:49; Ile czasu potrzebuje Twój pies aby zjeść całe jabłko? 2013-01-27 21:50:28; Czy pies po kastracji ma być smutny?!? 2020-05-28 15:25:46
Jeśli jesteś zaniepokojonym właścicielem, który zastanawia się „dlaczego mój pies jest smutny„Powinieneś wiedzieć, że istnieje wiele przyczyn, które mogą powodować smutek, a nawet depresję u psów. W rzeczywistości, dzięki najnowszym badaniom etologicznym, dzisiaj wiemy, że psy są posiadaczami złożonych emocji, takich jak radość, dyskryminacja czy smutek. Bardzo ważne jest, aby nie ignorować tego zachowania, dlatego w tym artykule AnimalWised wyjaśnimy, dlaczego pies jest smutny i co z tym zrobić. Opiszemy najczęstsze objawy, które możemy zaobserwować, przyczyny, które je powodują i niektóre wskazówki dotyczące obsługi każdy właściciel domu powinien postępować, aby zapewnić dobre samopoczucie swojemu najlepszemu przyjacielowi. Czytaj dalej! Depresja u psów czy smutek? Na początek należy podkreślić, że ciągły stan depresja u psa, który może trwać dni, a nawet tygodnie, aż do konkretnego epizodu smutku. Jednak znaki, które możemy zaobserwować, są bardzo podobne, więc ważne jest, aby ich nie ignorować i działaj szybkoW ten sposób zapobiegniemy jej przesadzeniu, przewlekłości lub pogorszeniu. Jak sprawdzić, czy mój pies jest smutny? Psy są zatem podatne na smutek i depresję, ale jak możemy to rozpoznać? Jeśli znamy zwyczajowe zachowanie naszego najlepszego przyjaciela, łatwiej będzie nam rozpoznać, że coś jest nie tak, jednak jeśli niedawno zaadoptowaliśmy psa, nie będzie to takie proste. Następnie wspomnimy o sygnałach lub 20 objawów smutku u psów bardziej powszechne: Brak apetytu Zwiększony apetyt Apatia Bezczynność Skrajne wyczerpanie Zmniejszona aktywność Zwiększony sen Zawodzenie Płacz Wycie Brak zabawy Przestraszony Agresywność Lęk Naprężenie Brak interakcji Małe zainteresowanie środowiskiem Stereotypy Niemożność utrzymania Ukrywa Dlaczego mój pies jest smutny? – 5 przyczyn Zanim zaczniemy podejrzewać, że zachowanie naszego psa jest spowodowane problemem emocjonalnym lub behawioralnym, musimy: idź do weterynarza przeprowadzić ogólny przegląd i wykluczyć, że nasz najlepszy przyjaciel cierpi na Choroba wirusowa, takich jak nosówka czy parwowirus. W takich przypadkach widzimy, że pies jest smutny i nie chce jeść, ma staruchy, drży i nie wstaje. Może to być również spowodowane choroba pasożytniczaPorozmawiajmy o pasożytach zewnętrznych lub pasożytach wewnętrznych, pokazując tym samym, że pies jest smutny i ma nadmierną biegunkę, wymioty lub zadrapania. W innych przypadkach moglibyśmy mówić o a zaburzenia hormonalne, takie jak ciąża psychiczna u suk niewykastrowanych. Każdy z tych problemów może powodować wymienione powyżej objawy. Po wykluczeniu problemów organicznych będzie to niezbędne przejrzyj przyczyny które wyjaśniają „dlaczego mój pies jest smutny”, ponieważ tylko w ten sposób możemy to skutecznie rozwiązać: Adopcja szczeniaka: kiedy oddzielamy szczeniaka od matki i rodzeństwa, zwłaszcza gdy robi się to szybko (przed 2 i pół miesiąca życia) bardzo prawdopodobne jest, że pojawi się epizod smutku lub depresji, który będzie trwał do momentu, gdy maluch się przyzwyczai jego dom. Zmiany w jednostce rodzinnej: Podobnie jak w poprzednim przypadku, pies, który został oddzielony od swojej rodziny, niezależnie od tego, czy mówimy o ludziach, czy o innych zwierzętach domowych, może doświadczać procesu smutku, a nawet depresji, dopóki nie nastąpi adaptacja do tej nowej okoliczności. Narodziny dziecka, śmierć lub nowe zwierzę w domu to również przykłady. Stosowanie kary przez opiekuna: Badania wskazują, że stosowanie kary jest nie tylko mniej skuteczne niż wzmocnienie pozytywne, ale może również powodować pojawienie się problemów behawioralnych, w tym strachu, agresywności czy smutku. Samotność i brak stymulacjiPsy to zwierzęta towarzyskie, które nie powinny spędzać samotnie więcej niż 6-8 godzin dziennie. Podobnie wymagają uwagi, uczucia, stymulacji fizycznej i stymulacji umysłowej. Brak wzbogacenia może również powodować stan smutku i depresji. Negatywne doświadczenia i trauma: bardzo stresująca, negatywna, a nawet traumatyczna sytuacja dla Twojego psa może powodować depresję, ale także wyzwalać różne problemy behawioralne u psów. Walki psów, przejechanie samochodu lub poważna kontuzja to tylko niektóre przykłady sytuacji, które mogą powodować tego typu konsekwencje. Co zrobić, gdy mój pies jest smutny? Niezależnie od tego, czy zidentyfikowaliśmy przyczynę, która powoduje smutek u naszego psa, czy nie, bardzo wskazane jest odwiedzenie A lekarz weterynarii specjalizujący się w etologii lub licencjonowanego profesjonalnego trenera psów lub edukatora, aby postawić diagnozę i dostarczyć nam listę ćwiczeń i wskazówki dotyczące postępowania. Jednak w oczekiwaniu na wizytę specjalisty może być wskazane przestrzeganie tych podstawowych wskazówek: Zwróć większą uwagę na język psów Oczywistym jest, że każdy właściciel zna swojego psa, jednak w fazie smutku lub depresji ważne jest, aby zwracać większą uwagę na język ciała psa, aby okazywać mu większy szacunek. Unikamy zachowań, które mogą generować niepotrzebny stres, a w miarę możliwości będziemy zapewniać pozytywne i przyjemne doświadczenia, które sprzyjają dobremu samopoczuciu i pozytywnemu stanowi umysłu. Wysokiej jakości spacer lub miska domowej karmy dla psów są prostymi, ale skutecznymi przykładami. Spędź z nim więcej czasu Jak wyjaśniliśmy, pies nie powinien spędzać samotnie więcej niż 6-8 godzin dziennie, jednak spędzanie większej ilości czasu przy jego boku oznacza również Zwróć uwagę. Nie trzeba go ciągle głaskać, może być również pozytywna sesja szczotkowania lub zachęcanie go do chodzenia z nami po domu, gdy wykonujemy nasze codzienne obowiązki. Promuje spokój i relaks w domu Tam jest trochę ćwiczenia relaksacyjne dla psów które, oprócz poprawy więzi z naszym najlepszym przyjacielem, są bardzo skuteczne dla psów, które mają problemy ze stresem i lękiem. Oczywiście należy zaznaczyć, że musimy być bardzo wytrwali i wykonywać je codziennie, aby były naprawdę skuteczne i miały realny wpływ na psa. Poprawia jakość spacerów i codziennych ćwiczeń Aktywność fizyczna jest niezbędna dla psów, dlatego musimy zapewnić psu co najmniej od 2 do 4 spacerów dziennie, w miarę możliwości połączonych z ćwiczeniami fizycznymi. Granie w aportowanie po piłkę, bieganie przez 15 minut lub po prostu dawanie mu wolnego czasu w bezpiecznej i przestronnej przestrzeni to czynności, które pomogą naszemu najlepszemu przyjacielowi rozwinąć mięśnie i poczuć się bardziej zadowolonym w ciągu dnia. Ćwicz posłuszeństwo lub stymulację umysłową Tak jak ćwiczymy ciało naszego najlepszego przyjaciela, tak samo musimy ćwiczyć jego umysł. Możemy ćwiczyć krótkie codzienne sesje, od 5 do 10 minut, z podstawowe posłuszeństwo dla psów, ucząc go podstawowych poleceń, takich jak siadanie, leżeć, zostawać, czy tu przychodzić. I tak naprawdę, nawet jeśli już się ich nauczyłeś, warto je wzmocnić, aby o nich nie zapomnieć i wiedzieć, jak je wykonać w różnych sytuacjach. Możemy też postawić na ćwiczenia stymulacji umysłowej, czy to poprzez komercyjne zabawki, czy improwizację z elementami naszego domu, przykładem jest ten, który pokazujemy na poniższym filmie: Jeśli chcesz przeczytać więcej artykułów podobnych do Dlaczego mój pies jest smutny?, zalecamy przejście do naszej sekcji Problemy behawioralne. Bibliografia Heidenberger, E. i Unshelm, J. (1990). Zmiany w zachowaniu psów po kastracji. Tierarztliche Praxis, 18 (1), 69-75. Broeckx, BJ, Coopman, F., Verhoeven, GE, Bavegems, V., De Keulenaer, S., De Meester, E., … i Deforce, D. (2014). Opracowanie i wykonanie ukierunkowanego zestawu wzbogacającego sekwencjonowanie całego egzomu dla psa (Canis Familiaris Build Raporty naukowe, 4, 5597. Gary M. Landsberg, BSc, DVM, MRCVS, DACVB, DECAWBM, North Toronto Veterinary Behaviour Specialty Clinic; Sagi Denenberg, DVM, DACVB, Dip. ECAWBM (Zachowanie), MACVSc (Zachowanie), North Toronto Veterinary Behaviour Specialty Clinic. Problemy behawioralne psów. 2019, z Podręcznika Weterynaryjnego MSD Hiby, EF, Rooney, NJ i Bradshaw, JWS (2004). Metody szkolenia psów: ich zastosowanie, skuteczność i interakcja z zachowaniem i dobrostanem. DOBROSTAN ZWIERZĄT – BAR POTTERSKIE POTEM PSZENICY-, 13(1), 63-70.
Mam psa po kastracji, termin wyznaczył wet na 1 rok i 2-3 miesiące, motywował to tym, że pies musi w pełni dojrzeć. Zabieg przebiegł bez problemów. Pies jest spokojniejszy, bardziej skupiony na nauce, nie obskakuje wszystkiego co się rusza. Kastracja w 100% zabezpiecza psa przed nowotworami (prostaty).
Sterylizacja ciągle jeszcze mylona jest z kastracją psa. Terminy te obecnie w języku potocznym stosowane są zamiennie. Technicznie oznaczają jednak zupełnie różne zabiegi, które można wykonać zarówno na samicach, jak i samcach. Sterylizacja suczki zalecana jest z wielu powodów, zabieg ten ma jednak także swoich zaciętych przeciwników. Sprawdź, jakie są wady i zalety zabiegu kastracji oraz kiedy najlepiej się na niego zdecydować. Sterylizacja czy kastracja? Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z tego, że regulacja urodzeń wśród psów jest bardzo istotną kwestią. Zapobiega ona bezdomności tych zwierząt, która w naszym kraju wciąż stoi na bardzo wysokim poziomie i jest poważnym problemem. Polacy chętnie zapisują swoje suczki na zabieg, jednak nadal bardzo często sterylizacja mylona jest z kastracją. Nadal funkcjonuje utarte przekonanie, że psy poddawane są kastracji a suczki sterylizacji. Nic bardziej mylnego. W istocie każdy z tych zabiegów może być przeprowadzony zarówno u samca, jak i u samicy. Obydwa mają za zadanie uniemożliwić rozmnażanie się, różnica jednak tkwi w sposobie ich wykonywania. Wysterylizowanie suki skutkuje zablokowaniem możliwości zachodzenia w ciążę, nie blokuje jednak działania hormonów. Sterylizacja w praktyce oznacza podwiązanie jajników (lub nasieniowodów u samca). Kastracja natomiast polega na chirurgicznym pozbawieniu zwierzęcia narządów rozrodczych. Suka traci więc macicę i jajniki. Obydwa zabiegi mają na celu ograniczenie niekontrolowanego rozrodu psów. Dlaczego więc współcześnie stosuje się niemal wyłącznie kastrację? Wynika to z prewencyjnych kwestii zdrowotnych. Suczki, które przez lata regularnie mają cieczkę, bardzo często zapadają na ropomacicze. Schorzenie to polega na rozroście gruczołów błony śluzowej macicy. Przebiega w towarzystwie stanu zapalnego i ropnego zakażenia bakteryjnego. Choroba ma bardzo dużą śmiertelność i zwykle wymaga szybkiej operacji związanej z usunięciem chorej macicy. Kastracja całkowicie zapobiega jej wystąpieniu. Tymczasem cieczka po sterylizacji cały czas się pojawia, hormony pracują i z czasem mogą prowadzić nie tylko do ropomacicza, ale także do nowotworów – na przykład listwy mlecznej. Chociaż w sensie medycznym sterylizacja i kastracja to dwa różne zabiegi, potocznie w kontekście suczek tych dwóch terminów używa się zamiennie. Kiedy wysterylizować sukę? Opiekunowie kotów oraz lekarze weterynarii stoją na stanowisku, że najlepsza jest wczesna kastracja. Tymczasem w przypadku psów nie jest to kwestia oczywista. Metabolizm organizmu jest u tego gatunku zupełnie inny, dlatego z kastracją najlepiej zaczekać do osiągnięcia przez zwierzę pełnej dojrzałości płciowej i fizycznej. Od jakiego wieku warto rozważać sterylizację? W jakim wieku najlepiej wysterylizować suczkę? Przede wszystkim warto pamiętać o tym, że sam wiek nie jest tu czynnikiem najważniejszym. Dojrzewanie poszczególnych suczek jest bowiem zależne od wielu różnych kryteriów, między innymi od rasy, rozmiaru oraz wagi ciała. Ogólna zasada jest taka, że im większy pies, tym dłużej dojrzewa. Sterylizacja yorka powinna więc odbyć się wcześniej niż sterylizacja doga niemieckiego. O pełnej dojrzałości zarówno suczki, jak i psa można mówić między siódmym a osiemnastym miesiącem życia. Pamiętaj jednak, że przedstawicielki ras olbrzymich dorastają dużo wolniej. Duży szwajcarski pies pasterski pierwszą cieczkę może mieć nawet w okolicach drugiego roku życia, tymczasem york lub maltańczyk – w wieku pół roku. Sterylizacja suczki w starszym wieku Chociaż świadomość w kwestii ograniczania rozrodu psów wzrasta, wielu opiekunów ciągle jeszcze zwleka z przeprowadzeniem zabiegu kastracji. Bardzo często zabieg wymuszony jest przez ropomacicze. Wówczas traktuje się go w kategoriach ratującego życie. Niekiedy jednak opiekunowie dochodzą do wniosku, że suczkę warto wykastrować w momencie, kiedy jest jeszcze zdrowa, ale już nieco starsza. Czy to możliwe? Starsze psy mogą być poddawane zabiegowi kastracji, jeżeli ich stan zdrowia na to pozwala. To właśnie problemy zdrowotne, często ukryte, zwiększają ryzyko powikłań. Zabieg będzie bezpieczny dla tego psa, który ma zdrowe serce oraz inne organy wewnętrzne. Czy suka musi przed kastracją urodzić? Wśród wielu osób wciąż funkcjonuje pewien utarty mit. Według niego suka przynajmniej raz w życiu powinna urodzić szczeniaki. Ma to wpływać pozytywnie na jej zdrowie i chronić przed ropomaciczem. Warto raz na zawsze zaznaczyć, że żadna z powyższych informacji nie jest prawdziwa. Każda ciąża jest obciążeniem dla organizmu suki, a nieplanowany miot może skończyć się śmiercią zarówno matki, jak i dzieci. Ciąża nie chroni przed żadnymi chorobami. Dodatkowo rozmnażanie zwierząt poza zarejestrowaną hodowlą jest nieetyczne i wzmaga bezdomność psów, która i tak jest bardzo wysoka. Przed ropomaciczem chroni wyłącznie kastracja a ta może być wykonana u każdej zdrowej i dojrzałej suczki. Nie musi ona wcześniej zostawać matką. Jak przygotować psa do zabiegu kastracji? Sterylizacja i kastracja to zabiegi, które zawsze poprzedzone są wnikliwymi badaniami medycznymi. Mamy bowiem do czynienia z zabiegami medycznymi wykonywanymi w znieczuleniu ogólnym, czyli w pełnej narkozie. Im większą mamy pewność, że zwierzak jest zdrowy, tym mniejsze ryzyko powikłań podczas operacji. Kastracja suki to zbieg o wiele bardziej inwazyjny niż kastracja samca. Podczas jego wykonywania dochodzi do otworzenia jam ciała i wycięcia strategicznych organów. Właśnie dlatego podstawowym elementem przygotowywania się do operacji jest przeprowadzenie odpowiednich badań. Warto także upewnić się, że lekarz weterynarii, który będzie przeprowadzał zabieg, jest doświadczony. Najlepszym rozwiązaniem będzie współpraca z lecznicą, która oferuje profesjonalną opiekę anestezjologiczną. Sterylizacja suki – jakie badania trzeba przeprowadzić? Wiemy już, że przed zabiegiem kastracji konieczne jest przeprowadzenie odpowiednich badań. Na co dokładnie powinieneś przygotować siebie i psa? Na wizycie przygotowującej razem z lekarzem omówicie wszystkie kwestie formalne. Weterynarz zbada ogólną kondycję psa i wykona badania krwi. Zazwyczaj wystarczy podstawowa morfologia oraz biochemia, jednak w przypadku starszych psów może być potrzebne także badanie stanu tarczycy. Często zaleca się także wykonanie kontrolnego badania echokardiograficznego serca. Echo nie jest konieczne w każdym przypadku, jednak zaleca się wykonanie go starszym suczkom oraz przedstawicielkom ras genetycznie narażonych na choroby serca. Jeżeli wszystkie wyniki wypadną dobrze, można rozpocząć przygotowania do zabiegu. Jeżeli jednak cokolwiek pójdzie źle, nie warto załamywać rąk. Ważne jest wdrożenie odpowiedniego leczenia oraz ustabilizowanie stanu psa. W rękach dobrego chirurga nawet psy chorujące przewlekle mogą być poddawane zabiegom. Jest to jednak obarczone nieco większym ryzykiem niż w przypadku psów w pełni zdrowych. Sterylizacja suki – na czym polega? Sterylizacja suczki polega na chirurgicznym podwiązaniu jajników. Jest to jednak zabieg, który coraz rzadziej wykonywany jest współcześnie w lecznicach. Zdecydowanie bardziej popularna jest kastracja, która polega na usunięciu narządów rozrodczych, czyli macicy, obydwu jajników i jajowodów. Zabieg wykonywany jest w znieczuleniu ogólnym, które podawane jest psu dożylnie poprzez wenflon włożony w łapę. Lekarz dobiera rodzaj narkozy oraz jej ilość do wagi i kondycji zwierzaka. Czas trwania zabiegu zależy od wielu czynników. Na ranę zakładane są szwy, które w zależności od rodzaju rozpuszczają się same lub są zdejmowane na wizycie kontrolnej. Sterylizacja psa – rekonwalescencja po zabiegu Czas dochodzenia do siebie po zabiegu kastracji jest bardzo indywidualny i ciężko uśrednić go w stosunku do każdego psa. Musisz przyszykować się na to, że przez kilka godzin po zabiegu zwierzak będzie musiał zostać w lecznicy. Do domu może wrócić dopiero w pełni wybudzony z narkozy. To, jak długo pies dochodzi do siebie, uzależnione jest od indywidualnych cech jego organizmu. Po powrocie do domu zwierzak może być nieco ospały i oszołomiony, jednak zazwyczaj już następnego dnia wraca do siebie. Pamiętaj jednak, aby do czasu usunięcia szwów pies nie wykonywał żadnych męczących ćwiczeń fizycznych. Zrezygnujcie na ten czas z intensywnych i długich spacerów. Zabawa, która zawiera w sobie bieganie za piłką albo frisbee również powinna zostać zaniechana. Zaleca się, aby suczka nie wykonywała gwałtownych ruchów do dwóch tygodniu po ostatecznym zdjęciu szwów. Spokojna aktywność jest jednak zalecana do pełnej rekonwalescencji. Zachowanie psa po sterylizacji Wielu opiekunów obawia się, że ich suczka po sterylizacji zmieni swój charakter. Pierwszą i jedną z najważniejszych zmian, jakie na pewno zauważysz, jest ustanie cyklu płciowego, a tym samym brak cieczki. Razem z nią odchodzą wszystkie zachowania, które związane są z poszukiwaniem partnera. Kastracja oznacza także przerwanie zachowań związanych z ciążą urojoną. Ona sama jest zaś bezpośrednim wskazaniem do zabiegu. Jeżeli boisz się, że charakter twojego psa po zabiegu ulegnie znaczącej zmianie, możesz odetchnąć z ulgą. Jedyne co ulega zmianie, to zachowania związane bezpośrednio z cyklem płciowym Sterylizacja psa – czy jest lekiem na agresję? W przeciwieństwie do samców suki zazwyczaj nie wykazują agresji związanej z cyklem płciowym. Wręcz przeciwnie – obecność estrogenu sprawia, że samice są łagodne i skore do opieki nad potomstwem. Kastracja suczki ma wiele plusów, jednak zdecydowanie nie jest uniwersalnym lekiem na zachowanie agresywne. W ogromnej większości mają one bowiem źródła w problemach behawioralnych. Sterylizacja suki – wady i zalety Zabieg kastracji ma mnóstwo zalet, jednak wiele osób podnosi także kwestię tego, że nie jest on pozbawiony wad. Poniżej znajdziesz omówienie zarówno jednych, jak i drugich. Zalety kastracji suczki Jedną z najważniejszych zalet kastracji suki jest ograniczenie niekontrolowanego rozrodu. Bezdomność zwierząt jest bardzo dużym problemem, który stawia nasz kraj w bardzo niekorzystnym świetle. Nawet najlepiej chroniona suczka w czasie cieczki może zajść w ciążę, a znalezienie odpowiednich domów dla jej dzieci wcale nie jest proste. Nigdy nie masz gwarancji, że pieski nie będą dalej rozmnażane. Bardzo istotne są także kwestie zdrowotne. Kastracja w stu procentach chroni przed ropomaciczem i ogranicza ryzyko zachorowania na nowotwory hormonozależne. Kastrując sukę pozbywasz się niepożądanych zachowań związanych z cieczką oraz ciążą urojoną. Wady kastracji suczki Zabieg kastracji ma wiele zalet, nie jest jednak całkowicie wolny od wad. U niektórych zwierząt, szczególnie przedstawicielek dużych ras, może zdarzyć się nietrzymanie moczu. Jest to sporadyczne długoterminowe powikłanie, którego jednak nie można wykluczyć. Bardzo często powtarza się, że kastracja sprzyja otyłości zwierząt. Zmiany hormonalne mają wpływ na cały organizm, także na metabolizm. Właśnie dlatego tkanka tłuszczowa może odkładać się szybciej. Decydująca w tym wypadku jest jednak aktywność zwierzaka i jego dieta. Nie warto sięgać po karmy przeznaczone specjalnie dla sterylizowanych zwierząt, ponieważ zazwyczaj mają one kiepski skład. Dobrej jakości posiłki (na przykład dieta BARF) oraz regularna aktywność sprawiają, że twoja suczka na pewno nie przytyje. Do wad można zaliczyć także ryzyko zabiegowe, które jest wliczane w każdą operację w znieczuleniu ogólnym. Właśnie dlatego tak ważne jest wykonanie wszystkich potrzebnych badań oraz wybranie dobrej lecznicy i doświadczonego lekarza weterynarii. Warto jednak zaznaczyć, że komplikacje przy kastracji występują bardzo rzadko. Zdecydowanie nie są większe niż w przypadku innych zabiegów. Sterylizacja psów – cena Zabieg kastracji jest obecnie najczęściej wykonywaną w gabinetach weterynaryjnych operacją. Uznawany jest za rutynowy, jednak nie oznacza, że jego cena jest niska. Sterylizacja suki to najczęściej koszt od 250 do 600 zł. Trudno jednak uśrednić cenę, ponieważ jest ona zależna od wielu czynników. Zdecydowanie więcej zapłacą opiekunowie dużych psów. Od wagi zwierzaka zależy bowiem ilość środka znieczulającego oraz innych użytych podczas zabiegu materiałów. Wiele zależy również od renomy lecznicy oraz od doświadczenia lekarza. Do ceny doliczyć należy także koszta badań przed zabiegiem oraz wizyt kontrolnych. Sterylizacja suczki to działanie w celu poprawienia jej dobrostanu i zapewnienia zdrowia. Chociaż ma ona swoje wady, zdarzają się one stosunkowo rzadko i przy odpowiedniej opiece nie są szczególnie uporczywe. Jeżeli jeszcze nie brałeś pod uwagę takiego rozwiązania, zastanów się, czy nie warto umówić zwierzaka na wizytę przygotowującą u lekarza weterynarii. Kastracja jest zabiegiem rutynowym, bezpiecznym i bardzo pożądanym. Pozwala znacznie ograniczyć bezdomność psów. .
  • ywxzqk109z.pages.dev/517
  • ywxzqk109z.pages.dev/840
  • ywxzqk109z.pages.dev/894
  • ywxzqk109z.pages.dev/660
  • ywxzqk109z.pages.dev/227
  • ywxzqk109z.pages.dev/479
  • ywxzqk109z.pages.dev/662
  • ywxzqk109z.pages.dev/579
  • ywxzqk109z.pages.dev/382
  • ywxzqk109z.pages.dev/854
  • ywxzqk109z.pages.dev/301
  • ywxzqk109z.pages.dev/778
  • ywxzqk109z.pages.dev/745
  • ywxzqk109z.pages.dev/611
  • ywxzqk109z.pages.dev/178
  • pies po kastracji jest smutny